Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ogólny

Forum Romanum

blog ogólny
13 października 2009
bp Andrzej Czaja

Bp Andrzej Czaja: To wierni są świątynią




Człowiek ma prawo sądzić i mówić, że nie jest mu potrzebny Kościół, że sam sobie z Panem Bogiem poradzi. Sprzyja temu dominujące dziś mocne przekonanie o zasadności pełnej autonomii człowieka. Ale nie da się być z Chrystusem w oderwaniu od Kościoła - mówi opolski biskup Andrzej Czaja, członek Rady Naukowej Laboratorium WIĘZI w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”

Beata Łabutin, Leszek Frelich: Kiedy ksiądz biskup rozmawia sam ze sobą czy przemyśliwuje, to po śląsku czy po polsku?

Ks. biskup Andrzej Czaja: Naturalnie po śląsku. Kiedy byłem na KUL-u, a ktoś z domu rodzinnego do mnie zadzwonił, to automatycznie przechodziłem na gwarę śląską. Mama by się chyba zdziwiła, gdyby usłyszała w telefonie czystą polszczyznę. Natomiast, gdy był u mnie jakiś gość z tamtego uniwersyteckiego środowiska, to czasem prosił: "Niech ksiądz powie coś jeszcze po śląsku". Jednak gwarą łatwiej jest mówić, kiedy ma się przed sobą Ślązaka.

Czy trafne zatem będzie powiedzenie, że jest ksiądz śląskim biskupem?

- Mówienie o biskupie śląskim, polskim czy niemieckim - to mówienie językiem świata. Przede wszystkim jestem biskupem Kościoła katolickiego. Biskup nie może się utożsamiać z jakąkolwiek narodowością czy tym bardziej jakąkolwiek odrębnością.

Byłbym więc ostrożny w nazywaniu mnie biskupem śląskim. Lepiej powiedzieć: biskupem pochodzącym ze Śląska, biskupem Ślązakiem. Jeśli powiemy "biskup śląski", to od razu niektórzy mogą zapytać: jak on w takim razie potraktuje Polaków, jak Niemców? A ja jestem dla wszystkich.

Co dla księdza biskupa oznacza bycie Ślązakiem?

- Trudno to określić jednym słowem. To, że jestem Ślązakiem oznacza, że mam u swoich korzeni bogactwo pewnych elementów, które na tej ziemi zawsze były, i narodowych, i kulturowych, i etnicznych. Ale mam też w sobie pewną taką swojską jakość, którą odkrywa się lepiej, kiedy się Śląsk opuści, choćby na parę lat. A ja spędziłem 20 lat w Lublinie. Kiedy się opuszcza tę ziemię rodzinną, ojcowiznę, Heimat, odkrywa się co jest wartością, a co słabszą stroną śląskości.

Całość tekstu można przeczytać na tutaj.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (236)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?