Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ogólny

Forum Romanum

blog ogólny
4 stycznia 2011
Katarzyna Jabłońska

Zapach Boga




Trzecia filmowa odsłona narnijskiego świata – Podróż Wędrowca do Świtu – trafiła właśnie do kin. W czym tkwi siła opowieści C.S. Lewisa i czego nie można oddać obrazem? – na to pytanie w „Tygodniku Powszechnym” odpowiada Katarzyna Jabłońska, sekretarz redakcji miesięcznika WIĘŹ.

Bliski przyjaciel C.S. Lewisa (1898–1963), J.R.R. Tolkien nazwał go „teologiem szarego człowieka”. Są tacy, którzy autora Opowieści z Narnii zaliczają do grona Ojców Kościoła. To uzasadnione „przydomki”, bo Lewis swoją teologiczną myśl rozwijał nie – jak przystało na znakomicie wykształconego profesora Oxfordu – w naukowych dysertacjach, ale w beletrystyce oraz esejach. Pisał o istocie chrześcijaństwa, o naturze Boga i szatana, a jego intuicje cytowali teologowie tej rangi, co Hans Urs von Balthasar czy Joseph Ratzinger.

Zaskoczony radością osobistego spotkania z Bogiem prowadzi czytelnika na spotkanie z transcendencją – drogą zachwytu. I chociaż, towarzysząca mu tęsknota-pragnienie nie może być w pełni zaspokojona, to człowiek za żadne skarby nie chce się ich wyzbyć.

Ten paradoks znakomicie oddaje scena z trzeciej części Opowieści..., która niestety nie znalazła się w filmowej wersji Podróży Wędrowca do Świtu. Owo pragnienie-tęsknota jest jak zapach białych lilii, kwitnących na Srebrnym Morzu, przez które płynie wspaniały statek księcia Kaspiana w drodze do krainy Aslana: „Mieniąca się delikatnym złotem biel otaczała ich ze wszystkich stron, z wyjątkiem lśniącego pasa ciemnozielonej wody za rufą, gdzie okręt rozgarniał liliowe pole (…). Wydawało się, że te liliowe pola nie mają końca. Dzień po dniu z tych dziesiątek i setek mil kwiatowych unosił się zapach, którego nawet Łucja nie potrafiła opisać: słodki – tak, ale wcale nieusypiający i oszałamiający – świeży, dziki, niesamowity zapach, który zdawał się przenikać do mózgu i sprawiał, że każdy czuł się dość silny, by wbiec na jakąś górę lub walczyć ze słoniem. – Czuję, że jeszcze chwilę, a nie wytrzymam tego zapachu – powiedziała Łucja do Kaspiana – a jednak nie chcę, by się skończył. I Kaspian czuł to samo” (cytaty w tłum. Andrzeja Polkowskiego).

Kreowane przez Lewisa światy pobudzają wyobraźnię i zmysły; u dzieci i u dorosłych. Znam takich, dla których baśniowe historie o Narnii stały się ważną wskazówką do odkrycia, na czym polega ewangeliczne wezwanie, by stać się jak dziecko.

Opowieść Lewisa jest sugestywną parabolą rzeczywistości. W narnijskim cyklu istnieją dwa równoległe światy – rzeczywistość Anglii lat 40 i 50. XX wieku oraz pełen czarów świat, w którym leży Narnia – kraina mówiących zwierząt, nimf, karłów, czarodziejów i innych baśniowych istot. Stwórca Narnii, Aslan, majestatyczny, dobry, ale „nieoswojony lew”, przybywa czasem z daleka, by wspomóc jej mieszkańców i władców w chwilach szczególnego niebezpieczeństwa. Ci zaś otaczają Aslana czcią i darzą miłością. Może on pokonać Białą Czarownicę, która chce, by w Narnii trwała „zawsze zima, ale nigdy nie było Bożego Narodzenia”. Obecność Aslana sprawia też, że narnijczycy odzyskują siły do walki z nieszczęściem i złem – przede wszystkim ze złem w samych sobie. Największym wrogiem nie są bowiem czyhające potwory, ale własna słabość. Niektórzy będą musieli dużo przejść, a nawet wyrządzić wiele krzywdy, zanim staną po stronie dobra. Jeden z bohaterów Podróży... będzie musiał stać się smokiem, żeby odkryć, co znaczy być człowiekiem.

Cały tekst mozna przeczytać tutaj.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (236)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?