Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Ewy Kiedio

Tuż obok

blog Ewy Kiedio
19 maja 2012

Kościół odpowiadający




Listy pasterskie się czyta, ale się ich nie kocha – można by sparafrazować znane i mocno już wytarte na łokciach zdanie na temat miłości Polaków do Polaka-papieża. Przepraszam, papieża-Polaka. Zastąpienie homilii odczytaniem takiego listu to, jak wynika z moich obserwacji, jasny sygnał do drzemki, sprawdzenia stanu manikiuru tudzież udania się w myślach na obiad do znajomych. A jednak, jednak, są odważni, zdeterminowani i gotowi na wszystko, którzy listów pasterskich słuchają, ba! więcej! Oni na nie... odpowiadają!

Od kilku tygodni na stronie odpowiadamy.eu przeczytać można listy-odpowiedzi tej specyficznej grupy osób, podejrzewanych o nadmierną skłonność do ryzyka i wychylania się ze swoim zdaniem w tematach, w których człowiek roztropny a zapobiegliwy zachowuje milczenie pełne potakiwania.

Teksty, które znajdziemy na stronie, nie są jednak szarżą jazdy pancernej. Pozbawione agresji i pustej złośliwości, stanowią zaproszenie do pogłębienia tematu, cenną informację zwrotną dla biskupów – autorów listów. „Drodzy Ojcowie – pisze Misza Tomaszewski, redaktor pisma „Kontakt” – fakt pochylenia się przez Was nad problemem wychowania przyjmuję z wdzięcznością. Natychmiast jednak pozwalam sobie z pokorą dopytać, o jakim wychowaniu mówimy”. „Cieszy mnie, drodzy Ojcowie, że w liście znalazły się słowa o nawróceniu, które odnieśliście również do samych siebie. Dzięki nim staliście się trochę bardziej bliscy” – stwierdza Marcin Trepczyński, doktorant Instytutu Filozofii UW.

Kto zechce, doszuka się w tym złośliwości. Będzie to tym łatwiejsze, że twórcy projektu nie unikają tematów trudnych i słów krytyki dotyczącej m.in. formy listów pasterskich. Na stronie znajdziemy m.in. wpis Marcina Trepczyńskiego zaczynający się od słów: „Drodzy Ojcowie, Pasterze polskich chrześcijan. Bardzo chcę się inspirować JPII, otworzyć na Boga tak jak on. Chcę, by JPII mi w tym pomagał. Mam jednak pokorną prośbę – o radę, której u niego znaleźć nie sposób. Powiedzcie, jak dźwigać te kilogramy egzaltacji, którymi nas częstujecie?”.

Z pewnością oburzonych nie zabraknie. Z pewnością też jednak pod tymi słowami podpisze się wiele osób. Będzie wtedy można zaliczyć je do wrogów Kościoła lub rzeszy zmanipulowanych. Albo też przyjąć taktykę twórców strony odpowiadamy.eu i podążyć za hasłem: „Na listy się odpowiada”.



Polecamy książkę Ewy Kiedio:



Ewa Kiedio poleca:

Dywiz - pismo katolaickie


Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2012-05-20 16:21:00 - Małgorzata W.

Mam wrażenie, że Listy Pasterskie służą przede wszystkim dobremu samopoczuciu hierarchów i z tą myślą powstają :"oto My, Jaśnie Oświeceni pochylamy się nad Wami -owieczki, pomagamy Wam kształtować sumienie, podpowiadamy, że in vitro jest bee a nieokiełznana rozrodczość najmilsza Bogu, wkażemy wam paluszkiem gdzie w Polsce czają się złe moce, kogo słuchać, na kogo głosować i co macie robić w weekendy". Marzeniem hierarchów jest z pewnością posłuch absolutny, brak pytań , wątpliwości i dociekań. Gdybyśmy umieli tego pokornie wysłuchać, zasalutować "tak jest" i wykonać to z pewnością parami do nieba poszlibyśmy od razu.Sęk w tym , że czlowiek nie jest stworzony spod glinianej sztancy i ma "prawo" myśleć i czuć inaczej, co nie znaczy , że gorzej czy głupiej od biskupa.


2012-05-19 08:24:18 - Quidam

Święte słowa. Przez kilkadziesiąt lat miałem niestety wrażenie, że listy episkopatu naśladują biurokratyczną praktykę komunistów, czyli: wystarczy napisać list i problem załatwiony. Zero rezonansu, dyktowane z wysokiego fotela, dość dalekie od ludzkiej realności. Po prostu odhaczanie kolejnego punktu z okólnika. W czasach JP II stały się mniej ważne, bo całość wysiłku kierowania Kościołem w Polsce spoczywała, niestety, na Papieżu. Dziś jest nieco lepiej, listy bliższe są rzeczywistości, ale wciąż trącą biurową robotą i daleko im do listów apostolskich. Szkoda.


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (56)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?