Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ogólny

Forum Romanum

blog ogólny
15 listopada 2008

Pierwsza dama polskiej teologii




Była pierwszą damą polskiej teologii. Nie tylko dla mnie subiektywnie; wielu tak o niej myślało. Była pierwsza obiektywnie. Co prawda, prostowała, gdy mówiono o niej, że jest pierwszą Polką z doktoratem z teologii katolickiej. Sama bowiem spotkała jeszcze przed II wojną światową zakonnicę-katechetkę z doktoratem. Najprawdopodobniej była zatem pierwszą świecką polską katoliczką, która stała się doktorem teologii.

Na pewno była jednak pierwszą w historii świecką kobietą, która zrobiła doktorat z teologii na prestiżowym katolickim uniwersytecie Louvain w Belgii. Co ciekawe, uzyskała tam stypendium dzięki kard. Karolowi Wojtyle, którego z kolei przekonała do tego pomysłu Halina Bortnowska. Podczas pogrzebu Tadeusz Mazowiecki mówił, że decyzja Stanisławy Grabskiej o podjęciu studiów teologicznych nie była zaskakująca – ona myślała bowiem teologicznie, zanim jeszcze te studia rozpoczęła.

Mimo nieprzeciętnej wiedzy i niewątpliwych talentów pedagogicznych Grabska nie mogła znaleźć zatrudnienia na kościelnych wydziałach teologicznych. Prowadziła zatem wykłady z kultury biblijnej w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, potem wykładała symbolikę biblijną na Uniwersytecie Warszawskim w ramach studium religioznawczego. Dobrą stroną tej złej sytuacji był fakt, że dzięki temu mogła docierać do ludzi oddalonych od Kościoła. Nawiasem mówiąc, zupełnie nie jest pocieszające, że – choć od czasu doktoratu Grabskiej minęło już 35 lat – sytuacja pod tym względem wiele się u nas nie zmieniła. Wciąż kobiety z powołaniem teologicznym traktowane są w naszym Kościele niechętnie i podejrzliwie. Czasem heroizmem z ich strony jest, że nie reagują głęboką frustracją, lecz nadal cierpliwie szukają swojego miejsca w Kościele…

Staszce Grabskiej było łatwiej o tyle, że miała solidne zakorzenienie w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej. Była jego współzałożycielką, potem przez wiele lat wiceprezesem, a w latach 1989-1994 – prezesem. Tu realizowała swoje pasje – i jako katoliczka, i jako obywatelka. Spalała się w organizowaniu wykładów teologicznych. Będąc z powołania świecką chrześcijanką, mozolnie tworzyła od podstaw nową duchowość świeckich. Zarażała kolejne pokolenia KIK-owców swoim umiłowaniem Biblii, swoją prostotą i zarazem odwagą myślenia o Bogu, wierze i życiu.

Przez wiele lat Grabska prowadziła w KIK regularne spotkania wokół Pisma Świętego. Jej bliski związek z Biblią rzucał się w oczy od razu. To nie było zainteresowanie „zawodowe”, lecz głęboko osobista przyjaźń ze słowem Bożym. Pamiętam, że w roku 1994, gdy nagle uległa wylewowi, pierwszą rzeczą, o jaką poprosiła w szpitalu, była właśnie Biblia. Bez niej nie mogła świadomie żyć.

W sformułowaniu „pierwsza dama polskiej teologii” najmniej prawdziwe jest określenie „dama”. Grabska – pochodząca z tak wspaniałej i zasłużonej dla Polski rodziny – była bowiem osobą niezwykle skromną, prowadzący prosty, wręcz ubogi sposób życia. Przyjaciele i znajomi, nawet dużo młodsi, zwracali się do niej per „Stacha”. Mogłaby być damą, ale była zwyczajną kobietą, zwyczajną Stachą…

Również swoje artykuły i książki teologiczne starała się pisać językiem jak najprostszym. Do tego aspektu jej postawy nawiązał w homilii pogrzebowej bp Bronisław Dembowski. Mówił, że Grabska – będąc osobą solidnie wykształconą – rozumiała też, że nie wszystko da się zrozumieć. A do tego potrzeba dużej mądrości – podkreślił emerytowany biskup włocławski, przyjaciel Stachy od pięćdziesięciu lat. Wspominał też, jak to ona właśnie nauczyła go egzystencjalnie, że świeccy też są odpowiedzialni za Kościół. W roku 1965, tuż po zakończeniu II Soboru Watykańskiego, rozmawiali obydwoje o Kościele w Polsce. Grabska mówiła mocno krytycznie, więc ks. Dembowski wziął głęboki oddech i zaczął Kościoła bronić. W odpowiedzi usłyszał: „Niech ksiądz spróbuje uwierzyć, że mnie na Kościele zależy tak samo jak księdzu”. Od tego momentu zaczęli sobie mówić po imieniu i współpracować jeszcze bliżej, na zasadzie pełnego zaufania.

Mnie osobiście od lat intrygowało, że wśród tematów, o których Stacha potrafiła mówić zajmująco i świeżym, odkrywczym językiem, czołowe miejsce zajmowały sprawy ostateczne: śmierć, niebo, piekło, czyściec. Nie bała się śmierci, mówiła o niej naprawdę fascynująco. W dniu jej śmierci sięgnąłem do źródeł. Przykuło moją uwagę kilka sformułowań z książkowej rozmowy z Grabską, jaką przeprowadziła Irena Stopierzyńska, pod charakterystycznym tytułem „Ciekawość nieba, ciekawość ziemi” (Biblioteka WIĘZI 2000).

„Okropnie jestem ciekawa, jak to będzie, gdy umrę” – mówiła Stanisława Grabska. Dziś ta ciekawość została już zaspokojona. Mogła wreszcie sprawdzić, czy potwierdzi się jej prywatna teoria, „że wobec względności czasu przejście od czasu ziemskiej śmierci do zmartwychwstania nie będzie się mierzyć ludzkim czasem. To przejście – mierząc je fizycznie – może trwać sekundę, choć tutaj miną wieki”.

„Cokolwiek wspaniałego powiemy o tym, co nas czeka, tam będzie zawsze o niebo wspanialej”. Ciekawe, czy po Tamtej Stronie już Stacha przygotowuje nam jakiś wykład teologiczny. A może już nie trzeba będzie słów, bo gdy się to przeżyje, wszystko będzie jasne?

Książkę „Ciekawość nieba, ciekawość ziemi” można kupić w naszej księgarni internetowej .



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (236)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?