Czytelnia

Historia

Polacy - Niemcy

Z Niemcami po Jedwabnem, Dyskutują: Marek A. Cichocki, Jan M. Piskorski, Thomas Urban, Klaus Ziemer, WIĘŹ 2006 nr 5.

K. Ziemer: Z niemieckiej perspektywy to też nie jest główna lekcja.

M. A. Cichocki : Ale w tej chwili to właśnie ona funkcjonuje w przestrzeni publicznej.

T. Urban: Jedna czwarta Niemców to wypędzeni lub ich potomkowie. Młodzi ludzie chcą wiedzieć, jak to było wtedy, gdy nasza rodzina mieszkała we Wrocławiu czy w Gdańsku.

M. A. Cichocki : Ja to doskonale rozumiem. Mówię tylko o tym, że taka nauka tworzy słabe warunki do budowania poziomów wspólnej historycznej narracji, ponieważ doświadczenie wygnania dla ludzi w Polsce – zresztą nie tylko w Polsce, w ogóle w Europie Środkowo-Wschodniej – nie jest wcale dominującym doświadczeniem XX wieku.

– Niedaleko stąd, w PEN Clubie była kiedyś dyskusja na zupełnie inny temat i ktoś powiedział tam, że jeżeli w potocznej świadomości coś pozostanie z wieku XX, to wizerunek uchodźcy z wózkiem. Nie totalitaryzmy, nie wojny, tylko właśnie ten wózek…

J. M. Piskorski: Ale nawet jeśli ci uchodźcy z wózkiem istotnie pojawiliby się jako symbol XX wieku, to i oni, przynajmniej w Europie, są w znacznej mierze produktem totalitaryzmu, aczkolwiek dla mnie wózek uchodźczy musiałby mieć w tle kominy Auschwitz, jeśli chcemy mówić o jakimś europejskim symbolu XX wieku. Zagłada Żydów to chyba jednak najbardziej traumatyczne wydarzenie w historii Europy, przynajmniej ostatniego tysiąclecia. Poza tym w wypędzonych nie trzeba i nie można widzieć wyłącznie Niemców. To jest część niemal ogólnoeuropejskiego doświadczenia, które szczególnie ciężko dotknęło wschodnią część kontynentu, w tym i Polaków, ale także wszystkie narody bałtyckie, Finów, narody półwyspu bałkańskiego z Grekami i Serbami na czele. Krótko mówiąc: totalitaryzmów i wypędzeń XX wieku nie powinno się sobie przeciwstawiać.

M. A. Cichocki: Ale to jest oczywiste dla pana, natomiast dla moich studentów już nie. Doceniam, że w Berlinie ruszył wreszcie projekt topografii terroru. I dzięki Bogu, dlatego że on zmienia bardzo niedobrą percepcję, sugerującą że w niemieckiej przestrzeni publicznej zainteresowanie skoncentrowane było wyłącznie na dwóch kwestiach: Holokauście i wypędzeniu. Takie właśnie wrażenie zostało – nie mówię, że ze złą wolą – wytworzone przez stronę niemiecką.

K. Ziemer: Jeśli wiedza o polskiej historii jest znikoma w Niemczech, to dodam, że niestety dotyczy to również wiedzy o niemieckiej historii. Myślę tu oczywiście o szerszej publiczności, a nie o historykach. Widzę przede wszystkim naszych stypendystów, jak wyraźnie rośnie wśród nich zainteresowanie historią Polski, przede wszystkim w XIX i XX wieku. Rośnie liczba młodych historyków niemieckich, którzy przynajmniej czytają po polsku, podobnie jak liczba studentów niemieckich na polskich uczelniach, studiujących tu w ramach programu „Sokrates”. W tym roku akademickim Niemcy już po raz trzeci z rzędu są najliczniejszą grupą studentów zagranicznych na Uniwersytecie Warszawskim.

– Dziesiątki konferencji polsko-niemieckich historycznych, które odbyły się w Polsce po 1989 roku, poszerzyły i pogłębiły społeczną wiedzę o przeszłości. Jednak wiele z nich toczy się w myśl banalizującego schematu: poróżniła nas polityka, dziś łączy nas wielokulturowość. Delikatnym elementem całego problemu jest fakt, że duża część tych spotkań odbywa się za niemieckie pieniądze, co może utrudniać klimat bezinteresownej odwagi w przełamywaniu stereotypów. Czy ubocznym skutkiem tego szeregu niewątpliwie pożytecznych inicjatyw nie może być powstanie nowego stereotypu „poprawnej historii”?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Historia

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?