Komentarze
blog Ewy Kiedio
Tuż obok
16 września 2011
Jak przechować męża
Wielki salon meblowy. Dziecko pozostawione na placu zabaw pod okiem opiekunek, mąż odstawiony do pokoju z grami, telewizją (włączoną naturalnie na kanał ze sportem) i darmowymi hot-dogami. Kobieta po całym dniu aktywności zawodowej zmierza do działu „meble kuchenne”, gdzie z personelem ustala rodzaj i rozmiary szafek, zamawia transport i dyskutuje o szczegółach montażu, którego dokona najpewniej samodzielnie. Następnie planuje zakupić jeszcze kilka akcesoriów potrzebnych w domu, dźwięk dzwonka przypomina jej jednak, że minęło już 30 minut, po których zobowiązana jest odebrać męża z przechowalni. Na szczęście nie sprawiał problemów, przed telewizorem nie zmienił nawet pozycji.
Groteskowy katastrofizm Witkacego? Żartobliwy obraz przyszłości według Mrożka? Kolejna Gombrowiczowska wizja upupienia? To niepotrzebne, rzeczywistość sama wmieszała sobie w krwiobieg dostateczną dawkę absurdu. Powyższa scena jest tylko poczynionym przeze mnie sfabularyzowaniem informacji z serwisu TVN24.pl o tym, że australijska IKEA testuje „pokoje zabaw dla mężów”, rozwiązanie inspirowane dziecięcymi placami zabaw. Podobno klienci są zachwyceni i przewidują, że pomysł ten uratuje wiele małżeństw.
Proponowałabym wprowadzenie do tego rozwiązania jednej innowacji. W mniejszych salonach, w których zorganizowanie oddzielnych pokojów dla panów i dla dzieci byłoby trudne, mogliby oni spotykać się na wspólnym bajaniu i czytaniu książeczek. Lekturą przewodnią byłaby powieść Jamesa Matthew Barriego, z której tytułowym bohaterem, Piotrusiem Panem tak oto konwersowała Wendy:
– Ale gdzie mieszkasz najczęściej?
– Razem z zagubionymi chłopcami.
– Kim oni są?
– Są to dzieci, które wypadły z wózków, kiedy niańki patrzyły w inną stronę. Jeżeli nikt się po nie nie zgłasza w ciągu siedmiu dni, odsyła się je daleko do Nibylandii dla zaoszczędzenia wydatków. Ja jestem ich kapitanem.
– To musi być wielka zabawa!
– Tak – odpowiedział przebiegle Piotruś – ale trochę tęsknimy. Widzisz, brak nam damskiego towarzystwa.
– Czy nie ma tam żadnych dziewczynek?
– Och, nie. Dziewczyny, jak wiesz, są za mądre, żeby wypaść z wózka.
Polecamy książkę Ewy Kiedio:
Ewa Kiedio poleca:
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
2011-12-02 16:33:24 - Radosław
według Mnie ŚWIETNY POMYSŁ! Ja nie znoszę łazić po zakupach, i od lat wszędzie powtarzam że coś takiego powinno byc.A za wielbądy (bo do tego sie sprowadza rola męzczyzny na zakupach) do noszenia zakupów za kobieta mogą robić harcerze którzy zarobią w ten sposób sobie na obóz. Nawet jesli taki pokój miałby byc dla mnie nagrodą za posłuszną rolę wielbłada jestem za. Pod warunkiem, panie czekaja na zewnątrz :P i mają zakaz wstępu . jedyna panie w środku to te z obsługi :)
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.