Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do bloga

blog Konrada Sawickiego

Z obu stron

blog Konrada Sawickiego
3 grudnia 2014
Konrad Sawicki

Dlaczego nie śmiałem się na nowym filmie Zanussiego




To było przykre doświadczenie. Podczas poniedziałkowego pokazu prasowego „Obcego ciała” spora część młodszych dziennikarzy co chwila wybuchała spazmatycznym śmiechem. Nie chodzi mi o oburzenie na zwykły brak kindersztuby. Przeraziło mnie to, że tam, gdzie ja widziałem dramat któregoś z filmowych bohaterów Zanussiego, oni widzieli powód do szyderczego obśmiania.

Nie wykluczam, że jakiś wpływ na to miał prześmiewczy felieton Krzysztofa Vargi opublikowany w Dużym Formacie „Gazety Wyborczej” (27 listopada 2014). Ten bałamutny tekst jest właściwie pamfletem, który poza fantazyjnym zgrywem nie przekazuje żadnej dziennikarskiej treści. Mogło więc być tak, że jego czytelnicy zostali ustawieni na taki a nie inny odbiór filmu. Z drugiej strony nie przeceniałbym wpływu jednego artykułu.

Nie wykluczam, że drugą przyczyną owych śmiechów była wojna, na którą poszedł Krzysztof Zanussi. Wykreowanie przekazu, w którym katolicki reżyser nie może znaleźć finansowania dla nowej produkcji z powodu zbytniej katolickości filmu wydaje mi się niepotrzebne. Rola uciemiężonego przez system artysty była pewnie faktycznie tym, co odczuwał, ale jednocześnie stało się to obiektem ironicznych komentarzy. Męczeństwo na pokaz nie jest dobrą strategią.

Kolejna sprawa to zbudowanie postaci oraz postaw niezwykle kontrastowych. Podejrzewam, że gdybyśmy oglądali film opowiadający tylko o osobach wierzących i ich dramatach, śmiechów by nie było lub przynajmniej byłoby ich mniej. Natomiast tu obok anielskiego nomen omen Angela mamy diabelską Kris, obok duchowej „nocy ciemnej” opisywanej przez mistyków mamy dylemat pigułki „dzień po”. Przepaść, która dzieli te rzeczywistości jest tak wielka, że owszem może wydawać się przerysowana i nierealna.

Jest chyba jednak jeszcze czwarty powód dla opisywanej reakcji młodych dziennikarzy. Otóż z komentarzy i pierwszych recenzji wynika, że we współczesnym świecie zachowania ortodoksyjnie katolickie są po prostu niezrozumiałe. Kris i Mira, kobiety z kierownictwa korporacji, nie potrafią rozgryźć Angela. Nie rozumieją dlaczego nosi na palcu różaniec, dlaczego ma opory przed oszukiwaniem czy też przygodnym seksem, nie pojmują motywów jego działania. Dziennikarze z kinowej sali najwidoczniej też mieli z tym problem.

Efekt jest taki, że tam, gdzie ja widzę dylemat moralny postaci stworzonej przez Zanussiego, osoby mniej zorientowane w sprawach religijnych dostrzegają karykaturę. Gdzie ja widzę duchowy dramat na poziomie spraw ostatecznych, inni zupełnie nie chwytają, o co tyle hałasu. Skoro nie rozumieją, to wydaje im się, że reakcje i słowa aktorów nie pasują do sytuacji, którą widzimy na ekranie. W konsekwencji obśmiewają scenę.

Wytłumaczenia tego fenomenu mogą być dwa. Pierwsze jest takie, że to wina samego reżysera, który nie potrafił wiarygodnie przekazać motywów i postaw katolickich bohaterów swojego filmu. Drugie natomiast sięga do diagnozy naszego społeczeństwa. Może jego część tak dalece odeszła od chrześcijaństwa – nie tylko religijnie ale i kulturowo – że nie jest już w stanie zrozumieć tak zwanych praktykujących katolików i ich wynikających z wiary działań?

Z dziełem filmowym można się naturalnie zgadzać lub nie, chwalić lub krytykować, pokazywać zalety lub mankamenty. Na tym polega krytyka. Osobiście w „Obcym ciele” widzę więcej pozytywów niż negatywów. Ale ten notoryczny śmiech młodej polskiej krytyki filmowej podczas oficjalnego pokazu prasowego mówi coś o wiele ważniejszego o naszym społeczeństwie i zmianach, jakie się w nim dokonują. I nie jest mi z tym do śmiechu.



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2014-12-04 19:35:39 - Rafał Krysztofczyk

Przyjęcie towarzyskie. Piątek. Zebrani, w większości formalnie wierzący, ze smakiem zajadają mięsne pyszności. Są na szczęście potrawy bezmięsne, więc nie zwracając niczyjej uwagi, mogę bez problemu zaspokoić głód. W końcu jednak ktoś zauważa, z uznaniem kiwa głową i pytająco stwierdza -wegetarianin? Nie chrześcijanin - odpowiadam, nie jem mięsa w piątek. -Stary naprawdę pościsz? - Nie poszczę tylko nie jem mięsa - Ale dlaczego? - Bo to dzień śmierci Jezusa na krzyżu i chociaż symboliczna moja wspólnota z Nim. Chwila ciszy, sądzę, że gdyby zobaczyli niebieskiego ludzika z wydłużonymi uszami i antenką na głowie, byliby mniej zdziwieni. Ktoś wreszcie opowiada dowcip i jest znowu ok.


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (49)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?