Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Ewy Karabin

Okruchy dnia

blog Ewy Karabin
21 października 2009

O sztuce gotowania




23 października w warszawskim kinie Kultura rozpocznie się pierwszy Przegląd Filmów Kulinarnych. Organizatorzy proponują zestaw filmów dokumentalnych przedstawiających zarówno wysublimowaną przyjemność płynącą z jedzenia, jak i szkodliwe skutki uprzemysłowienia procesu produkcji żywności. Najmilsza wiadomość – po każdym seansie przewidziany jest poczęstunek nawiązujący do tematu filmu.

Plakaty reklamujące ten festiwal widywałam już od kilku tygodni i kibicowałam tej inicjatywie z głębi serca (zapewne z powodu bliskości tegoż serca do żołądka). W wyobraźni już widziałam te finezyjne dania będące rozkoszą dla podniebienia… O nafaszerowanych chemią, przetworzonych genetycznie produktach jedzeniopodobnych wolałam nie myśleć.

We właściwy do marzeń kulinarnych nastrój wprawił mnie film obejrzany przed kilkoma dniami: „Julie i Julia” Nory Ephron. Julie Powell (Amy Adams) – 30 letnia urzędniczka z Bostonu, niespełniona pisarka - wiedzie życie nudne i przeciętne, ma kochającego męża, ale widuje go tylko wieczorami, gdy wydostanie się z małego boksu, gdzie spędza całe dnie przyklejona do słuchawki telefonu. Jej pociechą jest wieczorne gotowanie, gdy nareszcie może odreagować stres i poddać się czynnościom twórczym i satysfakcjonującym. Z miłości do jedzenia rodzi się pewien pomysł: Julie chce w ciągu 365 dni zrealizować 524 przepisy z książki Julii Child o francuskiej kuchni i opisać je na swoim blogu. I tu zaczyna się drugi wątek tej opowieści toczącej się w dwóch płaszczyznach czasowych – historia niezwykłej kobiety, Julii Child (Meryl Streep), która w latach 50. nauczyła Amerykanów przyjemności z prawdziwego jedzenia. Wówczas bowiem na amerykańskich stołach królowały mrożonki i półprodukty pozwalające idealnej pani domu na znaczną oszczędność czasu.

Obie panie – Julie i Julia to postacie autentyczne, które połączyła miłość do gotowania. Odtwarzające je aktorki grają brawurowo (Meryl Streep jest po prostu genialna!), Stanley Tucci i Chris Messina w rolach ich ukochanych mężów dzielnie im wtórują. Lecz przecież przyjemność płynąca z przygotowania potraw i zapewne nawet bardziej z ich późniejszego spożywania – to prawdziwy temat tego filmu. Jest to obraz bardzo smaczny – uroczy i sympatyczny, a gdy za oknem słota i szaro-bury październik, idealnie pozwala zwrócić myśl ku przyjemniejszym aspektom życia. A zatem – bon appetit!



Ewa Karabin poleca:

Dywiz - pismo katolaickie


Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (58)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?