Czytelnia

Polacy - Żydzi

Agnieszka Magdziak-Miszewska, Zakładnicy stereotypów?, WIĘŹ 2005 nr 4.

Siedziałyśmy w kawiarni na krakowskim rynku i nagle moja przyjaciółka Toby, córka polskich Żydów, reżyserka filmów dokumentalnych i niezwykle piękna kobieta, będąca w Polsce po raz pierwszy, z okazji Festiwalu Kultury Żydowskiej, rozejrzała się wokół i powiedziała z niedowierzaniem: „Wiesz, nagle poczułam, że ja jestem stąd. Poczułam skąd się wzięłam. Nie z Jerozolimy, bo to było dwa tysiące lat temu, bo to by było tak, jakbyś ty powiedziała, że twoją ojczyzną jest Watykan (a wiedziała, co mówi, bo jest wierząca). Ja jestem stąd i nareszcie rozumiem moich rodziców, i wiesz, słyszę tu głosy moich dziadków. Czy ci to nie przeszkadza, że jestem stąd równie mocno jak ty?”.

Polska jest Żydom potrzebna, choćby z daleka. Potrzebna jest wszystkim tym, którzy ją opuścili z własnej woli, przerażeni rozmiarami i wielkością cmentarza, z rozpaczy albo wyrzuceni przez system, w którym miało już nie być ani Greczyna ani Żyda. Moi wierni przyjaciele, polscy Żydzi, którzy po sześćdziesięciu latach, z pamięci i bez śladu amerykańskiego akcentu recytują Słowackiego i Mickiewicza, i wciąż przychodzą do konsulatu – bo w jakimś sensie jest to ich konsulat, równie ważny jak izraelski – ciągle zadają mi pytania i domagają się odpowiedzi. Pytają o gospodarkę i o jesziwę w Lublinie, i czy to prawda, że w Łodzi są tacy Polacy, którzy zamalowują antysemickie napisy, i czy czytałam już najnowszą książkę Hanny Krall, i dlaczego w Polsce dolar tak spada. Oni są stąd, ale ciągle też z Polski.

Moi przyjaciele, amerykańscy Żydzi, nie rozumieją, jak można mówić, że Polacy to antysemici, skoro Polska to jedyny kraj w Europie, w którym o konflikcie izraelsko-palestyńskim piszą izraelscy Żydzi. Moi znajomi, którzy wrócili z Polski, najczęściej pytają, czy w Nowym Jorku można się zapisać do jakiejś organizacji, w której Polacy rozmawiają z Żydami o przeszłości i o tym, co w przyszłości być może. I wtedy robi mi się wstyd, bo nie znam takiej organizacji. Zapraszam więc ich po prostu do konsulatu.

Po czterech latach pobytu w Nowym Jorku wiem aż nazbyt dobrze, jak silne są stereotypy, których – i Polacy, i Żydzi – jesteśmy zakładnikami. Ale wiem też, że można je przekroczyć, nawet mój własny, który nakazuje mi w pierwszym, instynktownym odruchu odpowiedzieć „nie” na pytanie o normalność w naszych relacjach, a nawet jeszcze każe mi twierdzić, że normalność nie jest nam potrzebna. Czekam więc cierpliwie, aż skończy się sobota i będę mogła zadzwonić do pewnego rabina, który urodził się w Katowicach, a teraz mieszka przy 84. Zachodniej, by zadać mu postawione przez redakcję pytanie. A rabin mówi, że normalnie będzie wtedy, kiedy Polacy powiedzą o Żydach z UB, że to byli przede wszystkim komuniści, a Żydzi o tych Polakach, co mordowali Żydów, że to przede wszystkim kryminaliści. I co ma do tego poprawność albo obojętność?

Agnieszka Magdziak-Miszewska – ur. 1957. Od 1984 w redakcji miesięcznika „Więź”, 1995-2000 jako zastępca redaktora naczelnego. W latach 1991-1995 radca minister pełnomocny w polskiej ambasadzie w Moskwie, 1997-1999 doradca premiera Jerzego Buzka ds. polsko-żydowskich, 2000-2001 dyrektor Centrum Stosunków Międzynarodowych. Od kwietnia 2001 – konsul generalny RP w Nowym Jorku.

1 Polin to żydowska nazwa Polski. Według pięknej legendy, Żydzi uciekający z Niemiec otrzymali cudowny znak. Z nieba spadła kartka z hebrajskim napisem po[h] lin, czyli „tu spocznij, nocuj tu”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?