Czytelnia

Historia

Polacy - Niemcy

Z Niemcami po Jedwabnem, Dyskutują: Marek A. Cichocki, Jan M. Piskorski, Thomas Urban, Klaus Ziemer, WIĘŹ 2006 nr 5.

Natomiast zupełnie inną sprawą jest często stawiane pytanie, czy w stosunkach polsko-niemieckich możemy osiągnąć normalność. Jeszcze przed naszą dyskusją „Więź” zapytała mnie, czy stajemy się normalnymi sąsiadami, bez emocji? Powiedziałbym, że „normalni” to znaczy właśnie: nie bez emocji. Bo niech państwo sobie wyobrażą małżeństwo bez emocji… Czy ono będzie normalne?

I jeszcze jedno. Proszę zauważyć, że dzisiaj nie ma już chyba takiej sytuacji, żebyśmy – Niemcy i Polacy – mówili dwoma różnymi głosami. Samo pojęcie stron dyskusji wyraźnie odchodzi w przeszłość. Nawet w sprawie upamiętnienia wysiedleń dyskusja nie przebiega wedle narodowych podziałów.

Thomas Urban: Nie zgadzam się z profesorem Ziemerem, jeśli twierdzi że w historiografii nie ma żadnych „białych plam”.

K. Ziemer: Tego nie twierdzę. Historycy stale je odkrywają. Sam byłem zdziwiony, kiedy 1 września 1999 roku zostałem zaproszony do Wielunia na uroczystość upamiętniającą sześćdziesiątą rocznicę niemieckiego nalotu na to miasteczko. Nie wiedziałem wówczas o tym wydarzeniu, nawet w Warszawie znani mi polscy historycy nic o tym nie wiedzieli. Nie mieściło mi się to w głowie: 1200 ofiar śmiertelnych i nikt nic o tym nie wie! Był to impuls, który zainspirował projekt badawczy o zbrodniach Wehrmachtu, realizowany w naszym instytucie.

T. Urban: Owszem, nie mamy „białych plam” w sensie polityczno-społecznym, w sensie prawnym, w sensie cenzury, poprawności politycznej itd. Kiedy sprawa Wielunia dotarła do niemieckiej opinii, nie było kontrowersji na ten temat. Ale zawsze znajdzie się jakaś niespodzianka historyczna.

Parę miesięcy temu czytelnik przesłał mi kserokopię obrazu, przedstawiającego marszałka Rydza-Śmigłego siedzącego na białym koniu przed Bramą Brandenburską. Obraz ten był namalowany w 1939 roku. To był dla mnie szok. Zacząłem poszukiwania, przejrzałem prasę – na przykład „Kurier Warszawski” – z lata tamtego roku i wyrobiłem sobie inny obraz ostatnich miesięcy przed wojną, niż miałem wcześniej. Okazuje się, że część elity politycznej Warszawy była przekonana, że nieunikniona wojna zakończy się szybkim zwycięstwem Polaków.

J. M. Piskorski: Gdyby przeczytał pan „Polską jesień” Jana Józefa Szczepańskiego, to nie wywoływałoby to pana zdziwienia.

– Rozumiemy, że ten przykład nie prowadzi do wniosku: do tej pory nie możemy się pogodzić z nieudaną kampanią na zachodzie w 1939 roku i głęboko to w sobie dusimy?

T. Urban: Nie chodzi o to. Chodzi mi o ciężar emocjonalny zarzutu, że Niemcy chcą wymazać, zniszczyć, zlikwidować ze swojej pamięci zbiorowej 1939 rok. Myślę, że bez traumy roku 1939 nie można rozumieć siły emocji po stronie polskiej we wspólnych debatach historycznych. Niezależnie od faktu, że wtedy rozpoczęła się pięcioletnia faza terroru okupacyjnego, ten rok jest związany z pytaniami bardzo bolesnymi. Kto był odpowiedzialny za totalną klęskę? Dlaczego kierownictwo państwa nie było w stanie ochronić własnego narodu? Są to pytania, które bezpośrednio i bardzo głęboko dotyczą sposobu widzenia Polaków przez samych siebie.

Marek A. Cichocki: Nie mamy problemów z tym, że nie mówimy sobie prawdy. Problem leży w interpretacji historii, i to na poziomie debaty publicznej, a także na poziomie polityki.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Historia

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?