Czytelnia
Przemiany współczesnego społeczeństwa
Maria Rogaczewska, Grzegorz Roś, Jak wychowywać liderów chrześcijańskich, WIĘŹ 2010 nr 7.
Być może budowanie pokoju przez zaangażowanych katolików wymaga nie tyle powtarzania frazesów o pojednaniu czy definiowania, kto jest nasz, a kto nie, ile budowania konkretnej przestrzeni do nauki pięknego różnienia się. Liderzy są tymi, których się naśladuje. Jeśli oni nauczą się pięknie różnić i mimo różnic współdziałać, będzie to lekcja dla całego społeczeństwa.
W szkoleniach liderskich absolutnie bezcenne (choć ciągle zbyt małe!) jest wykorzystanie różnorodnych doświadczeń sportu i sztuki. Właśnie w tych dziedzinach można łatwo przekonać się, jak ważna jest w życiu zespołowość, „symfoniczność”, komplementarność, czyli dopełnianie się różnic i wzajemne poleganie na sobie (wie to każdy, kto gra w orkiestrze lub współtworzy drużynę sportową).
Zwycięstwo musi kosztować
Jednym z największych wyzwań współczesności jest wielość bodźców, podniet, możliwości i wynikające stąd problemy emocjonalne oraz notoryczny paraliż decyzyjny młodych ludzi. Współczesny młody człowiek — nie tylko jako konsument w sklepie, jako głosujący obywatel, jako pracownik, ale także i w życiu prywatnym, decydując o swoim powołaniu, o swoich relacjach — ma wielki kłopot z podejmowaniem zobowiązań i trzymaniem się ich. Młodzi ludzie nie potrafią określić, do jakiej „większej całości” chcą przynależeć — stąd ich podatność na fałszywych liderów i guru, którzy łatwo zdejmują z nich ciężar odpowiedzialności, ale też prowadzą ku mało wartościowym, a czasem destrukcyjnym celom.
Kluczem do odróżnienia lidera fałszywego od prawdziwego jest sprawdzenie, czego uczy młodego człowieka. Czy potrafi nauczyć, że ważne jest nie tylko skoncentrowanie się na jednym wybranym celu i na własnej grupie, lecz także szersza perspektywa, w której widzi się również dobro innych grup, innych ludzi, innych narodowości, przyszłych pokoleń...
Dobrą odtrutką na fałszywych liderów i guru, często uzależniających od siebie swoich naśladowców, jest uczestnictwo — od najmłodszych lat — w różnorodnych grupach i zespołach, chociażby sportowych. Dzięki temu młody człowiek buduje wiele relacji, czasem przyjaźni na całe życie; uczy się opierania wpływowi innych ludzi; poznaje ludzką różnorodność i nabiera zdrowego dystansu do siebie samego. Przekonuje się także, że jakkolwiek drużyna jest ważniejsza niż „ja”, to jeszcze ważniejszy od mojej drużyny jest powszechny duch sportowy, czyli fair play — pewne obiektywne zasady niezależne od własnej przynależności. Ktoś, kto trenuje systematycznie, uczy się brania odpowiedzialności za słabszych, zależności od innych i polegania na innych, zaufania i wzajemności.
Dodatkowo pewne dyscypliny sportu i sztuki, ale także nauka trudnego języka (np. greki czy łaciny) lub filozofii uczą młodego człowieka większej koncentracji i umiejętności pozbywania się rozproszeń. Jeśli akrobata wykonuje jakąś trudną figurę, to nie może patrzeć, kto wchodzi na salę, kto stoi za oknem i jakie trampki nosi trener. Koncentruje się na zmiennych istotnych tylko dla danej ewolucji — zachowaniu partnerów, ruchach wymagających skorygowania itd. To wszystko dzieje się bardzo szybko, właściwie automatycznie, ale zostało wcześniej wypracowane przez długotrwały trening.
poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona