Czytelnia

ks. Jerzy Szymik

ks. Jerzy Szymik, Zgorszenie Wcieleniem. Rozważania nad drugim rozdziałem deklaracji „Dominus Iesus”, WIĘŹ 2001 nr 5.

Bo główną tezą deklaracji nie jest to, że zbawią się jedynie „ludzie Kościoła” czy chrześcijanie, ale że ktokolwiek się zbawi, zbawi się w Chrystusie i przez Chrystusa. Zbawia nie idea, koncepcja czy religia”, ale Chrystus, Jego osoba i dzieło. Rzecz jasna: zbawia Bóg. Ale — w świetle chrześcijańskiej wiary i doktryny — chrystocentryzm jest teocentryzmem. Bóg jest Bogiem Jezusa Chrystusa. Można to, oczywiście, nazwać zawłaszczaniem Objawienia”, ale chrześcijaństwo nie może nie być sobą... Powtarza więc: istnieje wiele, niepojętych dla nas dróg zbawienia, ale wszystkie one wiodą (nie wiemy jak...) przez Chrystusa. Inaczej byłyby ślepe.

Istota zgorszenia: Wcielenie

Jestem gotów bronić tezy, że jednym z najważniejszych źródeł (nie jedynym, ale jednym z najgłębszych) odrzucenia treści „Dominus Iesus” jest coś, co od dwudziestu wieków niezmiennie budzi opór i zgorszenie (patrz: Celsus), a mianowicie inkarnacyjna kenoza Boga, wraz z obecnymi w soteriologii chrześcijańskiej kenotycznymi skutkami Wcielenia. Stąd wniosek wielu: ze względu na ograniczenia wynikające z ludzkiej natury Jezusa objawienie się w Nim Boga nie może być uważane za pełne i ostateczne12. Oto — według tej linii myślenia — ze względu na wieloraką ograniczoność Wcielenia (czasową, przestrzenną, kulturową, cywilizacyjną itp. itd.) ogromne połacie przestrzeni świata i historii ludzkiej wydają się znajdować poza „zasięgiem zbawczym”, a przynajmniej w sytuacji soteriologicznie znacznie trudniejszej niż ta, w której znajdował się rybak znad Jeziora Galilejskiego dwa tysiące lat temu. Czy tego może chcieć Bóg? Stąd ów wniosek: nie można się zgodzić na gorszącą jedyność zbawczą ułomnego Wcielenia. Należy — proszę wybaczyć szczyptę ironii — podpowiedzieć Najwyższemu, jak należy zbawić świat.

W ten sposób jesteśmy w samym środku doketystycznych i ariańskich sporów, a właściwie resentymentów. Dodajmy wszak, że bardzo często u podstaw powyższych „trudności z Wcieleniem” leżą dobre intencje, rzadko zła wola. Rozwiązania takie płyną, owszem, z troski o człowieka, ale też świadczą o błędnym pojęciu Boga. Chrześcijaństwo, broniąc łaski zbawienia najdotkliwiej inkarnowanej (ze szczytem zgorszenia — Kościołem — w tle, Kościołem, którego zgrzebna cielesność razi szczególnie!), broni tezy, że nie mamy żadnej władzy nad sprawą zbawienia. Jest ono darem z Wysoka, a wtargnęło w ten świat w Osobie Boga-Człowieka, spotykanego dwa tysiące lat temu w okolicach Judei i Galilei, znanego jako Jezus z Nazaretu, który zresztą zginął nędznie jako trzydziestoparolatek na peryferiach świata. Absolutum concretissimum. Oto próba naszej pokory. Oto wyzwanie dla naszej pychy.

Oczywiście, bywa, że na chrześcijańskiego teologa spadają najsubtelniejsze wersje powyższej pokusy. Na przykład szlachetny opór przed zawłaszczaniem całego piękna, dobra i prawdy tego świata „w naszym Chrystusie”; albo strach przed odpowiedzialnością i losem wezwanych (przywołał do siebie tych, których sam chciał, Mk 3,13), strach znany doskonale prorokom... Niemniej, istota sprawy pozostaje: spodobało się Bogu zbawić nas przez słabość Wcielenia i głupstwo Krzyża.

Istota różnicy: uniwersalizm, ekskluzywizm

Chrześcijaństwo, funkcjonujące w paradygmacie Wcielenia, dokonuje na wszystkich poziomach swego funkcjonowania swoistej „materializacji” pierwiastka duchowego (sakramenty, Kościół, charytatywność). Zgorszenie tym procesem (czyli ostatecznie Wcieleniem!) często w historii popychało zgorszonych w ramiona gnozy: mniej siermiężnej, bardziej duchowej, mądrzejszej niż odpychająca dosłowność chrześcijańskiego dogmatu. Pewna ścieżka toczącego się sporu wokół deklaracji zdaje się być współczesną wersją tamtych, mających apogeum w II wieku, procesów. Różnice stanowisk przebiegają bowiem przez pojęcia „uniwersalizm” i „ekskluzywizm”, a polegają nie na innym sposobie rozumienia tych słów, ale na użyciu ich w stosunku do innych desygnatów. O ile bowiem z treści dokumentu wynika następujące stanowisko doktryny chrześcijańskiej: „wszystkich zbawić, ale sposób jest jeden”, o tyle uproszczona wersja stanowiska pewnej przynajmniej części opozycji brzmi: wszystkie drogi uznać za równe, ale dostępne są one jedynie dla wiedzących”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

ks. Jerzy Szymik

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?