Czytelnia

Józef Majewski

Józef Majewski

Za zasłoną końca

– Trzeba uciekać –
mówi Lew (...)
– dokąd – mówi Pimen
dokąd duszo chrześcijańska –
(Zbigniew Herbert, „Śmierć Lwa”)

Prezentując jedną z rabinicznych opowieści, która opisuje początek przedstawiony w Torze – Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię – Tadeusz Gadacz tak oddaje jej sens: Nie możemy cofnąć się przed początek życia. Nie możemy przeniknąć poza jego kres. Między początkiem i kresem pozostaje jednak obietnica przymierza: „Jam jest Pan, Bóg twój”... Początek i koniec są zasłonięte przed ludzkim wzrokiem, spowija je nieprzenikniona chmura niewiedzy – stąd naszemu życiu towarzyszy niepokój, obawa i lęk; wypełnia je “bojaźń i drżenie”. Ale też nadzieja: Bóg obietnicy jest Bogiem żywym. Jest Władcą życia. Bóg jest mocniejszy od śmierci. W Jego rękach nasza śmierć nie musi być ostatecznym końcem. Bóg może nas ocalić na zawsze...

Biblia hebrajska, podstawa rabinicznej opowieści, zawiera w sobie „tylko” jeden „początek” – jej pierwsza Księga, Księga Początków, zaczyna się słowem bereszit – grec. en arche, „na początku”. Biblia chrześcijańska posiada, można by powiedzieć, jeszcze jeden „początek” – jest w niej jeszcze jedna Księga, która zaczyna się tym samym słowem – Ewangelia św. Jana:
Na początku (en arche) było Słowo
i Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo... (1,1).

Słowo przyszło na świat, stało się człowiekiem, spoza zasłony początku, ale też – jak wierzy chrześcijaństwo – poznało to, co kryje się poza zasłoną końca, poza kresem ludzkiego życia. Ja jestem Alfa i Omega, Początek i Koniec – mówi Słowo w Apokalipsie (21,6). Kto oczami wiary widzi Słowo, przed tym otwiera się początek i koniec, ten widzi, że Bóg obietnicy nie tylko może ocalić ludzkie życie, ale i je ocala na zawsze...

Jeżeli ktoś z tego, co zostało powiedziane, wyciąga wniosek, że widzenie wiary pozbawia życie chrześcijanina „bojaźni i drżenia”, niepokoju, lęku i obawy, ten nie tylko jest ślepy na konkretne codzienne życie chrześcijan (por. Flp 2,12), ale również nie pojmuje natury chrześcijańskiego widzenia. Chrześcijanin poznaje – uczy św. Paweł – po części (...), jakby w zwierciadle, niejasno (1 Kor 13, 9.12). W końcu – temu, kto patrzy w światło Słowa, bliżej do ślepoty niż do widzenia.

Kto zna dzieje teologii, ten dobrze wie, z jakim zawsze trudem i jak bardzo po omacku starała się ona uzasadnić nadzieję na to, że życie nasze zmienia się, ale się nie kończy. Może właśnie dlatego są to dzieje fascynujące – odwaga rozumu, zmagającego się ze światłem, musi fascynować. Teologia, pomimo długich swoich dziejów, wciąż znajduje się bardziej na początku niż na końcu rozumienia i zgłębienia ostatecznych losów ludzi. Ani Pismo Święte, ani teologowie nie rzucają wystarczającego światła, by można było w pełni opisać przyszłe życie po śmierci1. Niewiele tu rzeczy oczywistych, jasnych czy raz na zawsze ustawionych, chociaż to „niewiele” jest wystarczająco wielkie, by być dla ludzi źródłem wielkiej nadziei i pociechy w pośrodku „bojaźni i drżenia”.

W poszukiwaniu zmartwychwstania

Wiek XX był czasem zdumiewającego przyspieszenia praktycznie w każdym obszarze ludzkiego życia i ducha. Dotyczy to również teologii, w jakiś szczególny zaś sposób eschatologii, tej dziedziny, która pragnie zajrzeć za zasłonę śmierci. W ciągu dwudziestego stulecia problemy i trudności zmagania się chrześcijańskiego myślenia z uzasadnieniem nadziei na życie po śmierci wystąpiły – w porównaniu z okresem wcześniejszym – w niebywale skondensowanej formie.

1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?