Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Z Ukraińcami po Jedwabnem, Dyskutują: Grzegorz Motyka, o. Marek Skórka, Andrzej Talaga, Andrzej Żupański, WIĘŻ 2002 nr 4.

A. Friszke: Chyba państwo polskie, ale w tym sensie, w jakim każde państwo ponosi odpowiedzialność za samowolne działania jego regularnych oddziałów wojskowych. Bo na regularnej wojnie też się takie rzeczy zdarzają, a dowództwo armii, w której dokonał się akt samowoli, nie może po prostu powiedzieć, że go to nic nie obchodzi.

Odpowiedzialność państwa podziemnego trzeba oceniać łagodniej.

A. Friszke: Oczywiście. Ma mniejsze środki działania.

Chciałbym tu dodać suplement do oceny „walki dwóch partyzantek” na Hrubieszowszczyźnie. Owszem, siły były mniej więcej równe, ale do 1944 roku. Natomiast w latach 1944-47 UPA w połudnowo-wschodniej Polsce miała do czynienia z miażdżącą przewagą jej polskich przeciwników: partyzantki, ale przede wszystkim całego aparatu państwowego, dysponującego armią i siłami bezpieczeństwa. Wszystkie te, jawne i podziemne polskie formacje, atakują też ukraińską ludność cywilną, która znalazła się teraz w nieco podobnej sytuacji, w jakiej nieco wcześniej znaleźli się Polacy na Wołyniu.

A. Talaga: To jest bardzo ważny punkt przejścia od wojny państwa podziemnego z Ukraińcami (jak byśmy nie zdefiniowali strony ukraińskiej), do wojny komunistów z Ukraińcami. Nie poczuwam się w żadnym stopniu do odpowiedzialności za to, co robiło Ukraińcom tak zwane Ludowe Wojsko Polskie, KBW7, czy UB. To była ewidentna, brutalna agresja, przeprowadzona przeważającą siłą, momentami przeciwko ukraińskiemu narodowi jako takiemu, szczególnie podczas Akcji „Wisła”, kiedy to wysiedlano ludzi tylko dlatego, że byli Ukraińcami.

M. Skórka: Jestem ogromnie rozczarowany, kiedy słyszę jeszcze dzisiaj, że Akcja „Wisła” była operacją słuszną i uzasadnioną. Obecny dyskurs o Akcji „Wisła” powinien w gruncie rzeczy dotyczyć tego, na ile da się naprawić ludzkie krzywdy, nie w sensie prawnym ani materialnym, ale w sensie próby pochylenia się nad tą historią. Natomiast usiłowania wiązania przyczynowo-skutkowego Wołynia z Akcją „Wisła” nie mają podstaw.

Wydaje mi się, że najważniejsze, co w tej sprawie można zrobić, to powiedzieć sobie, że stała się krzywda. Bez komentarza. Bo nawet gdy przyznaje się, że Akcja „Wisła” była krzywdą, zaraz dodaje się: ale trochę żeście sobie na nią zarobili.

G. Motyka: Nie ma – jak sądzę – świadomego Ukraińca w Polsce, dla którego to nie byłaby krzywda i zadra. Myślę więc, że tego węzła nie da się rozwiązać bez wyraźnego powiedzenia, że po prostu potępiamy pewne wydarzenia. My potępiamy Akcję „Wisła”, wy - to, co się stało na Wołyniu. Nie wiem, czy trzeba się koniecznie przepraszać, chodzi mi natomiast o jasne, wyraźne potępienie.

Należy też zadbać o to, żeby i w polskich i w ukraińskich podręcznikach znalazły się odpowiednie informacje. Aby w podręcznikach ukraińskich nie pomijano spraw wołyńskich milczeniem, żeby można się było z nich dowiedzieć, że zginęło tam kilkadziesiąt tysięcy Polaków, z tym jednym zdaniem – że nawet walka o niepodległość Ukrainy nie usprawiedliwiała czegoś takiego. A z drugiej strony, aby w polskich podręcznikach znalazła się informacja o Akcji „Wisła”, ze stwierdzeniem, że Ukraińcy ponieśli wtedy krzywdę, i że walka z partyzantką nie usprawiedliwia tego typu działań. To nie jest, broń Boże, postawienie pomiędzy tymi wydarzeniami znaku równości. Mówię tylko o kilku faktach, które podane do wiadomości publicznej przez władze oświatowe, mogą trochę złagodzić emocje przynajmniej części zainteresowanych osób.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?