Czytelnia

Józef Majewski

Józef Majewski, Za zasłoną końca, WIĘŹ 2000 nr 12.

Jak się można było spodziewać, w końcu do dyskusji włączyła się Kongregacja Nauki Wiary. Stało się to w maju 1979 r. Opublikowany wtedy „List do biskupów o niektórych zagadnieniach dotyczących eschatologii”4 w zamierzeniu miał ochłodzić gorące głowy teologów, niemniej nie był – jak utrzymywali niektórzy komentatorzy – wyrokiem śmierci na koncepcję zmartwychwstania w śmierci, chociaż z pewnością głównymi jego adresatami byli nie wymienieni z nazwiska teologowie, którzy ją rozwijali. Kongregacja – której nie chodziło, jak czytamy w dokumencie, o ograniczanie czy po prostu krępowanie badań teologicznych, bez których wiara Kościoła nie może się obyć (!) – wskazała jednak na te punkty doktryny i życia kościelnego, które trudno było pogodzić z koncepcją zmartwychwstania w śmierci5. Zwolenników „nowej” eschatologii treść dokumentu zmobilizowała do pogłębiania swojego rozumienia spraw ostatecznych i udoskonalenia argumentacji. Oto kilka zasadniczych punktów tej koncepcji, przy czym ich prezentacja, siłą rzeczy, ma charakter bardzo skrótowy i uproszczony, podprowadzający na próg tej „nowej” eschatologii, raczej mało znanej w Polsce.

Pierwocina tych, co umarli

Fundamentalnym źródłem „nowej” eschatologii jest tajemnica Paschy Jezusa Chrystusa. To z niej wyprowadza ona konsekwencje dla zrozumienia tego, czym jest „pascha” każdego człowieka. Można powiedzieć, że zwolennicy tej koncepcji poruszają się tropem słynnych słów Jana Pawła II, iż tajemnicy człowieka, też kresu jego życia, nie sposób zrozumieć bez Chrystusa.

Jezus Chrystus został wskrzeszony w śmierci. Między Jego krzyżem i zmartwychwstaniem nie było przedziału czasowego. Tak przedstawia to Nowy Testament, szczególnie św. Jan ewangelista i św. Paweł. Klarownie ujmuje to Jan Paweł II: Zmartwychwstanie (Chrystusa) stało się przede wszystkim objawieniem tej chwały, która odpowiada wywyższeniu Chrystusa przez krzyż. Jeżeli bowiem krzyż był w oczach ludzkich wyniszczeniem Chrystusa, był on równocześnie w oczach Bożych Jego wyniesieniem6.

Poprzez kategorie „wywyższenia” i „wyniesienia” pierwotne chrześcijaństwo wyrażało paradoksalny charakter krzyża. Moment najgłębszego uniżenia Chrystusa utożsamia się z momentem Jego wywyższenia, w którym Bóg wynosi Go na tron, ustanawia Królem i Panem nieba i ziemi, a to oznacza, że w tej samej chwili Chrystus został uwielbiony-wskrzeszony. W tym paradoksie kryje się zasadnicza prawda chrześcijańskiej wiary: to, co z ludzkiego punktu widzenia w Ukrzyżowanym jawi się jako wyniszczenie, klęska, hańba, w istocie rzeczy – powiedzielibyśmy: z Bożego punktu widzenia – jest dziełem potęgi Boga, zwycięstwem i chwałą Chrystusa. Krzyż okazuje się czynem samego Boga. Gdyby wskrzeszenie nie dokonało się na dnie najgłębszego uniżenia Chrystusa, gdyby zmartwychwstanie nie wyłoniło się z przepastnej męki i śmierci krzyża, oznaczałoby to, że męka i śmierć nie zostały poddane Bogu, że Bóg nie utożsamił się do końca i w pełni z osobą, życiem i sprawą Chrystusa. Krzyż i zmartwychwstanie paradoksalnie tworzą dwa aspekty tego samego wydarzenia7.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?