Czytelnia

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, Widzący głębiej i dalej, WIĘŹ 2007 nr 3.

Powodem uproszczeń stała się również płytka interpretacja sposobów komunikowania się proroka z otoczeniem: wizje, ekstazy, symbole, przepowiednie... Owszem, prorokowi zdarzają się porywające, straszne wizje i ekstazy. Widzi ogniste rydwany, górę Syjon opływającą winnym moszczem, pola zasłane zeschniętymi kośćmi. Często odwołuje się do symbolu. Elizeusz zabija woły, którymi orał pole, na jarzmie gotuje ich mięso, rozdaje ludziom, a sam rusza za Eliaszem. Ozeasz pojmuje prostytutkę za żonę. Ezechiel po śmierci żony nie przyodziewa żałoby. Jeremiasz nakłada na szyję drewniane jarzmo i tak przechadza się po Jerozolimie. Izajasz chodzi nago po Świętym Mieście. Za tymi „ekscesami proroków” stała jednak rzeczywistość wielkiego bólu Jahwe. Ekstrawagancja pociąga dziś wiele gwiazd i „proroków”. Ale nie stoi za nią ból z powodu cierpienia Boga. To może u proroków najlepiej widać, jak Bóg cierpi. Nie z braku, lecz z miłości. Ale przecież cierpi „odrzucona miłość” i przepełniona bólem przekonuje o potrzebie nawrócenia.

Dodam, że usprawiedliwia nas trochę i to, że sami Żydzi nie mieli w sprawie profetyzmu całkowitej jasności. W obrębie swojej historii świętej wspominali nawet... proroków kanaanejskich, a jednemu z nich – Balaamowi (i jego oślicy) przyznali znaczące miejsce w objawieniu prawdziwego Boga i Jego Mesjasza. Już w czasach sędziów mianem nabi określano jakieś gromady ekstatyków. Natan i Gad byli „widzącymi Dawidowymi” lub „prorokami Dawidowymi”, pełniąc zarazem – w bliskiej zażyłości z królem – funkcję nadwornych doradców i stróżów moralności na teokratycznych szczytach władzy. Ale już Eliasz będzie pozostawał w ostrym konflikcie z dworem. Nie zostawi po sobie żadnych pism i do końca będzie skoncentrowany na czystości kultu i wiary, nie wchodząc zbytnio w sprawy społeczne, polityczne czy w mesjańskie wizje. I do tego będzie się zmagać się nie tylko z okrutną Jezabel, lecz także z ogromną liczbą proroków... Baala. Jeszcze w czasach Izajaszowych będą istniały całe społeczności prorockie, których członkowie, najczęściej za opłatą, przepowiadali przyszłość, leczyli, politykowali. Wspomina się także tu i ówdzie „zawodowych” proroków świątynnych, którzy należeli do personelu świątyni i odsłaniali przed ludem obietnice lub ostrzeżenia ze strony Jahwe. Już wtedy pojawiał się problem fałszywych proroków. Prorocy przepowiadają kłamliwie, kapłani nauczają na własną rękę, a lud mój to lubi. I cóż uczynicie, gdy kres tego nadejdzie? – skarżył się Jeremiasz w imieniu Jahwe (Jer 5, 31).

O miejsce Boga

Nic więc nowego w naszych perypetiach z prorokami. Ale przecież musi istnieć jakieś sedno sprawy prorockiej... Spróbujmy je odszukać.

Mówiąc o prorokach, mamy najczęściej na myśli wielkich proroków Izraela, którzy działali poza obszarem świątyni, występując zwykle przeciwko arystokracji świątynnej i władzy królewskiej. Innymi słowy, pełnili swe zadania nie na mocy otrzymanej od króla funkcji czy namaszczenia kapłańskiego, lecz na mocy szczególnego powołania Bożego. Poruszające są sceny powołania. Izajasz widzi tron Boga, tren Jego szaty wypełniający Świątynię, sześcioskrzydłe serafiny, ołtarz. Jeden z serafinów gładzi jego winy żarzącym węglem, który kleszczami wziął z ołtarza. Jest to niejako przygotowanie jerozolimskiego arystokraty do wydarzenia powołania. Bo oto słyszy głos Boga deliberującego: Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł? Izajasz natychmiast odpowiada: Oto ja, poślij mnie! (coś z tego prorockiego gestu powtarza się dzisiaj podczas świeceń diakońskich i kapłańskich, gdy wezwany po imieniu odpowiada: „Jestem”).

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?