Komentarze
blog Konrada Sawickiego
Z obu stron
9 grudnia 2011
Konrad SawickiTomasza Terlikowskiego dziwna walka o wolność
Tomasz Terlikowski w artykule Dorabianie gęby Kościołowi („Rzeczpospolita”, 6 grudnia 2011) porusza tak wiele tematów i wypowiada tak wiele opinii, że trudno polemizować z nimi wszystkimi w ramach jednego tekstu. Warto jednak zwrócić uwagę na podstawową niespójność towarzyszącą temu dyskursowi.
Redaktor Frondy uważa, że jednym z najważniejszych przejawów aktualnej walki z polskim Kościołem jest próba dorobienia mu gęby przeciwnika wolności wyboru i wolności słowa. W tym celu wykorzystuje się sprawy takie jak przykładowo zakaz nałożony na ks. Adama Bonieckiego i inne temu podobne, byle tylko postawić Kościół w świetle wroga wolności.
Sytuację pogarsza jeszcze na dodatek ostry konflikt polityczny, który niestety przekłada się również na podziały w łonie polskiego Kościoła. Te ostatnie zdaniem Terlikowskiego są często zręcznie rozgrywane przez polityków i dziennikarzy, specjalnie uwypuklających różnice tam, gdzie są one minimalne lub wręcz nie ma ich wcale. Jako przykłady podaje tu sprawy in vitro i kary śmierci. „W efekcie rodzi się nieprawdziwy obraz wspólnoty głęboko podzielonej, niezdolnej do ustalenia własnej doktryny” – pisze publicysta.
Czy rzeczywiście? Przypomnijmy – podczas debaty o in vitro, jaka przetoczyła się przez nasze społeczeństwo rok temu ze środowisk katolickich wypłynęły trzy projekty ustaw: Stowarzyszenia Contra In Vitro, Bolesława Piechy (PiS) i Jarosława Gowina (PO). Episkopat oficjalnie nie poparł żadnego z tych projektów, natomiast poszczególni biskupi, duchowni i działacze katoliccy podzielili się na trzy obozy. Czy można z tego wyciągnąć wniosek, że brak jednoznacznego głosu biskupów wzmocnił obraz Kocioła targanego podziałami?
Wręcz przeciwnie. Z tej sytuacji należy wyciągnąć wniosek, że w sprawach tak zniuansowanych jak uchwalanie nowego prawa o in vitro, w Kościele funkcjonuje przestrzeń wolności, w ramach której można dyskutować, poszukiwać i w efekcie podejmować osobiste decyzje wedle własnego sumienia. Bowiem nie chodzi tu tylko o to – jak chciałby Tomasz Terlikowski – czy jesteśmy za czy przeciw zapłodnieniu pozaustrojowemu „w szkle” i czy bylibyśmy gotowi sami podjąć decyzję o poddaniu się takiej procedurze.
W tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową. Nie posiadamy przecież obecnie żadnej ustawy regulującej procedurę in vitro, a zatem jest ona dostępna dla wszystkich i na każde życzenie tego, którego na to stać. Poza tym takie sprawy jak tworzenie i zamrażanie nadliczbowych zarodków, ich selekcja dla uniknięcia wad genetycznych, ich niszczenie, wykorzystywanie w celach badawczych i w leczeniu par bezpłodnych – to wszystko dzieje się obecnie w oparciu o ogólne procedury lekarskie i bez żadnej konkretnej regulacji ustawowej. Jakakolwiek więc ustawodawcza forma ograniczenia tej samowolki będzie krokiem pozytywnym.
Jeśli w aktualnych warunkach parlamentarnych nie ma szans na uchwalenie ustawy wprowadzającej prawo całkowicie zgodne z nauczaniem Kościoła, katolik ma prawo opowiadać się za rozwiązaniem, które co prawda nie w 100 procentach respektuje tę naukę, ale po pierwsze ogranicza szkodliwość obecnej sytuacji prawnej, a po drugie ma realne szanse na przegłosowanie w Sejmie. Z takiego dokładnie założenia wyszedł Jarosław Gowin, przedstawiając swój projekt w sprawie in vitro.
Tak samo z odmiennych opinii o karze śmierci wypowiadanych ostatnio przez różnych ludzi z różnych środowisk należy wyciągnąć pozytywny wniosek o przestrzeni wolności w Kościele. Nie jest prawdą, że media w tej sprawie dodatkowo wyolbrzymiają różnice poglądów, by wspólnotę wierzących podzielić. Różnica pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim, który uważa, że stan polskiego sądownictwa i systemu penitencjarnego jest na tyle fatalny, że karę śmierci należy przywrócić a kard. Kazimierzem Nyczem, który ma odmienny pogląd nie jest urojona ani wyolbrzymiona, ale faktyczna. Nie wynika ona jednak z tego, że któryś z nich się myli i wchodzi w konflikt z magisterium Kościoła, ale z tego, że mają skrajnie różny osąd polskiej rzeczywistości. Dopuszczenie obydwu tonów do dyskusji bez straszenia nikogo ekskomuniką świadczy nie o podziale, ale o duchu wolności w Kościele.
Tomasz Terlikowski żali się na niesprawiedliwe oskarżenia o brak wolności w Kościele, by zaraz potem żalić się na faktyczną wolność w tej wspólnocie i w końcu poczyna tęsknić za twardą ręką jedynej i słusznej doktryny nie podlegającej żadnej dyskusji. Nic więc dziwnego, że pozytywnym przykładem mówienia Kościoła jednym głosem jest dla niego modelowe uciszenie ks. Bonieckiego.
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.