Czytelnia

Modlitwa

o. Jacek Bolewski, Zamieniam się w słuch, WIĘŹ 2009 nr 3.

Druga prawda wiąże się z innym ostrzeżeniem ze strony Jezusa: „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,5n). Nie chodzi tutaj o zewnętrzne zamknięcie czy oderwanie się od wspólnoty; liczy się wewnętrzny, osobisty wymiar modlitwy, gdzie człowiek otwiera się na „samego” Boga, który jest ukryty. W Biblii hebrajskiej pięknym przykładem takiej wewnętrznej modlitwy jest Anna, przyszła matka Samuela; nie rozumie jej „nawet” kapłan, któremu się wydaje, że jest pijana. Tymczasem Anna wyjaśnia: „wylałam duszę moją przed Panem” (1Sm 1,15). Czego trzeba więcej w obliczu Boga, który „widzi w ukryciu”, jak oddać Mu wszystko, co w nas jest — całą duszę, nie w oddzieleniu od ciała, ale ze wszystkim — w pełnym oddaniu Jemu siebie. Wtedy Bóg może nas napełnić sobą, stanie się naszym największym skarbem, a Jezus dodaje: „gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje” (Mt 6,21).

Trzecia prawda wskazuje, że modlitwa serca jako modlitwa całego człowieka przybliża do Boga, bo przybliża do miłości. Gdy Jezus został zapytany o najważniejsze przykazanie, nie mówił o modlitwie, lecz o miłości. Przypomniał za hebrajską Biblią, że „Pan Bóg nasz, Pan jest jeden” i połączył dwa przykazania: z jednej strony: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”, a jako drugie: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”, dodając: „Nie ma innego przykazania większego od tych” (Mk 12,29-31). Innymi słowy: by przeżyć jedność Boga, trzeba w zwróceniu się do niego pozwolić, aby On mnie „zjednoczył” — z sobą i w sobie, „całkowicie” (powtórzone cztery razy!), bo tylko wtedy doświadczę jedności w miłości — Boga i bliźniego.

Czwarta prawda dopowiada, jak to może się dokonać, a mianowicie, gdy zauważę, że naprawdę: „Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu” (Mk 12,29), czy też ogólnej: człowieku. Nie chodzi o jakiekolwiek słuchanie, ale takie, któremu cały/cała siebie oddaję, gdy — jak mówimy — zamieniam się w słuch, uważnie, w całkowitym skupieniu na Jednym. Taka postawa jest oznaką mądrości, o którą prosił młody Salomon w modlitwie: tam gdzie w hebrajskiej Biblii słyszymy jego prośbę o „serce pełne rozsądku do sądzenia” (1Krl 3,9), w tekście greckim jest prośba o „serce słuchające i rozsądne”, bo właśnie uważne słuchanie pozwala rozsądzać sprawy po Bożemu, posłusznie wsłuchując się w Niego. Tak odsłania się głębszy sens wysłuchania Boga na modlitwie.

Bóg mówi przez wydarzenia

Wyobrażamy sobie modlitwę jako rozmowę z Bogiem, w której my do Niego mówimy, a On nam odpowiada — wysłuchuje nas... Można się zgodzić z takim ujęciem, jednak ono nie wystarcza. Gdy bowiem my oczekujemy, że Bóg nas wysłucha — On oczekuje, że to my Go wysłuchamy, czyli przyjmiemy to, z czym faktycznie do nas przychodzi. Przybliżamy się do serca modlitwy — wysłuchania Boga. Nie nasze mówienie winno być na pierwszym planie, ale słuchanie, wysłuchanie tego, co Bóg nam mówi, czego dla nas pragnie.

poprzednia strona 1 2 3 następna strona

Modlitwa

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?