Czytelnia

Wierzę, więc działam

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Profesjonalizm jako zasada duchowości, WIĘŹ 2010 nr 7.

Brakuje jednak podobnego modelu relacji Kościół—społeczeństwo. Można powiedzieć, że po bolesnych doświadczeniach upolitycznienia w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych Kościół w Polsce zrozumiał, że nie powinien być Kościołem partyjnym, ale wciąż nie potrafił jeszcze znaleźć sposobu na to, jak być Kościołem społecznym.

Czy Kościół daje odpowiedź

Trudności ze znalezieniem właściwego modelu relacji Kościół—społeczeństwo w warunkach wolności i pluralizmu w pewnym sensie wydają się zrozumiałe. Dominującą bowiem postawą wśród polskich elit politycznych i medialnych po roku 1989 było skupienie się na reformach politycznych i gospodarczych, sprawy społeczne odkładano zaś na później2. Ludzie Kościoła ulegli tej samej tendencji.

Nic więc dziwnego, że obecnie w stosunku Kościoła do problemów społecznych brakuje rzeczowego języka. Dominuje albo przemilczanie, albo ideologizowanie, albo oskarżanie. Mamy do czynienia raczej z chaotycznym reagowaniem na pojawiające się problemy i wydarzenia niż świadomie kierowanym procesem. W Kościele wyraźna jest nieumiejętność analizowania i hierarchizowania problemów społecznych. Pewne kwestie są nadmiernie obecne w kościelnym dyskursie, inne zaś — praktycznie nieobecne. Biskupi dopiero uczą się umiejętnego korzystania z pomocy świeckich fachowców, np. niedawno po raz pierwszy zdarzyło się, że do oficjalnych rozmów z rządem biskupi wydelegowali nie duchownych, lecz wyłącznie trzy kompetentne osoby świeckie — chodzi o podzespół utworzony przez Komisję Wspólną Rządu i Episkopatu do rozmów o polityce rodzinnej.

Dobrym przykładem, jak łatwo i jak mocno — pomimo społecznej dominacji katolicyzmu — Polacy przyzwyczaili się do rozwiązań społecznych sprzecznych z zasadami katolickimi, jest kwestia handlu w niedzielę. W naszym kraju sklepy całodobowe stały się normalnym elementem krajobrazu i wielu pobożnych katolików korzysta z nich w niedziele i święta bez żadnych wyrzutów sumienia. Tymczasem w niektórych społeczeństwach bardziej zlaicyzowanych zasada odpoczynku niedzielnego (Sonntagsruhe) wciąż pozostaje stabilnym elementem ładu społecznego — choćby w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii.

Doświadczenia innych krajów pokazują, że społeczny autorytet Kościoła można bardzo szybko albo roztrwonić (gdy przyczyny leżą bardziej wewnątrz Kościoła), albo utracić (gdy głównym bodźcem są przemiany kulturowe czy cywilizacyjne). W polskich realiach również istnieje możliwość takiej niekorzystnej zmiany. Jej pierwsze przejawy opisał niedawno dr Sławomir Mandes z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Dostrzegł on, że — według badań przeprowadzonych w ramach World Values Survey i European Values Study w latach 1990-2008 — wśród Polaków zauważalna jest znacząca spadkowa tendencja liczby osób przekonanych, że Kościół daje odpowiedzi na ludzkie problemy.

Najbardziej zastanawiającym fenomenem wynikającym z powyższych badań jest tak duży spadek liczby osób odnajdujących w nauczaniu Kościoła odpowiedź na problemy rodziny i inne moralne problemy jednostki. Mniejszy spadek nastąpił w odniesieniu do problemów natury duchowej (o 11,5%), a największy (o ponad 25%) właśnie w przypadku odpowiedzi na problemy rodziny. Liczba badanych Polaków przekonanych, że Kościół nie daje odpowiedzi w tej kwestii, wzrosła z 19,2% w roku 1990 aż do 45,1% w roku 20083.

Sobór w pół drogi

W tej sytuacji wyraźnie i pilnie potrzebna jest Kościołowi nowa wizja swojej roli społecznej. Wypracowanie takiej wizji nie jest jednak sprawą prostą. Boryka się z tym zadaniem cały Kościół od II Soboru Watykańskiego. Sobór ten zrezygnował bowiem z budowania społecznej roli Kościoła na fundamencie relacji z państwem (model państwa katolickiego). Nie sposób już myśleć o chrzczeniu narodów. Ojcowie soborowi zrozumieli też, że struktury państwowe nie są narzędziem łaski Bożej. Metodą społecznego działania chrześcijan nie ma zatem być odgórna sakralizacja współczesnego świata, lecz uświęcanie go od wewnątrz. Nowej, mniej klerykalnej wizji Kościoła odpowiadają nowe formy jego społecznej obecności. Sobór nie wypracował jednak całościowego nowego modelu, podał jedynie jego zręby — w konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes. Niestety, po soborze sytuacja dodatkowo się skomplikowała, gdyż niektórzy teologowie zinterpretowali nową naukę jako „prywatyzację” chrześcijaństwa i sprowadzenie wpływu na życie publiczne do oddziaływania wyłącznie przez jednostki4.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Wierzę, więc działam

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?