Czytelnia

Michał Kurkiewicz

Michał Kurkiewicz, Wirtualny świat pod kontrolą, WIĘŹ 2000 nr 7.

Choć gogolowskiego „Rewizora” po raz pierwszy wystawiono w 1836 roku, sztuka nie tylko się nie zestarzała, ale zyskuje coraz to nowe znaczenia. Nie tak dawno w świecie rosyjskich internautów zapanowało spore zamieszanie, gdy 24 lutego internetowa gazeta.ru podała, że służby specjalne wymusiły zamknięcie na dobę strony compromat.ru. Są na niej prawie wyłącznie informacje o aferach gospodarczych i niejasnych związkach rosyjskich polityków z biznesem. Na honorowym miejscu zamieszczono wykaz dochodów Władimira Putina i jego rodziny w latach 1998-1999. Nie jest jasne, czy właściciel strony compromat.ru Siergiej Gorszkow to jedynie kolekcjoner, który „wyławia” potrzebne mu informacje z mediów, czy też rozpowszechnia on kontrolowane przecieki, tj. wypuszcza w świat kompromitujące dane, podrzucone mu przez kogoś innego (co w rosyjskich mediach nie jest znów takie rzadkie). W każdym razie gdy 22 lutego Gorszkow aktualizował swoją stronę, na ekranie jego komputera ukazała się informacja "strona czasowo niedostępna". Jego operator (firma „Głasnet”) poinformował go, że stronę zamknięto, bo nie podobała się komuś z MSW. Następnego dnia szefowie „Głasnetu” zmienili linię postępowania z Gorszkowem, stwierdzili, że stronę zamknięto z powodu jego długów. Co więcej, wtedy gdy te słowa padły pod adresem compromat.ru, obok informacji „strona czasowo niedostępna” pojawił się dopisek, że przyczyną są sprawy finansowe. Jeszcze później okazało się, że Gorszkow nie tylko nie zalega z żadnymi opłatami, ale nawet trochę nadpłacił „Głasnetowi”. W końcu, zanim jego stronę odblokowano, usłyszał: „Powinien pan rozumieć, że teraz będą uważnie czytać pańską stronę”.

Jedyny sprawiedliwy

Gorszkowowi przekazano ostrzeżenie niejako w starym stylu, ale wiadomo, że rosyjskie służby specjalne mają dużo lepsze środki kontroli internautów. Przekonała się o tym wołgogradzka firma internetowa „Bayard-Slavia Communications” (BSK), jedyna w Rosji, która zaryzykowała konflikt z Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB). Jej przeszło dwuletnie problemy zyskały sobie nawet w rosyjskiej prasie miano „drugiej bitwy stalingradzkiej”. W październiku 1997 r. dyrektor BSK Oleg Syrow zwrócił się do wołgogradzkiej FSB, by wespół z nią opracować plan wprowadzenia do swojej sieci systemu SORM (czyli Systemu Metod Wywiadowczych i Operacyjnych, realizowanego przez służby specjalne), do czego zobowiązany jest każdy operator na podstawie 23. punktu licencji, przyznawanej przez Ministerstwo Łączności. W kwietniu 1998 r. otrzymał w odpowiedzi „konfidencjonalne” pismo FSB z gotowym planem całej operacji. FSB miałaby mieć pełny dostęp do informacji przekazywanych pocztą internetową i danych klientów firmy i nie mogła być przez nikogo kontrolowana. Za to BSK miałaby zakupić, zainstalować i odstąpić FSB odpowiedni sprzęt, zobowiązać się do dokonywania w razie potrzeby nowych zakupów i przeszkolić oficerów służb. Parę miesięcy później Syrow odpisał, że „BSK gotowa jest rozważyć współpracę z Waszą instytucją, jako jednym z podmiotów działalności operacyjno-wywiadowczej, ale przy założeniu, że współpraca ta będzie zgodna z normami konstytucji, kodeksu cywilnego i innych praw Federacji Rosyjskiej”. Kolejne pisma BSK do FSB, w których była mowa o przestrzeganiu - gwarantującej wszak tajemnicę korespondencji - rosyjskiej konstytucji, zdenerwowały adresatów. W efekcie FSB wystąpiła do obwodowego Gossviaznadzoru (kontrolnej agendy ministerstwa łączności) o zawieszenie licencji BSK, podając jako powód odmowę realizacji 23. punktu licencji. W końcu Syrow dla ratowania biznesu ustąpił z funkcji dyrektora firmy, zastąpiony przez Naiła Murzachanowa. Na przełomie lat 1998/99 władze uciekły się do szykan natury ogólnej. Okazywało się na przykład, że są „trudności na łączach”, bo firma „Moskowskij Teleport”, od której BSK dzierżawiła kanał łączności satelitarnej, nie dopełniła jakichś formalności. Nagle bank, który obsługiwał BSK, znacznie zwolnił tempo dokonywania przelewów na jej rachunek, a miejscowa firma telefoniczna zerwała umowę najmu lokalu dla BSK. W maju 1999 r. „Moskowskij Teleport” pozbawił dostępu do internetu BSK i około tysiąc jej abonentów. Niemal natychmiast wołgogradzki Gossviaznadzor skontrolował spółkę i stwierdził, że ta nie wykonuje najważniejszego punktu swojej licencji, bo abonenci BSK nie mają dostępu do internetu (sic!) Wreszcie 17 września BSK wygrała sprawę sądową z wołgogradzkim Gossviaznadzorem. Formalnym efektem rozprawy (którą zresztą wiele razy odraczano) było wycofanie przez urząd ostrzeżenia dla szefa firmy, realnym - fakt, że BSK odzyskała dostęp do internetu. Niemniej Gossviaznadzor cały czas naciskał na Murzachanowa, by ten dopełnił wymogów współpracy z FSB. W końcu w styczniu urząd przesłał szefowi BSK protokół z posiedzenia komisji licencyjnej ministerstwa łączności Federacji Rosyjskiej (datowany zresztą na listopad 1999), który nakazał odebranie w ciągu trzech miesięcy licencji firmie BSK — „za niewypełnienie wymogów SORM”. Murzachanow odwołał się od tej decyzji do sądu arbitrażowego, który - jak napisał — „wcześniej, czy później będzie musiał wydać decyzję. Wtedy stanie się jasne, czy w kraju zapanowała dyktatura prawa, którą zapowiadał prezydent Putin”. Pierwsza rozprawa w tym procesie odbyła się 6 kwietnia pod nieobecność pozwanego, bo nikt z ministerstwa nie pofatygował się do sądu. Choć proces odroczono, to moralnym zwycięzcą tego dnia był Murzachanow; w przeddzień rozprawy ministerstwo łączności dostarczyło sądowi pismo, anulujące wcześniejszą decyzję o odebraniu BSK licencji. Ale być może za wcześnie na entuzjazm, bo - jak się okazuje - powodem takiej decyzji wysokich urzędników ministerstwa łączności miała być konieczność przeprowadzenia kolejnej kontroli wykonywania licencji przez BSK. I wołgogradzki Gossviaznadzor tę kontrolę wykona...

