Czytelnia

Jan Paweł II

Stefan Frankiewicz, Zostanie piękno i dobroć, WIĘŹ 2002 nr 10.

Do takiej właśnie Polski przyjechał Jan Paweł II w roku 2002 – z przesłaniem o miłosierdziu Boga i miłosierdziu człowieka. Z przesłaniem zaadresowanym do wszystkich.

Pasterzom Kościoła pozostawił jako przykład do naśladowania postać arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego: Niech arcybiskup Feliński patronuje waszym wysiłkom mającym na celu tworzenie i realizację duszpasterskiego programu miłosierdzia. Ten program niech kształtuje wasze zaangażowanie wpierw w życie Kościoła, a potem – jeśli to słuszne i konieczne – w życie społeczno-polityczne... Myślę, że wezwanie to można by odczytać jako przypomnienie, że Kościół winien być przede wszystkim Kościołem przykazania miłości; że będąc „miastem położonym na górze” musi w większym niż dotąd stopniu otworzyć się szeroko na wszystkich, w tym także na współczesnych „celników i jawnogrzesznice”, uwierzyć w charyzmaty ludzi świeckich i wyzbyć się paternalizmu w sposobach kontaktowania się z laikatem. Trzeba wyzbyć się pychy Kościoła większościowego i z pokorą dawać świadectwo – używając określenia Bonhoeffera – Bogu „w bezsilności i cierpieniu na świecie”. Uwierzyć bardziej w siłę osobistego świadectwa niż w moc zadekretowanej formalnie moralności.

Można mieć nadzieję, że tak bardzo wyeksponowane podczas tej pielgrzymki miłosierne oblicze Boga i postawa ludzkiego miłosierdzia, o którym Simone Weil w „Świadomości nadprzyrodzonej” pisze wręcz, że wypełnia tę przepaść, którą akt stworzenia otworzył pomiędzy Bogiem a stworzeniem (...) i nie powinno swymi rozmiarami ustępować aktowi stwórczemu – ma szansę skorygować nasze zbyt często obrzędowo-kultowe chrześcijaństwo, uczynić je bardziej autentycznym. Ciężko już chory ksiądz Józef Tischner właśnie w swych rozważaniach o Bożym miłosierdziu napisał: Czasy długoletniego zniewolenia wycisnęły głęboki ślad na polskiej religijności. Pozostawiły po sobie nieznane bliżej kompleksy i resentymenty. (...) Chodzi dziś nie tyle o obronę tej czy innej prawdy wiary, lecz wprost o odsłonięcie autentyzmu wiary. Wciąż, przyglądając się „mapie” polskiej wiary, mamy wrażenie, że obracamy się w oparach jakichś podróbek i doświadczeń zastępczych („Drogi i bezdroża miłosierdzia”, Kraków 2001, s. 77-78).

Znamienna w przytoczonym wcześniej przesłaniu do ludzi Kościoła była hierarchizacja „duszpasterskiego programu miłosierdzia”, który winien być realizowany przede wszystkim w życiu wspólnoty religijnej, a dopiero później, „jeśli to słuszne i konieczne” – w życiu społeczno-politycznym. Czyżby oznaczało to przypomnienie, że „miłość polityczna”, którą Pius XII uważał za najwyższą formę miłości bliźniego, należy przede wszystkim do kompetencji ludzi świeckich? A może była to aluzja do zbyt częstego, jak się powszechnie uważa, uczestnictwa przedstawicieli Kościoła hierarchicznego w różnego rodzaju przedsięwzięciach o wymowie politycznej: w inaugurowaniu obiektów użyteczności publicznej, poświęcaniu lokali partyjnych, w imprezach ściśle państwowych... Jeśli tak, byłaby to ważna sugestia pod adresem modelu stosunków Kościół-państwo. Nie tylko przypomnienie autonomii obu tych rzeczywistości. Jest rzeczą oczywistą, że również od postawy hierarchii zależy to, czy autentyczne relacje z Kościołem w demokratycznym państwie będą pojmowane po kunktatorsku, jako koło ratunkowe w momentach trudności jakiejś formacji politycznej, czy jako zobowiązanie do wspólnej służby na rzecz całej prawdy o człowieku. Samą swą postawą, a także słowami skierowanymi do odpowiedzialnych za stan państwa Jan Paweł II opowiedział się pośrednio za tym drugim rozumieniem wzajemnych relacji. To do nich zwrócił się w swym przemówieniu pożegnalnym na lotnisku w Balicach: Niech zapanuje duch miłosierdzia, bratniej solidarności, zgody i współpracy oraz autentycznej troski o dobro naszej Ojczyzny (19 sierpnia 2002 r.).

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Jan Paweł II

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?