Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ogólny

Forum Romanum

blog ogólny
25 maja 2009
Katolicka Agencja Informacyjna

Dyskusja o Kościele wobec przemian społecznych po 89 roku




Kościół wobec przemian społecznych po 1989 roku – to tytuł panelu dyskusyjnego, jaki odbył się 23 maja w ramach II Chrześcijańskiego Tygodnia Społecznego w Lublinie z udziałem dyrektora programowego Laboratorium WIĘZI, Zbigniewa Nosowskiego.

Zbigniew Nosowski analizował stosunek Polaków do Kościoła jako instytucji i wspólnoty oraz stopień zaangażowania społecznego Kościoła. Zauważył, że po roku 1989 społeczna pozycja Kościoła w Polsce bardzo się zmieniała. – Jedna z tez pomagających to zrozumieć jest taka, że im bliżej było po roku 89 Kościołowi do władzy, bądź ludziom się tak wydawało, tym bardziej autorytet Kościoła słabł. W czasach, gdy następowało podkreślanie dystansu do aktualnej władzy, autorytet Kościoła ponownie rósł – stwierdził. Dodał, że pomimo wszystkich meandrów, w ostatnim dwudziestoleciu ponad połowa Polaków darzyła Kościół zaufaniem. – To jest zjawisko „kościelności mimo wszystko”, ludzie czują się związani z Kościołem mimo wszystko, mimo wszystkich skandali na tle moralnym czy lustracyjnym – zauważył. Ponadto od lat stabilne jest połączenie wśród Polaków postawy aprobaty dla silnej obecności w życiu publicznym Kościoła i dezaprobaty dla bezpośredniego wpływania hierarchii Kościoła na przebieg życia politycznego.

Mówiąc o stosunku Polaków do Kościoła jako wspólnoty Nosowski zauważył, że dla większości katolików odpowiedzialność za Kościół pozostaje sprawą abstrakcyjną. – Jedynie jakieś 20 proc. mówi, że chce mieć wpływ na życie swojej parafii – powiedział.

Jeszcze innym zagadnieniem pozostaje kwestia życia społecznego: według redaktora naczelnego WIĘZI Kościół nie potrafi być Kościołem społecznym. – Brakuje zaangażowania w życie społeczne, brakuje języka, wizji. Brakuje tego zaangażowania dla wspólnot religijnych, dla organizacji katolików świeckich – mówił. Ubolewał, że hasło „nie można być dobrym katolikiem, nie będąc dobrym obywatelem” z listu Episkopatu Polski z 93 roku zostało zapomniane.

Nosowski stwierdził też, że Kościół ma wielki niewykorzystany kapitał społeczny – ludzi w parafiach. – To jest wielki rezerwuar dla wolontariatu, w ruchach i wspólnotach religijnych, w większości diecezji w Polsce wolontariat rozwijał się niezależnie od Kościoła, Lublin jest tutaj rzadkim przypadkiem odmiennej sytuacji – podkreślił. Dodał też, że potrzebna jest wizja budowania chrześcijańskiego społeczeństwa obywatelskiego, wpływanie na świadomość i postawy ludzi, którzy będą potem umieli wymuszać określone zaangażowanie na decydentach.

O zaufaniu wobec Kościoła mówił także ks. Jerzy Limanówka, prezes Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl. – Myślę, że to odzyskanie zaufania było zasługą duszpasterzy, którzy bezpośrednio pracowali z ludźmi, czyli proboszczów i księży na parafiach –zauważył. Zwrócił uwagę, że księża doskonale rozumieli, że w swoim trwaniu są uzależnieni od ludzi. – Po roku 90 pierwsze lata były bardzo nacechowane ekonomią. Pamiętam, że nie było dyskusji np. na temat encyklik papieża, ale były dyskusje, jak utrzymać parafię, jak w nagle zmieniającej się rzeczywistości ogrzać kościół, opłacić rachunki i przetrwać – mówił. Zauważył, że w tamtych latach bardzo się zmienił styl duszpasterstwa, a proboszcz musiał udowodnić, że potrafi dobrze gospodarzyć pieniędzmi wiernych. Jego zdaniem takie „ekonomiczne” podejście spowodowało nawiązanie i utrzymanie kontaktu z ludźmi.

Ks. Limanówka zauważył też, że w latach 90. księża angażowali się w wiele dzieł i to również wpływało na wzrost zaufania do Kościoła. Teraz pokolenie tamtych zaangażowanych księży powoli odchodzi, pozostają dzieła, które trzeba dalej prowadzić, a następcy nierzadko nie mają już takiego przekonania. Kościół zaś nie do końca jeszcze ufa świeckim.

Ks. Henryk Błaszczyk, rektor kapelanatu Zakonu Maltańskiego stwierdził, że Kościół jako byt pielgrzymujący zawsze obarczony jest postulatem koniecznego rozwoju, który nie zawsze jest rozumiany i spełnia oczekiwania obserwatorów. Jego zdaniem czymś podstawowym powinna być „dobra obecność”. – Stąd fenomen Jana Pawła II, my oczekujemy takiej osobowej, dobrej obecności. W osobach mądrych, dobrze obecnych pasterzy, dostrzegamy troskę, której oczekujemy, a ona jest jakąś partycypacją w trosce Pana Boga o nas – mówił. – To też jest postulat, by daru mistycznej obecności Jezusa w Kościele nie przysłonić roszczeniową postawą oczekiwań, zwłaszcza zewnętrznych wobec siebie, a nie dążeniem, by być dobrze obecnym wobec innych – dodał.

Według o. Tomasza Dostatniego, prezesa Fundacji „Ponad Granicami” im. Św. Jacka Odrowąża, zmiany sprzed 20 lat zaskoczyły Kościół, który wytworzył już jakiś sposób funkcjonowania w państwie i nagle musiał wszystko przemyśleć na nowo. - Pojawił się wtedy triumfalizm, to było coś, co ks. Tischner nazwał „nieszczęsnym darem wolności” – mówił. Opisując sytuację w tym okresie zauważył, że Kościół szybko wszedł w konflikt z powstającym państwem, a dokładnie z pojęciem demokracji liberalnej. Mimo pokusy powrotu do tego, co było przed komunizmem, pojawił się moment wypracowania modelu, który o. Dostatni określił hasłem „autonomia i współpraca”. – To hasło znajduje się w polskim konkordacie, a także nauczaniu Soboru Watykańskiego II. To nie oznacza, że pomimo zaakceptowania na płaszczyźnie prawnej, to spojrzenie zostało zaakceptowane w Kościele i reprezentacji polskiego państwa – zaznaczył. Zwrócił także uwagę, że sytuacji Kościoła nie można opisywać jedynie na płaszczyźnie refleksji socjologicznej, bo jest to instytucja religijną i tej perspektywy trzeba używać.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (236)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?