Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Z Ukraińcami po Jedwabnem, Dyskutują: Grzegorz Motyka, o. Marek Skórka, Andrzej Talaga, Andrzej Żupański, WIĘŻ 2002 nr 4.

Jednym słowem, tym ludziom przez kilka lat wbudowywano świadomość, że życie ludzkie w gruncie rzeczy nie jest czymś ważnym. I jeżeli istnieją po temu jakieś istotne powody polityczne lub ideologiczne, można się pewnej grupy ludzi po prostu pozbyć. Nacjonaliści ukraińscy sami tego nie wymyślili, wychowywało ich do tego najpierw państwo sowieckie, później państwo hitlerowskie. I oni w jakimś stopniu zarazili się tym sposobem myślenia: z wrogami – a Polacy byli uważani za wrogów, za piątą kolumnę na tym terenie, która utrudni powstanie państwa ukraińskiego – można się rozprawić w sposób bezwzględny.

No i wreszcie ostatni czynnik: tak naprawdę była to wojna chłopska. Na Wołyniu dziewięćdziesiąt parę procent jej uczestników, to byli chłopi. A wojny chłopskie są na ogół strasznie okrutne i krwawe.

M. Skórka: Wydaje mi się, że ograniczamy kontekst, zaczynając rozpatrywanie konfliktu od roku 1943. Na pewno jest to już czas jego eskalacji, ale podłoże historyczne i społeczne tego konfliktu istniało od dawna. Nie byłoby antypolskiej agitacji, gdyby nie było w tych ludziach złożonego wcześniej bagażu niechęci, czy wręcz wrogości w stosunku do Polaków. A to była, niestety, „zasługa” polityki narodowościowej II Rzeczpospolitej i takich wybitnych postaci, jak gen. Kasprzycki, czy marszałek Rydz-Śmigły. Na tych panach spoczywała ogromna odpowiedzialność polityczna za to, co się stało potem. I to trzeba sobie też wyraźnie powiedzieć.

Czytałem niedawno wspomnienia hrabiego Ronikiera, który kierował Radą Główną Opiekuńczą.4 Otóż Ronikier w 1943 roku udał się do Szeptyckiego5 i Szeptycki wręcz prosił go o to, żeby namówił czynniki polskie do wydania wspólnej deklaracji polsko-ukraińskiej przeciw mordom bratobójczym. Ronikier rozmawiał o tym z różnymi ludźmi we Lwowie - i wszyscy mówili mu: nie, to za wcześnie, to będzie źle zrozumiane. On sam pisze: jestem świadomy faktu, że zmarnowaliśmy potężną szansę. Ten wątek trzeba wprowadzić do rozmowy, bo wiemy o tym, że chłopi się bili, bo myśleli po chłopsku, ale ważne jest też to, co myśleli i co robili ludzie mądrzejsi.

A. Talaga: Polityka przedwojennego państwa polskiego wobec Ukraińców była zła, tragiczna w skutkach, jak się później okazało, ale przecież nie zbrodnicza. W końcu kwitły wówczas ukraińskie partie polityczne, organizacje oświatowe i rolnicze spółdzielnie produkcyjne, więc nie można powiedzieć, że polityczni przywódcy państwa polskiego odpowiadają za mordy na Wołyniu, czy w Galicji Wschodniej w tym samym stopniu, co dowództwo OUN.

M. Skórka: Ja czegoś takiego nie powiedziałem.

A. Talaga: Jednak można by było wysnuć taki wniosek. Ale wyjaśniliśmy sprawę i w takim razie oddalamy ją zupełnie.

Kapitalne, najważniejsze według mnie znaczenie miał tu kontekst wojny, i to niekoniecznie toczonej akurat na Wołyniu, ale wojny w całej Europie, ponieważ wszystkie jej strony popełniały zbrodnie wojenne. Doszło do niebywałej brutalizacji konfliktu. Podczas jednego nalotu na Hamburg, czy na Drezno, dokonanego przez aliantów zachodnich, którzy uchodzą za najłagodniejszą stronę tej wojny, zginęło więcej ludzi, niż podczas wszystkich rzezi na Wołyniu. Skala zabójstwa podczas Holokaustu, to są miliony ludzi; wspomniano już, że akurat na tym terenie zabito w krótkim czasie ponad 340 tysięcy Żydów. I to dopiero daje nam skalę zjawiska. W tym szerokim kontekście mord, popełniony na Polakach przez OUN-UPA, traci nieco na znaczeniu. Nie chciałbym być źle zrozumiany, on ma wielkie znaczenie dla ludzi, którzy tam mieszkali, dla naszej pamięci historycznej, ale w kontekście tamtej wojny nie było to nic szczególnie niezwykłego.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?