Komentarze
blog ogólny
Forum Romanum

9 marca 2011
Ewa KiedioSzukając góry Tabor
Wielki Post, czas rekolekcji. Parafia, ambona, ksiądz. Albo: klasztor, rozmównica, kierownik duchowy. A może: internet, facebook, znajomi... – pisze w „Tygodniku Powszechnym” Ewa Kiedio, członkini Zespołu Laboratorium WIĘZI.
To ma w sobie coś z puszczania kolorowych balonów, które zachwycają na chwilę i już ulatują – mówi o tradycyjnych rekolekcjach parafialnych Paweł Tchorek, związany od 20 lat z Ruchem Światło-Życie. – Ksiądz, mimo dobrych chęci, rozprawia o wszystkim i o niczym, przytacza zabawne anegdoty, stara się za wszelką cenę przykuć uwagę słuchaczy i czasem nawet udaje mu się trącić jakąś ważną strunę, ale owoce pozostają na kilka dni, a nie na całe życie – dodaje.
Takie opinie się powtarzają: „Dla mnie to w ogóle nie są rekolekcje, tylko forma głębszej, tematycznej homilii”, „To może być show, jeśli ksiądz ma charyzmę, albo ciężki obowiązek, jeśli jej nie ma. Tak czy inaczej nie czuję, że jest w tym Bóg, który chce mi coś powiedzieć”. Dlatego wobec rekolekcji parafialnych przybywa alternatyw.
Anna Kowalska, nauczycielka matematyki w warszawskim liceum, zaznacza, że aby doświadczyć w sferze duchowej czegoś ważnego, potrzebuje czasu wyizolowanego z codziennego zabiegania, a co za tym idzie – także zmiany miejsca pobytu.
Warunki klasztorne
Tygodniowe rekolekcje organizowane przez jezuitów według ćwiczeń duchowych św. Ignacego z Loyoli odbywają się w milczeniu. Trafiła na nie Anna.
Uczestnicy są proszeni o to, aby nie rozpraszać się wzajemnie nie tylko słowami, ale w ogóle komunikacją. – Dla niektórych może to być zaskoczenie – mówi Anna. – Z początku mogą mieć problem, co zrobić z tą ciszą. Ona zmusza do wsłuchania się w siebie. Czasami rodzą się myśli, żeby zrezygnować. Też miałam taki moment na rekolekcjach tzw. I tygodnia, które mówią o grzechu. To nie są łatwe rzeczy, ale gdyby były łatwe, to rekolekcje nie byłyby potrzebne.
Ludzie z zamkniętymi oczami i ci, którzy wpatrują się w okno. Klęczący lub przyjmujący znacznie swobodniejsze pozycje. W kaplicy, na dworze, we własnym pokoju. Na rekolekcjach ignacjańskich każdego dnia odbywają się cztery medytacje nad Pismem Świętym. Po wprowadzeniu wyznaczającym kierunek rozmyślań, wszyscy rozchodzą się do wybranych przez siebie miejsc. Codziennie przez 20 minut mają też możliwość rozmowy z kierownikiem duchowym.
– Przez kilka dni jesteśmy tu w warunkach klasztornych, można powiedzieć laboratoryjnych – mówi Aleksandra Nizioł, konsultantka kosmetyczna, która z tej formy rekolekcji korzystała trzy razy. – Potem wraca się do codzienności. Trochę tak jak w Ewangelii o przemienieniu na górze Tabor: uczniowie wchodzą na górę, doświadczają czegoś, co ich totalnie przerasta, a potem wracają i dalej toczy się ich historia.
Cały tekst można przeczytać tutaj.
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.