Komentarze
słowo na dziś
Tydzień z ks. Janem Kaczkowskim
1 kwietnia 2016
Dzień czwarty
Chciałem być... bielanką. Zupełnie nie byłem zainteresowany zostaniem ministrantem. Za to ogromnie chciałem być bielanką, która ma koszyczek i podczas wspaniałej procesji Bożego Ciała sypie kwiatki – bardzo mnie to fascynowało. Moja ukochana babcia, u której jako dziecko spędzałem bardzo dużo czasu i która jako osoba głęboko religijna była moim pierwszym przewodnikiem w świecie wiary, postanowiła mi to umożliwić. Były takie próby, co wziąwszy pod uwagę moje problemy z koordynacją ruchową wymagało sporej wiary w powodzenie tego zamiaru. Babcia nie tylko bardzo mnie kochała, ale była i nadal – ma już dziewięćdziesiąt lat – jest osobą niezwykle postępową. Wszystko działo się na podkrakowskiej wsi, gdzie spędzałem z babcią część lata. Ubrała mnie w strój krakowski i ku zaskoczeniu pobożnych uczestników procesji, próbowała wcisnąć tuż przed baldachim z Najświętszym Sakramentem – zezowaty pulpet w stroju krakowiaczka w takim aranżu.
Z: Szału nie ma, jest rak. Z ks. Janem Kaczkowskim rozmawia Katarzyna Jabłońska
Książka jest dostępna tutaj.
Fot. Marcin Kiedio
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.