Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ogólny

Forum Romanum

blog ogólny
27 maja 2011
Mirosław Pilśniak OP

Oni są sakramentem




Jeżeli ktoś chce osiągnąć pełnię miłości, może to zrobić wtedy, kiedy przyjmuje ją od Boga. Nie da się jej wypracować samemu, żadnymi dostępnymi nam na ziemi sposobami. Na tym właśnie przekonaniu zbudowana jest teologia sakramentu małżeństwa – mówi w rozmowie z Martą Wielak z „Listu” o. Mirosław Pilśniak, członek Zespołu Laboratorium WIĘZI.

Ojcze, wydaje się, że Kościół potrzebował dość dużo czasu, żeby dostrzec w małżeństwie coś więcej niż tylko umowę dwojga ludzi dotyczącą wspólnego życia i wychowywania dzieci. Od słów św. Pawła, że małżeństwo jest sposobem na okiełznanie pożądliwości (por. 1 Kor 7,1-2), do uznania go za sakrament minęło dwanaście wieków...

Rzeczywiście małżeństwo zostało zdefiniowane jako sakrament dosyć późno. Nie oznacza to jednak, że dopiero w XII w. Kościół nagle odkrył duchowy wymiar małżeństwa. Przekonanie o tym, że jest ono czymś więcej niż tylko związkiem dwojga ludzi, było obecne w chrześcijaństwie od samego początku. Ten sam św. Paweł, na którego słowa się pani powołuje, ł w Liście do Efezjan, że małżeństwo jest obrazem relacji Chrystusa i Kościoła (por. Ef 5, 21-32). To mocne świadectwo, dowodzące, że o nadnaturalnym charakterze więzi między mężem i żoną przeświadczeni byli już pierwsi chrześcijanie.

Mamy też inne, późniejsze świadectwa takich poglądów. Żyjący w II w. Tertulian twierdził, że małżeństwo zbudowane jest na łasce Bożej, mimo że w jego czasach zawarcie małżeństwa ciągle jeszcze było rytuałem rodzinnym, a obecność księdza na zaślubinach nie była konieczna. Z czasem w ceremonii zaślubin element religijny stawał się coraz ważniejszy, jakby dla podkreślenia wiary w to, że małżeństwo jest budowane przez Boga. Pojawił się np. zwyczaj, że poślubieni udawali się do kościoła po błogosławieństwo księdza już po złożeniu sobie przyrzeczeń.

Samo przekonanie o świętości małżeństwa nie zrodziło się jednak na gruncie chrześcijańskim. Funkcjonowało ono już wcześniej w innych religiach, nawet tych pogańskich. Może więc „ochrzciliśmy” miłość małżeńską?

Judaizm odkrywał, że pełna prawda o człowieku odkrywa się w związku dwojga osób: mężczyzny i kobiety. Bóg stworzył ich po to, by odnaleźli siebie jako Boży obraz we wzajemnej relacji małżeńskiej. Z Biblii wynika też, że ma to być wyłącznie związek jednej kobiety i jednego mężczyzny. Nieprzypadkowo w opowiadaniu o zamyśle Bożym wobec człowieka – czyli w Raju – pojawiają się tylko dwoje: Adam i Ewa. Wielożeństwo, czy to jednoczesne, czy sekwencyjne, akcentuje tylko pewien aspekt małżeństwa i nie jest zgodne z Bożym Objawieniem prawdy o człowieku.

Więcej można przeczytać tutaj.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (236)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?