Rówieśnik nowej Rosji

SORM nie jest niczym nowym; już w czerwcu 1992 r. ministerstwo łączności wydało rozporządzenie o wykorzystaniu środków łączności dla zabezpieczenia operacyjno-wywiadowczych przedsięwzięć ministerstwa bezpieczeństwa. Rozporządzenie umożliwiało kontrolę poczty i podsłuch rozmów telefonicznych. Ministerstwo łączności nakazało podległym sobie agendom ścisłą współpracę z ministerstwem bezpieczeństwa, udostępnianie jego funkcjonariuszom lokali, środków łączności itd., oczywiście przy zachowaniu tajemnicy. Późniejsze, wspólne rozporządzenie resortów łączności i bezpieczeństwa ze stycznia 1993 r., dotyczyło już wymogów technicznych realizacji SORM. Dokument precyzował, że w grę wchodzi łączność telefoniczna (służbowa, lokalna, międzymiastowa i międzynarodowa) oraz różne formy przysyłania dokumentów (takich jak teleksy czy faksy). Operatorzy - niezależnie od formy własności danej firmy - zobowiązani zostali do przekazywania służbom specjalnym danych o swoich abonentach, do umożliwiania tym służbom podłączania się pod interesujący je numer czy blokowania linii, a także, oczywiście, do zachowywania dyskrecji. Oba ministerstwa przypomniały zainteresowanym, że wszyscy (obecni i przyszli) licencjonowani operatorzy są do tej współpracy zobowiązani i że w związku z tym odpisy ich licencji będą przekazywane ministerstwu bezpieczeństwa. W piśmie z listopada 1994 r. ministerstwo łączności, przywołując poprzednie rozporządzenia, poinformowało, że obowiązki ministerstwa bezpieczeństwa w zakresie SORM przejmuje Federalna Służba Kontrwywiadu. Operatorów zobowiązano do uzgodnienia ścisłych planów współpracy z FSK i późniejszego przekazania ich Gossviaznadzorowi. W razie niedopełnienia przez operatora wymogu „współpracy”, Gossviaznadzor winien był natychmiast wnioskować o odebranie licencji.

Później, po kolejnej reorganizacji rosyjskich służb specjalnych, obowiązki FSK przejęła Federalna Służba Bezpieczeństwa. Wreszcie rosyjska Duma Państwowa uchwaliła ustawę o działalności operacyjno-wywiadowczej, a prezydent Jelcyn podpisał ją w sierpniu 1995 r. Interesujące, że aktualną jej nowelizację Borys Jelcyn podpisał 30 grudnia ub. r., czyli faktycznie stało się to ostatniego dnia jego pobytu na Kremlu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Michał Kurkiewicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?