Komentarze
blog Ewy Karabin
Okruchy dnia

12 listopada 2015
Rzeczy względne i bezwzględne
Ilekroć obserwuję to wyniosłe milczenie, te pomruki zniecierpliwienia, nerwowe prychnięcia, to zdawkowe „dzień dobry” burknięte często spode łba, zastanawiam się, kiedy człowiek siedzący za kasą stał się dla nas jedynie maszyną inkasującą pieniądze. Czy to możliwe, żeby ludność w ten sposób odreagowywała traumę peerelu, gdy sklepowa dzierżyła władzę niepojętą i wymuszała na biednych klientach postawę upokarzająco służalczą? Oto masy w służbie dziejowej sprawiedliwości?
12 sierpnia 2015
Profesorowa Szczupaczyńska nie ma łatwego życia
Profesorowa Szczupaczyńska nie ma łatwego życia, choć stało się odrobinę bardziej znośne odkąd przestała być zaledwie doktorową. Co prawda marzyła o posadzie rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego dla swojego męża-anatoma, ale Ignacy przejawiał w tej materii zatrważający i zupełnie niestosowny brak ambicji. Wiele trudu i starań kosztowało jego małżonkę wydeptanie mu profesury. Zrozumiała, że teraz już należy odpuścić. Poza tym w Krakowie Anno Domini 1893 dzieje się tyle, że szanująca się mieszczka nie może skupiać się wyłącznie na karierze swojego męża.
10 sierpnia 2015
Zwyczajna niedziela
Kościółek jest otwarty na przestrzał w stronę okolicznych łąk i pól, skąd płynie odrobina chłodu. W środku niedawno musiał być remont, bo drewniany szalunek jest świeży, czysty. Tylko przy wyjściu z zakrystii zostawiono stare, oryginalne drzwi – niziutkie, żeby ksiądz musiał skłonić głowę, przystępując do ołtarza – oraz kilka desek z oryginalnymi freskami. Być może kiedyś zdobiły całe wnętrze?
13 kwietnia 2015
Stare kobiety
Podpatrywałam je i rozmyślałam. Nie, nie o tym, że coraz więcej starych ludzi w społeczeństwie, a coraz mniej młodych, którzy mogą zarabiać na ich emerytury. Nie o tym, że młodzi odchodzą od Kościoła i lada moment będziemy mieć puste świątynie. Patrzyłam na te stare kobiety, gdy ze złożonymi rękami wpatrywały się w Zmartwychwstałego, i myślałam: oto one – wybrane, które już niedługo staną z Bogiem twarzą w twarz. One już nieomal widzą to, do czego wszyscy zmierzamy.
10 kwietnia 2015
Tylko czułość idzie do nieba
Wśród wielu typologii, które ludzkość wymyśliła, by usystematyzować swoje lektury, jest też taka, który dzieli książki na twory jedno- i wielorazowego użytku. Jeden raz z reguły czytamy książki pod przymusem w szkole, jeden raz też najczęściej czytamy kryminały, choć tu jest szansa, że pojawiające się z wiekiem luki w pamięci przywrócą nam utraconą radość z odkrycia, kto jest mordercą. Na drugim biegunie czytelniczych przyjemności są książki, do których lubimy wracać, które są lejtmotywem niezastąpionych wieczorów w fotelu, a na regale mają mocną pozycję na półce na wysokości wzroku. Bez wstydu przyznam, że u mnie na tej półce stoją książki z dzieciństwa, ale zaraz obok są też te ciut poważniejsze. Wśród nich od wielu lat jest „Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa. To książka, która chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać.