Komentarze
blog ogólny
Forum Romanum

30 lipca 2014
Ewa KiedioDomni Bezdomni
Poza rozbijaniem wygodnego przekonania, że bezdomnymi zostają wyłącznie ludzie z marginesu, projekt „Domni−Bezdomni” spełnia jeszcze jedno zadanie. Eugenia Wasylczenko podkreśla, że zależało jej na upodmiotowieniu bezdomnych i rzeczywiście jej projekt jest krokiem w tę stronę – pisze na portalu Deon.pl Ewa Kiedio.
„Proszę o kurtkę ciemną rozmiar XXL”, „Potrzebne mi są środki do higieny, karimata, scyzoryk, słodycze, tytoń. Z góry dziękuję, Robert” − takie informacje bezdomni przekazują dzięki skrzynkom ustawionym na pl. Dąbrowskiego w centrum Warszawy.
Widoczny tam z daleka biały słup mieści w sobie kilka zamykanych na kłódkę szafek − każda z nich przypisana jest do jednego bezdomnego i zaopatrzona w kartkę ze spisem potrzebnych mu rzeczy. Można je wrzucać do skrzynek od góry. Kluczami do szafek dysponują sami bezdomni.
Tak prezentuje się projekt „Domni−Bezdomni”, zrealizowany przez Eugenię Wasylczenko, studentkę Wydziału Sztuki Mediów ASP. Na swojej stronie pisze ona o początkach tego pomysłu: „Uczestników tego projektu znalazłam na ulicach Warszawy. Po krótkiej rozmowie okazywało się, że każdy z nich ma unikalną historię do opowiedzenia, a poza bezdomnością musi sprostać jeszcze ogromowi innych problemów. Ciężkie choroby, problemy ze zdobyciem leków, niemożność porozumienia się z rodziną to tylko część z nich, wszystkie uziemiają i odbierają siły do życia. Wstrząsające są także sposoby, w jaki dane osoby znalazły się na ulicy. Zazwyczaj wydarzyło się to gwałtownie, wyrywając z poukładanego życia, budowanego dzięki wieloletniej pracy i konsekwencji. Przed rozmowami z uczestnikami projektu miałam z tyłu głowy frazes «każdy może wylądować na ulicy». Teraz jestem już tego pewna”.
Cały tekst można przeczytać na portalu Deon.pl
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.