Czytelnia

Józef Majewski

Józef Majewski, Zaskakujące drogi chrystologii azjatyckiej, WIĘŹ 2001 nr 5.

Charakterystyczne jest, że błędów wyliczonych przez ks. Szymika nie da się przypisać żadnemu ze wspomnianych teologów. Wszyscy „podejrzani” są przeciwni relatywizmowi w dziedzinie prawdy; wierzą, że Chrystus zbawia wszystkich ludzi; przyjmują też prawdę o rzeczywistym wcieleniu przedwiecznego Logosu. O tym ostatnim wyraźnie wspomina sama deklaracja: [w błędnej koncepcji] postuluje się istnienie ekonomii Słowa wiecznego (...) oraz e k o n o m i i  S ł o w a  w c i e l o n e g o  [podkr. – J. M.].

W takim kontekście nie sposób zgodzić się z Szymikowym wykładem istoty sporu. Ów spór zasadza się na czymś innym. To „coś innego” znajdujemy w I rozdziale deklaracji – logika dokumentu jest nieubłagana: rozdział I przygotowuje grunt pod wypowiedź rozdziału II.

Istota sporu – raz jeszcze

Kluczową kwestią dla opisywanego sporu wydaje się – jak sądzę – poszukiwanie odpowiedzi na takie pytania: Czy inne religie są odpowiedzią na Boże objawienie? Czy wyrażają przyjęcie łaskawie objawiającego się im Boga? Od odpowiedzi na te pytania w istotnej mierze zależą konkretne rozwiązania II rozdziału „Dominus Iesus” oraz kształt współczesnej chrystologii na kontynencie azjatyckim, wraz z jej zasadniczą propozycją, którą można streścić w formule zaproponowanej przez R. Panikkara: Jezus jest Chrystusem [odwieczne boskie Słowo – J. M.], ale Chrystus [odwieczne Słowo] nie może być całkowicie identyfikowany z Jezusem [historycznym]5. „Jezus” i „Chrystus”­ – doprecyzowuje M. Amaladoss – nie są wymiennymi terminami. [...] Syn stał się człowiekiem w Jezusie. Lecz nie możemy przypisywać Jezusowi wszystkiego, co czyni Syn, chociaż możemy powiedzieć, że wszystko, co czyni Jezus, czyni Syn6. Taka chrystologia jest nie do pomyślenia bez poglądu, że inne religie są odpowiedzią na rzeczywiste objawienie Boże, że wyrażają przyjęcie przez ludzi łaskawie objawiającego się im Boga, chociaż nie dokonało się to poprzez Jezusa z Nazarteu.

A jak na postawione właśnie pytania odpowiada deklaracja „Dominus Iesus”?

Sądzę, że kongregacja wikła się tu w pewną sprzeczność. Z jednej strony zdaje się nie pozostawiać wątpliwości, że inne religie nie są odpowiedzią na objawienie Boże, że są one dziełem tylko „rąk” ludzkich i ludzkiej mądrości. I dlatego – w przeciwieństwie do chrześcijaństwa – nie można, zdaniem deklaracji “Dominus Iesus” – nazywać ich „wiarą” (fides, faith), a jedynie „wierzeniem” (credulitas, belief): Podczas gdy wiara jest przyjęciem przez łaskę prawdy objawionej (...), wierzenie w innych religiach to ów ogół doświadczeń i przemyśleń, stanowiących skarbnicę ludzkiej mądrości i religijności, które człowiek poszukujący prawdy wypracował i zastosował, aby wyrazić swoje odniesienie do rzeczywistości boskiej i do Absolutu; wierzenie jest doświadczeniem religijnym, poszukującym dopiero absolutnej prawdy i nie wyrażającym jeszcze przyjęcia objawiającego się Boga (nr 7).

Z drugiej jednak strony znajdujemy w deklaracji sformułowania, które wchodzą w trudno usuwalne czy wręcz nieusuwalne napięcie z zacytowaną właśnie wypowiedzią. Dokument stwierdza, że w świętych pismach innych religii zawierają się elementy, poprzez które wielka liczba ludzi może utrzymywać żywą więź z Bogiem. Pisma te odbijają promień owej Prawdy, która oświetla wszystkich ludzi, a również czerpią z tajemnicy Chrystusa elementy dobroci i łaski. Ponadto Bóg (...) jest obecny na różne sposoby “nie tylko dla poszczególnych jednostek, ale także dla narodów poprzez ich bogactwa duchowe, których głównym i zasadniczym wyrazem są religie (...)(nr 8). Natomiast w punkcie 12 deklaracja dodaje, że Duch Święty jest obecny i działa w innych religiach, a w punkcie 2 – za II Soborem Watykańskim – uznaje w innych religiach wszystko to, co jest prawdziwe i święte.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?