Czytelnia

Wierzę, więc działam

Michał Królikowski

Michał Królikowski, Dyrektor jak opat? Kultura zarządzania według św. Benedykta, WIĘŹ 2010 nr 7.

Nie mam wątpliwości, że w perspektywie chrześcijańskiej bezdyskusyjny priorytet ma powierzenie odpowiedzialności za ludzi, które trwa tyle, ile trzeba i nie dłużej. A gdy się ono skończy — otwiera się perspektywa nowego zadania powierzonego przez Boga. Być przełożonym, to jak mówi Benedykt, służyć wielu, a podstawowa perspektywa pokory przełożonego polega na wyrzeczeniu się swojej dumy i nakierowaniu swojego postępowania na dobro wspólne i budowanie wspólnoty, niezależnie od tego, jak duży będzie to wysiłek.

W encyklice Spe salvi Benedykt XVI przywołuje znamienne słowa św. Augustyna, który opisuje swoją codzienność biskupa:

„Upominać niezdyscyplinowanych, pocieszać małodusznych, podtrzymywać słabych, zbijać argumenty przeciwników, strzec się złośliwych, nauczać nieumiejętnych, zachęcać leniwych, mitygować kłótliwych, powstrzymywać ambitnych, podnosić na duchu zniechęconych, godzić walczących, pomagać potrzebującym, uwalniać uciśnionych, okazywać uznanie dobrym, tolerować złych i [niestety!] kochać wszystkich. Ewangelia mnie przeraża” (pkt. 29).

W posobnym duchu i św. Benedykt nie pozostawia złudzeń: opat powinien trzymać się zawsze zasady „przekonywaj, proś, karć” (2,23), musi łączyć surowość z łagodnością, okazując się raz wymagającym mistrzem, innym razem pełnym miłości ojcem. Przede wszystkim musi mieć wgląd na osobę i do każdej z nich znaleźć drogę — do umysłów szlachetniejszych i rozumniejszych, występnych, zatwardziałych i pysznych, nieposłusznych i posłusznych. Jednego musi łagodnie zachęcać, drugiego ganić, innego jeszcze przekonywać. „Niechaj do wszystkich tak dopasuje się i przystosuje, zależnie od charakteru i inteligencji każdego” (2,32). I co najważniejsze, „nie powinien nikogo wwyróżniać, ani kochać jednego mnicha bardziej od innego” (2,17).

To jednak nie wszystko. Trzeba bowiem uszanować swoje ograniczenia i to, że inni — zwłaszcza podwładni w stosunku do przełożonego — mogą nosić w sobie wiele uprzedzeń, niezależnie od tego, czy są one uprawnione. Takie okoliczności z pewnością ograniczą skuteczność bezpośredniego oddziaływania przełożonego, któremu trudno będzie udowodnić posiadane intencje lub zmienić ocenę swych czynów.

Katalog środków przewidzianych przez Benedykta w sytuacjach kryzysowych jest naprawdę szeroki. Obejmuje: działania osobiste, napominanie raz i drugi na osobności, posługiwanie się starszymi i mądrymi współpracownikami, którzy dyskretnie wpłyną na rozeznanie sytuacji przez innego, działania szersze, jak publiczne potępienie, aż do najbardziej restrykcyjnych, w tym rozstania się ze wspólnotą. Rysowana w ten sposób perspektywa zadań przełożonego jest trudna; nie ma cienia wątpliwości, kto jest dla kogo i kto — w razie trudności, a tych przecież jest sporo — musi się uniżyć. Ten, kto odpowiada za drugiego jest w pierwszej kolejności gospodarzem relacji i dlatego to on — przez ćwiczenie się w miłości i uległości — powinien podjąć się zadania dopasowania do indywidualności drugiego człowieka. Oczywiście, do granic wyznaczonych przez te same obowiązki względem innych, roztropność i poczucie sprawiedliwości.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Wierzę, więc działam

Michał Królikowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?