Czytelnia

Józef Majewski

Józef Majewski

Zaskakujące drogi chrystologii azjatyckiej

Celem artykułu ks. Jerzego Szymika jest zgłębienie problematyki rozdziału II deklaracji „Dominus Iesus”, dotyczącego – ogólnie mówiąc – chrześcijańskiego spojrzenia na inne religie. Autor – z właściwym dla siebie teologicznym rozmachem – nie ogranicza się jednak do zagadnień podnoszonych w tej partii dokumentu. Maluje – krytycznie – przed czytelnikiem szeroki kontekst powstania deklaracji, jej wstępnej recepcji, jak i dużej części innej zasadniczej problematyki dokumentu. Czytelnik poprzez refleksję nad jednym rozdziałem otrzymuje szeroki i głęboki wgląd w główną tematykę dokumentu. Spojrzenie ks. Szymika nie jest jednak wolne od pewnych istotnych mankamentów, przede wszystkim nie uwzględnia on perspektywy teologii azjatyckiej, którą przede wszystkim krytycznie ocenia deklaracja „Dominus Iesus”.

Nie dać ponieść się wrzawie

Jest wiele racji w stwierdzeniu Autora, że opublikowaniu „Dominus Iesus” towarzyszyła w mediach wrzawa grzesząca (jak to wrzawa) sporą dawką ignorancji. Komentatorzy często dawali swoimi wypowiedziami smutne świadectwo nie tylko braku znajomości tajników teologii, ale również braku fragmentarycznej choćby lektury deklaracji; czasem nawet było to świadectwo – jak można przypuszczać – złej woli... Ks. Szymik słusznie demaskuje taką krytykę podszytą ignorancją. Z pasją demaskuje też krytykę podszytą “chorobami” relatywizmu i doketystycznego czy ariańskiego resentymentu.

Tu pojawia się jednak pierwszy zasadniczy problem. Czytelnik, zgłębiając tekst ks. Szymika, gotów uwierzyć, że wszystkie głosy krytyczne (oprócz tego o ciętości języka, sformułowanego przez bp. W. Kaspera), z jakimi spotkała się deklaracja, miały właśnie taki „chory” charakter. Tymczasem jest to złudne wrażenie. Nie każde krytyczne spojrzenie na dokument Kongregacji Nauki Wiary “chorowało” na ignorancję, relatywizm czy doketyzm! Często krytyka miała charakter konstruktywny, pogłębiony i rzeczowy, a co najważniejsze – trafnie, jak sądzę, problematyzujący niektóre punkty deklaracji. Myślę tu o wypowiedziach autorów nie tylko obeznanych z teologicznym fachem, ale i nierzadko ex professo zajmujących się problematyką dialogu międzyreligijnego: kard. Franz König, ks. John Prior, s. Joan Chittister, ks. Francis. Clooney, ks. George Karakunnel czy ks. Donald D’Souza – by ograniczyć się do kilku nazwisk. Echo ich uwag będzie słyszalne w dalszej części niniejszej polemiki.

Ranga deklaracji

Historia dokumentów Magisterium Kościoła czy watykańskich kongregacji jasno pokazuje, że dla ich właściwej interpretacji istotne znaczenie ma ustalenie tzw. rangi teologiczno-dogmatycznej. Od tego zależy, jaki stopień posłuszeństwa wiary powinien odpowiadać konkretnemu nauczaniu, a tym samym na ile teologowie mogą podjąć z nim dyskusję.

Nie jest dla mnie jasne, jaką rangę przypisuje deklaracji ks. Szymik, niemniej pełen pasji sposób, w jaki stara się wykładać treść dokumentu i bronić jego rozstrzygnięć, zdaje się wskazywać, że przypisuje mu rangę wyjątkowo wysoką (najwyższą?). Taką ocenę przypuszczalnie potwierdza uwaga Autora, że w wypowiedzi kongregacji słyszy – cytuję – głos matki-prorokini. Czy chodzi tu o głos Matki Kościoła?

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?