Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog Katarzyny Jabłońskiej

W stronę Słońca

blog Katarzyny Jabłońskiej
11 maja 2009

Z pamiętnika kuracjuszki – Dzień szósty




W niedzielny poranek kaplica wojskowa Marynarki Wojennej RP – która mieści się w budynku po starym kinie – wypełniona po brzegi. Przed tabernakulum lampa taka, jakie stanowią wyposażenie statków, żyrandole ze sterów na żeglarskich linach, ministranci w strojach marynarskich. Dwóch księży, starszy – główny celebrans komandor podporucznik (nie znam się na stopniach wojskowych, tak wyczytałam na tablicy ogłoszeniowej) – to tutejszy proboszcz, odprawia w sposób dynamiczny i skupiony. Drugi dosyć młody (ok. trzydziestki) z ogoloną jak poborowy głową – podobno podporucznik – czyta Ewangelię i mówi kazanie, które streszczam z pamięci:

„Dzisiejsze święto – święto Dobrego Pasterza – to wyrzut sumienia dla wielu biskupów i księży... Daleko nam do Dobrego Pasterza. Jesteśmy słabi, bardzo często nie potrafimy sprostać swemu kapłaństwu. Wielu z nas scharakteryzować można krótko: „worek, korek i rozporek”. Ksiądz jest zwyczajnym człowiekiem, często bardzo słabym. Ja sam nie raz miałem chwile zwątpienia: zastanawiałem się, czy nie powinienem zdjąć sutanny. Nie, nie kobieta była powodem, ale moje niedorastanie do bycia jak On, Chrystus. Tak często nie dorastam do bycia dobrym pasterzem. Modlę się, żeby potrafić tak, jak On kochać Boga i ludzi.”

Kazanie było niedługie – trwało pięć, może siedem minut, wszyscy skupieni i chyba trochę zaskoczeni. Po Mszy św. obaj kapłani stanęli przy wyjściu – jeden przy głównym, drugi przy bocznym – pozdrawiali wychodzących, podawali rękę, z niektórymi zamieniali kilka słów.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (29)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?