Czytelnia
Jerzy Grzybowski, Więź seksualna w małżeństwie, WIĘŹ 1993 nr 1.
Ta wypowiedź świadczy nie tylko o godności i pięknie zjednoczenia męża i żony w poczuciu Bożej obecności, ale równocześnie nasuwa refleksję, jak bardzo ważne jest równoległe rozwijanie życia wewnętrznego, życia modlitwy. Wiemy dobrze, jak łatwo manipulować modlitwą. Nawet w literaturze firmującej się chrześcijańskimi etykietkami można znaleźć zachętę do odrzucania naturalnego rytmu biologicznego właśnie z motywacji pseudoreligijnych. Spotkałem się w niej nie tylko z degradacją owego rytmu w imię rzekomo danych małżeństwu od Boga zdobyczy techniki i medycyny pozwalających na poprawienie Pana Boga i dostosowywanie życia seksualnego do własnego popędu. Spotkałem się w tej literaturze nawet z ostrożną zachętą do decyzji sterylizacji poprzedzonej długą modlitwą...
Żeby więc nasza więź seksualna była autentycznie „dobra” w znaczeniu tych słów z Księgi Rodzaju, potrzebny jest coraz pełniejszy wzrost duchowy i odkrywanie autentycznego planu Boga wobec człowieka, a nie odwrotnie.
Więź seksualna należy także do tych sfer życia małżeńskiego, które są powracaniem do biblijnego „początku” (por. Mk 10, 6), do owej pierwotnej jedności, kiedy to nie były potrzebne „listki figowe”. Zasłoniły one pierwszych rodziców nie tylko w sferze ich męskości i kobiecości, ale stały się wyrazem braku zaufania, obmowy, masek. Dziś mogą symbolizować wszystkie zagrożenia jedności i trwałości małżeństwa. Powracaniem do biblijnego „początku” w dziedzinie więzi seksualnej jest więc rozmowa, dialog męża i żony także na ten temat. Ten dialog jest niezwykle trudny. Słowa wydają się zbyt ubogie, intymność tematu skłania raczej do milczenia. Z pomocą może tu przyjść przede wszystkim słuchanie, nie tylko słów, ale także nastawień wzajemnych, gestów, odczytanie potrzeb nie tych powierzchownych, domagających się natychmiastowego zaspokojenia, ale głębokich, poszukujących wartości, jaką jest miłość, poczucie bycia kochanym.
Taki dialog prowadzi do życia „w wolności dzieci Bożych” także w sferze seksualnej i nie jest zachętą do „hołdowania ciału”, ale prowadzi do pogłębienia i odnowy więzi małżeńskiej. Nawet jeżeli jego wynikiem jest powstrzymanie się od współżycia. Przekaz owego „nie” jest dobrze znany każdemu małżeństwu.
Wojciech, także współprowadzący „Spotkania małżeńskie”, powiedział kiedyś: „Jeśli jest to reakcja przeze mnie spodziewana i z góry akceptowana, a sygnał świadczący o mojej chęci współżycia jest raczej wyrazem marzenia niż konkretną propozycją (na przykład w dniach dobrowolnie przyjętej wstrzemięźliwości wynikającej z rytmu płodności), to uczucie przykrości związane z odmową jest dość płytkie i łatwo poddaje się uczuciu serdeczności przekształcając się w tęsknotę przemieszaną z nadzieją na dobre przeżycia w przyszłości. Jeśli jednak spodziewam się raczej odpowiedzi «tak», a spotyka mnie odpowiedź «nie», to jakby mi się świat zawężał. Wszystkie inne problemy przestają być ważne, pojawia się natychmiast silne uczucie goryczy i samotności. Samotność w moich pragnieniach, oczekiwaniach, doznaniach fizycznych. Zazwyczaj towarzyszy temu uczucie gniewu, złości. W gorszych sytuacjach przeradzają się one w poczucie, że jest się nikomu niepotrzebnym, a dalsze życie będzie tylko wegetacją i odwalaniem nie chcianych obowiązków.”