Komentarze
blog Zbigniewa Nosowskiego
Lepiej krótko niż wcale…
17 sierpnia 2012
Świat bez pojednania byłby światem bez Boga
Czy mamy do czynienia z wydarzeniem podobnym do listu biskupów polskich do biskupów niemieckich z roku 1965? To pytanie stale dziś powraca, po podpisaniu przez abp. Józefa Michalika i patriarchę Cyryla wspólnego przesłania do narodów Polski i Rosji.
Moim zdaniem, więcej jest różnic niż podobieństw. Podobne jest przede wszystkim to, że idzie tu:
- o kościelną oficjalną inicjatywę na rzecz pojednania Polaków z sąsiednim narodem, z którym historycznie mieliśmy „mocno na pieńku” i w relacjach z którym Polacy sytuują się zasadniczo po stronie ofiar, a nie sprawców historycznych krzywd;
- o pojednanie z narodem, w którym narodził się i rozwinął okrutny XX-wieczny totalitaryzm.
Różnice między listami z roku 1965 a 2012 są jednak o wiele liczniejsze:
- ówczesny list biskupów pojawił się z zaskoczenia (inaczej być nie mogło), dziś mieliśmy do czynienia z dokumentem skrupulatnie przygotowywanym od kilku lat;
- w roku 1965 był to jednostronny akt polskich biskupów, który nawet nie spotkał się z odpowiednią reakcją biskupów niemieckich; dziś podpisano wspólne przesłanie;
- przed 47 laty była to próba dialogu między katolickimi biskupami dwóch narodów, obecnie mamy do czynienia z relacjami katolicko-prawosławnymi;
- wówczas punktem wyjścia listu było inne rozumienie roli Kościoła w społeczeństwie, wyrażające się w tym, że biskupi występowali w imieniu narodu; dzisiaj hierarchowie podpisują apel do narodów, a to zupełnie co innego;
- działanie na rzecz pojednania z Niemcami nieuchronnie spotkać się musiało z gwałtownym oburzeniem ze strony władz PRL, które usilnie rozgrywały kartę antyniemiecką; obecnie polski (bagatela! demokratyczny) rząd dąży do ocieplenia relacji z Rosją, więc przyjmuje kościelne działania z uznaniem (choć podejmowane są one w Kościele bez intencji wspierania rządu, a z pobudek ewangelicznych);
- w Niemczech w latach 60. kończył się proces denazyfikacji, tymczasem obecna Rosja takiego procesu rozliczenia ze swoją odpowiedzialnością za totalitarny komunizm nie przeszła.
A czy dzisiejsze wydarzenie okaże się przełomowe w stosunkach polsko-rosyjskich? Nie jestem tu optymistą. I w Polsce bowiem, i w Rosji wiele jest środowisk zainteresowanych podkręcaniem wzajemnej niechęci. Ci ludzie zapewne nie podejmą apelu hierarchów o to, by budować relacje wzajemne bardziej w duchu Ewangelii. Warto zresztą spojrzeć na los wspólnego przesłania pod tym kątem – na ile okaże się ono skuteczne w formowaniu postaw Rosjan i Polaków, na ile Rosjanie odpowiedzą na wezwanie patriarchy, a Polacy na apel przewodniczącego KEP?
Przewiduję, że dzisiejsze wydarzenie będzie miało większy wpływ raczej na ogólne relacje katolicko-prawosławne niż na relacje polsko-rosyjskie. Dla Patriarchatu Moskiewskiego wizyta patriarchy Cyryla w katolickiej Polsce wydaje się bowiem pierwszym krokiem ku przyszłemu spotkaniu z papieżem.
Najważniejsze zaś wydaje mi się to, że oto mamy do czynienia z ważnym aktem dotyczącym życia publicznego, a motywowanym ewangelicznie. List przygotowano – jak trafnie podkreślał abp Michalik – nie dla reklamy, poklasku czy historii. Nie po to, by rozliczać czy oskarżać. Wspólne przesłanie do narodów Polski i Rosji przypomina nam bardzo mocno, że świat bez pojednania byłby światem bez Boga.
Polecamy książki Zbigniewa Nosowskiego:
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
2012-08-18 02:58:32 - Marcin Dzierżanowski
Jest wszakże w powyższej analogii poważna łyżka dziegciu... Na pytanie, czym się różni dzisiejsze pojednanie polsko-rosyjskie od tego kultowego, polsko-niemieckiego sprzed 45lat, odpowiedź nasuwa się sama.
A no tym, że z dzisiejszego dokumentu wynika jasno, że to nie tyle pojednanie, ile taktyczny sojusz przeciwko wspólnym wrogom: niewierzącym, liberałom, gejom, zwolennikom in vitro... Ich katalog zajmuje w dokumencie znacznie więcej miejsca, niż wykaz wzajemnych grzechów (których, szczerze mówiąc, właściwie się nie wymienia...). Łatwiej widać bić się w cudze piersi niż we własne. "Pojednanie przeciwko komuś" to żaden przełom. To rzecz stara jak świat. Znana także nam, Polakom. Z najnowszej historii...
2012-08-17 15:43:04 - Marcin Dzierżanowski
Zgadzam się, że różnic między listem z 1965 r a dzisiejszym jest sporo. Ale co do istoty jest podobieństwo - oba dokumenty idą pod prąd nastrojów społecznych. Bo to, co się dziś mówi - że list do biskupów niemieckich wywołał nagonkę władz - to nie cała prawda. W rzeczywistości on był też szokiem dla wielu pobożnych katolików - i na tym polegał jego profetyzm. Oby tak też było dziś. Bo po tym dokumencie publiczne głoszenie rusofobicznych poglądów będzie, oczywiście, możliwe, ale na pewno nieco trudniejsze.
Z kolei roli dzisiejszego wydarzenia w relacjach Rzym-Moskwa bym nie przeceniał. Po pierwsze, polski Kosciół nie odgrywa dziś w dyplomacji watykańskiej kluczowej roli. Po drugie - to była ewidentnie inicjatywa polskiego Episkopatu, raczej bez inspiracji watykańskiej. Jeśli więc dojdzie do historycznego spotkania papieża i patriarchy Moskwy - to będzie to efekt zmiany polityki wschodniej Watykanu (którą konsekwentnie obserwujemy od kilku lat) oraz chłodnych kalkulacji poczynionych w Moskwie.
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.