Czytelnia

ks. Jerzy Szymik

ks. Jerzy Szymik, Zgorszenie Wcieleniem. Rozważania nad drugim rozdziałem deklaracji „Dominus Iesus”, WIĘŹ 2001 nr 5.

Upraszczam, wiem. Ale próbuję pokazać w ostrym świetle różnicę stanowisk. Bo też błędy, z którymi zmaga się rozdział II deklaracji są w podszewce swej gnostyckie. Słowo wieczne mocniejsze od wcielonego, Duch Święty bardziej uniwersalny od Logosu — to prosta droga do Marcjona, Manesa i pogańskiej mariologii: starotestamentalny Bóg mściwy, nowotestamentalny — miłosierny; Ojciec — mroczny, matka — promienna.

Jedność, powiada chrześcijaństwo. Bóg jest Jeden, poza wszelką liczbą, bez jakiejkolwiek sprzeczności. Człowieczeństwo Jezusa nie jest zawadą dla Jego uniwersalnej Wszechmocy zbawczej, ani też troistość Osób nie jest przeszkodą dla jedności Jego natury.

Istota nieporozumienia: język

Nieśmiertelny problem języka... Owszem, należy się zgodzić z o. Jackiem Salijem, że w dokumencie brak jakiegokolwiek ducha konfrontacji, a tym bardziej agresji13, ale też jego język jest wyjątkowo — jak to wyraził bp Walter Kasper — cięty, co nie ułatwia debaty o subtelnych, trudnych i drażliwych kwestiach. I rzecz tak skomentował: moja wrażliwość jest inna, szczególnie w kwestii języka tego dokumentu oraz rozłożenia akcentów (...). Podstawowym problemem, gdy patrzę na powszechną krytykę tego dokumentu, wydaje mi się problem języka i komunikacji. Język deklaracji tak bardzo różni się od języka codziennego i dziennikarskiego, a także od normalnego języka, w jakim Kościół naucza i głosi katechezę, że nieporozumienia czy nawet niezrozumienie są wręcz nieuniknione14. Niedopracowana stylistyka, braki redakcyjne15, wielki „rozziew komunikacyjny” miedzy nadawcą a odbiorcą (np. przeciętnym dziennikarzem wielkonakładowej gazety) — to inne zarzuty, ale z tej samej beczki. Dlatego sądzę, że trzeba nam z pokorą i namysłem wysłuchać takiego choćby poglądu sformułowanego przy okazji ogłoszenia deklaracji: Kościół rzymskokatolicki (inne również) nie dopracował się jeszcze języka, którym może mówić zrozumiale do zwykłych wiernych i „niewiernych” naszego czasu16.

Owszem, spór jest w pewnej mierze zderzeniem dwóch (albo więcej) mentalności, które posługują się różnymi językami. Ale zrzucenie całej winy na nierozumiejącego odbiorcę byłoby skandalicznym uproszczeniem i dowodem arogancji. Nie wystarczy, że Kościół ma — jak zawsze — do powiedzenia światu rzeczy ważne. Musi to robić zrozumiale, pracując nad językiem. Kod językowy nie może budzić oporu, rodzić sprzeciwu, budować muru. Jeśli mówimy o sprawie zbawienia człowieka i świata.

***

Deklaracja „Dominus Iesus”, jej tezy i ich recepcja, dyskusja wokół dokumentu i całość tego wydarzenia, są dla nas, ludzi Kościoła, wielką lekcją. Nie wolno jej zmarnować. Wszak chodzi o istotę bycia Kościołem: o dzieło zbawienia.

Rozpoczęliśmy nasze rozważania od fragmentu z Pierwszego Listu do Tymoteusza. W Drugim Liście do Efezjan znajdują się słowa bezdyskusyjnie prawdziwe, które przytacza się nieraz w związku z „oporem” świata wobec słów Kościoła: Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz (2 Tm 4,2). I bardzo słusznie. Ale wiadomo również, że roztropność jest królową cnót. I że nie zawsze mamy w sobie tyle Bożego światła, by wiedzieć, jak w konkretnych sytuacjach te prawdy pogodzić, lepiej: jak je połączyć. Wiadomo, że bez prawdy nasz świat zginie i że to poznanie prawdy — wyzwala (J 8,32). Ale bywało już w historii, że prawdą zabijano. Bo prawda jest na pewno dobrem, ale człowiek jest na pewno grzesznikiem.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

ks. Jerzy Szymik

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?