Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Ewy Kiedio

Tuż obok

blog Ewy Kiedio
19 listopada 2010

Kulą w płot raju




„Jak też może wyglądać kula?” – zastanawiałam się kiedyś, a była to jeszcze ta epoka, kiedy wybór między kulą, krzyżem czy też kółkiem miał znaczenie estetyczne, a nie światopoglądowe. Pytanie powracało przy każdej lekturze przygód Mikołajka z książeczek duetu Sempé-Goscinny. Wiadomo przecież, że ulubioną rozrywką francuskiego bohatera i jego kolegów były partyjki gry w kule (org. „boule”).

W ostatnich tygodniach moje pasje poznawcze w tej materii zostały zaspokojone, a gra w kule ma szansę stać się także moją ulubioną zabawą. Wszystko dzięki znajomym, którzy sprezentowali nam zestaw akcesoriów do tych zacnych rozgrywek. Okazuje się, że zwykłe rzucanie metalowymi kulami w parku zdolne jest w Polsce przyciągnąć uwagę przechodniów, wywołać sympatyczne reakcje i zdjąć na chwilę z oka mgłę obojętności. Od dawna zresztą nie mam wątpliwości co do tego, że gry, których elementem nie jest odsiadywanie godzin przed ekranem monitora, mają nie tylko wartość towarzyską, integrującą, ale także (co za tym idzie) przenoszą swoich uczestników w piękniejsze rejony życia.

Tę trudno uchwytną intuicję doskonale ujął Joseph Ratzinger w artykule pt. „Gra i życie – mistrzostwa świata w piłce nożnej”: „Wołanie za chlebem i igrzyskami jest właściwie wyrazem pragnienia rajskiego życia, życia sycącego bez wysiłku i życia spełnionej wolności. Taki jest bowiem cel zabawy: działanie, które jest całkowicie wolne, pozbawione celu i przymusu, a przy tym jeszcze angażuje i wypełnia wszystkie siły człowieka. W tym sensie gra byłaby pewnego rodzaju próbą powrotu do raju: wyjściem ze zniewalającej codzienności i troski o życie do wolnej powagi tego, co nie musi być i właśnie dlatego jest piękne. Zatem gra przekracza w pewnym sensie sferę codzienności”.

Ze znanego dowcipu wiadomo, że Polacy nie mają szczęścia do metalowych kul – jedną zepsują, a drugą zgubią. Na szczęście w grze do dyspozycji mamy także trzecią kulę. Może podturla się ona gdzieś pod parkan na ulicy Rajskiej. Zobaczmy (jedna informacja, niezbędna, aby docenić kunszt graczy – chodzi o umieszczenie własnej metalowej kuli najbliżej tzw. świnki, czyli drewnianej piłeczki):



Polecamy książkę Ewy Kiedio:



Ewa Kiedio poleca:

Dywiz - pismo katolaickie


Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2010-12-07 16:15:54 - Ewa Kiedio

@creed: Od czasu przedziwnych wydarzeń pod Pałacem Prezydenckim nawet koła przynależą do sfery światopoglądu (vide: "Chcemy koło zamiast krzyża")

@sk197876: Można i tak. Ale ja takiej wersji nie praktykuję :)


2010-12-05 09:57:41 - sk197876

A ja myślałem, że gra się po to, żeby wygrać.


2010-12-04 12:27:06 - creed

dzięki za informację o takiej wypowiedzi Ratzingera, bo też bardzo odpowiada mojej intuicji :)

nie wiem tylko co mają wspólnego kule z światopoglądem...

a z początku myślałem, że pytanie "jak może wyglądać kula" ma jakiś związek z ich matematyczną różnorodnością ;)


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (56)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?