Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ogólny

Forum Romanum

blog ogólny
28 września 2010
ks. Andrzej Draguła

Kochać błądzących




Tolerancja wobec ateistów jest zgodą nie tylko na to, by ateista miał prawo do wyrażania swojej niewiary, ale także na to, by mógł tę swoją niewiarę głosić. Jeśli ateista będzie wychodził z założenia, że wiara w Boga jest błędem, to należy zrozumieć, iż jego pragnieniem będzie, by także inni tego błędu uniknęli. Stąd biorą się właśnie reklamowe hasła ateistów: „Nie martw się, Boga nie ma” – pisze w debacie „Polska Tolerancja” ks. Andrzej Draguła, członek Rady Naukowej Laboratorium WIĘZI.

Tolerancja zakłada istnienie dwóch podmiotów: tolerującego i tolerowanego. Aby mogła zaistnieć między nimi relacja tolerancji, obaj: tolerujący i tolerowany muszą się od siebie znacząco różnić, muszą się różnić tak bardzo, by tolerowany mógł być postrzegany jako „inny”. Tolerancja religijna zakłada istnienie między tymi podmiotami różnicy, inności w perspektywie wiary (religii). Ta inność sięgnąć może nawet relacji opozycyjnej: wierzący – niewierzący.

Tolerancja – ewangelizacja – dialog

To, jak się będzie układała relacja między tymi podmiotami, zależeć będzie od wielu czynników. Jednym z nich jest zapewne religijna odległość między podmiotami – to, do jakich wyznań czy tradycji religijnych przynależą i jak bardzo się od siebie różnią. Inaczej będą rozkładały się wzajemne relacje w sytuacji wierzący – niewierzący, inaczej w sytuacji wierzący – wierzący, gdy obaj reprezentują odmienne tradycje religijne (chrześcijanin – muzułmanin) czy też odłamy konfesyjne w ramach jednej religii (katolik – protestant). Nie ma tutaj prostych zależności. Niekoniecznie musi być tak, że bardziej tolerowany jest ten, który jest mi bliższy. W kształtowaniu się relacji międzyreligijnych czy wewnątrzreligijnych (nazwijmy je tolerancją ekumeniczną) istotne są bowiem nie tylko czynniki doktrynalne i wynikające z nich kultyczne czy etyczne konsekwencje, ale także czynniki natury historycznej. I tak wierny Kościoła polskokatolickiego może być przez (rzymskiego) katolika mniej tolerowany niż protestant. Im wcześniej nastąpił rozłam od Kościoła katolickiego, tym tolerancja zdaje się większa, gdyż wzajemne animozje ulegają zatarciu i zapomnieniu. Etykietka „zdrajcy” przylgnie raczej do „narodowca”, choć bliżej mu doktrynalnie do katolicyzmu niż luteraninowi.

Cały artykuł można przeczytać na stronach debat Tezeusza.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (236)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?