Komentarze
blog Katarzyny Jabłońskiej
W stronę Słońca
11 września 2008
To rozróżnienie będzie dość schematyczne i klimatyczne. Ludzkość można z grubsza podzielić na dwie grupy jedną z nich stanową ci, którzy wolą świat zatopiony w mgłach, dżdżu to słowo nie przestaje mnie zdumiewać i cieniu. Drugą zaś ci, którzy wciąż wypatrują słońca i nie zniechęca ich ono nawet w tłumnym, upalnym mieście w środku lata, a jego niedobór odczuwają niemalże jak fizyczną dolegliwość. Sama należę do tej drugiej grupy światłoczułych i ciepłolubnych. Kiedy więc dzień staje się coraz krótszy, a lato zbiera się do odjazdu, ja też ruszam w drogę w stronę słońca.
Nie, nie podróżuję do ciepłych krajów, chociaż może w końcu warto by i tam się wybrać. Zostaję tu, gdzie złota polska jesień nie zawsze chce być złota, a zima coraz rzadziej jest srebrnobiała.
Tą nie złotą i nie srebrno-śnieżną drogą próbuję iść w stronę słońca. I znajduję je!!! W spotkaniach z przyjaciółmi, w twarzach znajomych, a czasem też bardzo nieznajomych, w dźwiękach nie tylko i niekoniecznie muzyki, lecz po prostu czyjegoś głosu, w obrazach tych w galerii i tych z chmur, albo z kałuży i liści, w książkach one bywają niezawodne, jak przyjaciele w filmach, zwłaszcza tych nieamerykańskich, a coraz częściej w polskich, w tańcu oczywiście Polskiego Teatru Tańca i swoim własnym z krzesłem, a czasem z samą sobą
Nie, proszę się nie obawiać nie o sobie chcę mówić, ale właśnie o drodze w stronę słońca, w którą ruszyłam niespodziewanie już dziś całkiem nieprzygotowana w czwartkowy szaro-buro-mokry poranek. Kontestując tę mokrość i chłód coraz bardziej mokra i zziębnięta szłam warszawskim Nowym Światem zapłakanym deszczem, aż tu nagle pod numerem 55 wybuchnął z tego deszczu koncert fortepianowy no 2, Op. 21 Chopina. Grał Janusz Olejniczak, a może Ivo Pogorelić. Ten, który grał grał zachwycająco pięknie.
Pod mokrym parasolem i w przemoczonych butach, ale w świetle chopinowskich dźwięków dotarłam na Trębacką 3, czyli do redakcji WIĘZI. A Nowy Świat 55 to nowo otwarty sklep z fortepianami rezydują tam wytworny Mr. Steinway i dostojny Mr. Behringer. Wyglądają, jakby czekali na niego jakby właśnie miał nadejść Monsieur Chopin.
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
2008-09-16 22:03:29 - islod@isppan.waw.pl
To bardzo piękny początek dziennika w sieci (nie lubię słowa "blog" - jest po prostu nieładne, niezgrabne). Myślę, że będzie to pierwszy taki, który będę czytać regularnie...
Pozdrawiam,
I.
2008-09-16 17:36:59 - E.
Gdy za oknem jesienna szaruga i wiatr wywiewa wszystkie ciepłe myśli, właśnie takiej drogi ku słońcu nam trzeba!
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.