Komentarze
blog Ewy Karabin
Okruchy dnia
28 lutego 2012
Sprawa katolicyzmu
Pod pretekstem trwającego właśnie nieoficjalnego Roku Jerzego Turowicza sięgnęłam do zbioru jego artykułów z „Tygodnika Powszechnego” Bilet do raju, które od lat leżały na bardzo zatłoczonej półce z utopijną adnotacją „Do przeczytania w wolnej chwili”.
W artykule Sprawa katolicyzmu, otwierającym zbiór, autor próbuje dokonać bilansu polskiego katolicyzmu AD 1945. Turowicz pisze: „ogromna większość to nieświadoma, bierna masa katolików z imienia; na niej cienka warstwa aktywu, w którym znów należy rozróżnić dwa pokłady: dolny, grubszy – to ten odłam, powiedzmy, na pół świadomych katolików, wierzących, praktykujących, pełnych nieraz zapału i gorliwości, ale niedostatecznie rozumiejących istotę katolicyzmu i wskutek tego nastawionych przede wszystkim na aktywizm, organizowanie, osiągnięcia zewnętrzne i marzących o rychłym, ilościowym, politycznym triumfie Kościoła; wreszcie na szczycie najgórniejszy, ale i najcieńszy pokład – warstwa katolików świadomych, dynamicznych i konsekwentnych, nastawionych głównie na pogłębienie, budowę kultury i osiągnięcia wewnętrzne, jakościowe, i wiedzących dobrze, że rezultaty zewnętrzne i ilościowe, również nie pozbawione znaczenia, przyjdą same jako konieczna konsekwencja pracy w głąb, i co więcej, że dopiero wtedy i tylko wtedy będą one miały rzeczywistą wartość, gdy będą miały podbudowę, będą miały korzenie”.
To był rok 1945. Potem był prymas Wyszyński, II Sobór Watykański, Jan Paweł II, karnawał Solidarności, upadek komunizmu, prawie 23 lata wolnej Polski. „Ale nam się wydarzyło!” – jak podsumował to papież, gdy nareszcie mógł złożyć wizytę w demokratycznym sejmie. Wydarzyło się sporo, ale ile się zmieniło?
Ewa Karabin poleca:
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.