Czytelnia

Małżeństwo i rodzina

Mężczyzna

Jacek Borkowicz

Katarzyna Jabłońska

Z ojcem za rękę

Z Robertem Friedrichem rozmawiają Katarzyna Jabłońska i Jacek Borkowicz

W jednej z piosenek „Arki” – tej zatytułowanej „Tato” – śpiewacie: „mama to nie jest to samo, co tato”. Na czym polega ta różnica?

Ten „tato” to oczywiście Bóg Ojciec, ale też po prostu ojciec rodziny i jeszcze Ojciec Święty. Piosenka powstawała podczas przedostatniej papieskiej pielgrzymki do Polski. Pisząc ją, myślałem o swoim ojcu i też o sobie – jakie ja sam mam zobowiązania jako ojciec. Moje zadania w domu jako ojca są zupełnie inne niż żony. Matka rodzi dzieci, a ojciec się tylko nimi chwali (śmiech). A tak całkiem serio – ojciec to ktoś, kto daje dziecku pęd do działania; coś takiego, że dziecko ma ochotę uczyć się, poznawać świat, szukać ciekawych rozwiązań. Zrozumiałem też, że we wszystkich ciemnościach, jakie spotykają człowieka w życiu – w momentach lęku, niepewności, niewiadomej, najważniejsze jest przyjąć wyciągniętą rękę Boga. Ojciec to ktoś, kto w ciemnościach bierze za rękę.

W domu

Żeby tak mogło być, ojciec musi być blisko, a jego bardzo często po prostu nie ma w domu.

To prawda, obecny kryzys moralny – jak mówią mądrzy ludzie – w dużej mierze ma swoje źródło w kryzysie ojcostwa. Ojciec przestał być obecny w domu, przestał być tym, kim zawsze był – autorytetem, kimś, kto pokazywał, jak budować fundament życia, jak żyć świadomie i dojrzale. Życie to nie jest zabawa, jakieś żarty – to jest poważna rzecz. Tego powinien uczyć i to pokazywać ojciec. Często jest tak, że jak ktoś miał problem z własnym ojcem, to trudniej mu poważnie traktować życie.

Być nowoczesnym ojcem dzisiaj to mieć odwagę wrócić do pewnych starych tradycji. One są bardzo potrzebne, mogą pomóc wiele naprawić i są bardzo proste – chodzi o to, żeby w domu obecni byli ojciec i matka i żeby ta rodzina miała pewną hierarchię. Dzisiaj człowiek bardzo często buntuje się przeciw hierarchii – w pracy, w Kościele, w domu. Sam też się buntowałem, kiedy byłem młody, ale teraz – jako ojciec – widzę, że hierarchia jest czymś bardzo potrzebnym i dobrym. Jest czymś naturalnym.

Zawsze w taki sposób patrzyłeś na rodzinę, na ojcostwo?

Gdzie tam! Pobraliśmy się z Dobrochną mając po dwadzieścia lat, teraz jesteśmy piętnaście lat po ślubie i jak każde małżeństwo potrzebowaliśmy czasu, żeby dojrzeć. Dzisiaj mamy ogromną pomoc we wspólnocie, po prosu w Kościele, w Ewangelii. Nie zawsze jednak było tak, że myślałem o swoich obowiązkach. Czasem wolałem raczej realizować swoje pomysły. Mam to zresztą do dziś. Wiem jednak teraz, że każdy dzień jest po to, aby od nowa nawracać się do bycia mężem i ojcem.

A masz jakiś wzór ojca, który pomaga Ci – jak sam mówisz – nawracać się do bycia ojcem?

Inspiruje mnie bardzo postać samego Boga Ojca, który jest miłosierny i cierpliwy. Tłumaczy mnie przede mną samym. Chciałbym mieć taką postawę w stosunku do swoich dzieci. Chciałbym być miłosierny, zawsze wychodzić naprzeciw ich słabościom, kłopotom, a nie tylko być wymagającym. Model wymagającego Boga Ojca już we mnie upadł, chociaż wciąż nie mogę się uwolnić od przeświadczenia, że wobec Boga ciągle coś muszę. Pierwsza wolność, jakiej się dziś uczę, to ta, że niczego nie muszę – mogę, ale nie muszę, bo On mnie i tak kocha. Chciałbym, żeby moje dzieci również czuły, że są kochane przeze mnie bezinteresownie.

1 2 3 4 następna strona

Małżeństwo i rodzina

Mężczyzna

Jacek Borkowicz

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?