Czytelnia

Joanna Petry Mroczkowska

Joanna Petry Mroczkowska, Amerykanie wobec homoseksualizmu, WIĘŹ 2002 nr 7.

Przeciwnicy wewnątrz armii uważają, że homoseksualiści powinni być wykluczeni z wojska ze względu na racje społeczne, polityczne i zdrowotne. Względy zdrowotne to wysokie zagrożenie takimi chorobami zakaźnymi, jak AIDS czy żółtaczka, typowe dla tej grupy. W armii pojawi się bowiem kwestia wysokich kosztów leczenia osób zarażonych wirusem HIV, szczepionek przeciw żółtaczce, testów. Do tego dołącza się strach żołnierzy przed kontaktem na polu bitwy z krwią zarażonych oraz zagadnienie rezerw krwi do transfuzji. Kwestie społeczne to w pierwszym rzędzie troska żołnierzy o zachowanie prywatności. Segregacja płciowa, która byłaby tu pewnym rozwiązaniem, załamuje się w przypadku homoseksualistów w wojsku, którzy przeciwko niej ostro protestują. Minimalizacja ryzyka – mówią przeciwnicy homoseksualistów w służbie wojskowej – wymaga nieodróżniania skłonności od homoseksualnego zachowania. Celibat nie jest popularny, a powoływanie się nań – nierealistyczne.

Małżeństwo?

W grudniu 1999 roku Sąd Najwyższy stanu Vermont zobowiązał tamtejszą legislatywę do ustaleń w kwestii związków homoseksualnych. Na tej podstawie uchwalono prawo do „związków cywilnych” między osobami tej samej płci. Dzięki temu mają one te same prawa co pary małżeńskie, tj. prawo do spadku, decyzji zdrowotnych i zbywania własności. Związku homoseksualnego nie nazywa się jednak małżeństwem.

Przeciwnicy małżeństw homoseksualnych głośno wyrażają obawę, że za ich wprowadzeniem może pójść usankcjonowanie małżeństw między braćmi, ojcem i dorosłą córką, kilkoma osobami, czy też poligamia. Argument bowiem byłby taki sam – zakaz zawierania tego rodzaju małżeństw jest przeszkodą w realizacji szczęścia zainteresowanych osób. Perspektywa żądań usankcjonowania związków poligamicznych nie jest zresztą wcale absurdalna. W USA istnieją grupy (choć oczywiście marginalne) domagające się uznania prawa do poligamii. Zrównanie małżeństwa heteroseksualnego i homoseksualnego jego przeciwnicy uważają za atak na samą istotę małżeństwa jako dobra ze swej natury prospołecznego. Z drugiej strony panuje jednak przekonanie, że większe i groźniejsze skutki dla kształtu społeczeństwa ma plaga rozwodów.

Zwolennicy jednopłciowych małżeństw przyznają, że wielość partnerów jest problemem w środowisku homoseksualnym (według statystyk amerykańskich homoseksualiści mają najczęściej od 20 do 100 partnerów rocznie, a w ciągu całego życia – 300 do 500) i uważają, że sytuacja ta ma związek właśnie z niemożnością zawierania małżeństw. Przeciwnicy – nie negując faktu, że istnieje grupa mężczyzn gotowych na życie w monogamicznych związkach jednopłciowych – nie sądzą jednak, iż stanowią oni większość. Małżeństwa – mówią nie bez słuszności – nie można pojmować jako instytucji mającej zapobiegać rozwiązłości. Zwolennicy małżeństw homoseksualnych są też zdania, że nie wiązałyby się one z jakąkolwiek krzywdą dla dzieci, nie istnieją jednak żadne długofalowe badania analizujące ten problem. Trzeba jednak dodać, iż niektórzy aktywiści gejowscy odrzucają walkę o uzyskanie praw do małżeństwa. Stoją na stanowisku, że nie interesuje ich monogamia „ograniczająca wyzwolenie”.

Wybór czy zdeterminowanie genetyczne?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Joanna Petry Mroczkowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?