Czytelnia

Historia

Polacy - Żydzi

Marcin Zaremba, Oni mordują nasze dzieci! Mit mordu rytualnego w powojennej Polsce, część II: Hipotezy, WIĘŹ 2007 nr 11-12.

Szczególną podgrupą „ludzi zbędnych”, doskonale przystosowanych do warunków okupacji, stanowili szmuglerzy, różnego rodzaju pośrednicy, „zawodowi” szabrownicy, którzy „zbędnymi” stawali się w miarę postępującej stabilizacji. W sierpniu 1946 r. to właśnie „handlarze” mieli przenosić mit na terenie województwa lubelskiego. „Handlarze puszczają wersje, że widzieli dzieci polskie zamordowane przez Żydów. Część ludności w to wierzy. Plotki te rozsiewają tylko handlarze”18. Upadek w „zbędność” dla wielu okazywał się bardzo bolesny. Mechanizm ten błyskotliwie opisał Kazimierz Wyka, widząc w nim genezę pogromu krakowskiego. Autor „Życia na niby” pisał: Trudno o środowisko bardziej peryferyjne socjologicznie nad tłum, który sprzedając i kupując, kradnąc i węsząc każdy interes zalewa Miodową, Szeroką, place Bawół czy Rybny. Tandeta krakowska. Ten tłum jest peryferyjny w każdym względzie. Składają się nań ludzie, którzy ze wstydem, ze skrywaną niecierpliwością („przycisnęło” — jeszcze tę kołdrę trzeba sprzedać) wystawiają jakieś tam firanki, obłóczki, podniszczone płaszczyki, obuwie. Tych poznasz od razu po geście, w którym więcej prośby do przechodnia, by kupić raczył, aniżeli pewności pośrednika: nie kupisz ty, kupi inny. To wystawanie jest przykrą i haniebną peryferią życia, które chcieliby nareszcie unormować, a nie mogą. Ale w tych samych ulicach mieszczą się peryferia bez porównania szersze i naprawdę godne nazwy. Ludzie za okupacji rzuceni w przypadkowy handel i usiłujący utrzymać się w nim na stałe. Płochliwy, ciągle jakby na czatach. Pięć lat handlował i nadsłuchiwał, czy nie nadchodzi łapanka. I teraz nareszcie, od wyzwolenia Krakowa, nie łapią, nie zabierają towaru, nie przepędzają. Obecnej zimy i wiosny ci ludzie zostali upojeni niesamowitymi perspektywami handlu szabrowniczego. Nastały dla nich złote czasy — przez Kraków przelewa się fala śląskiego szabru. Tutaj są już pośrednicy, fachowcy od łatwych cen. Nastały złote czasy, ale już się kończą. Barometrem jest dla mnie basen przeciwlotniczy naprzeciwko kościoła Mariackiego. Na wiosnę był on centralą handlu dywanami. [...] Dzisiaj opustoszał. Fala zrabowanego towaru wysycha. Ceny spadają. Ten [pośrednik] nie pogodzi się łatwo. Staje się rozdrażniony i niecierpliwy. Nie łapią, nie wywożą, a przecież handel idzie coraz gorzej. Idzie gorzej niż na wiosnę. Coś w tym musi być, jakaś ciemna machinacja. Ten peryferyjny pośrednik czuje się dzisiaj zagrożony i to w chwili po tym, kiedy mu zaświeciło eldorado: zarabiać jak za okupacji, bez tego ryzyka, co za okupacji19.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna strona

Historia

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?