Czytelnia

Mistyka i erotyka

Tomasz Ponikło, Antyestetyka porno, WIĘŹ 2008 nr 7-8.

Etymologia greckiego słówka pornogrphos oznacza tyle co „piszący o nierządnicach”. Trochę naginając fakty, ale korzystając z tej definicji, można zadać pytanie o medialne i komercyjne komunikaty kierowane do nastolatków. Oprócz wspomnianych przykładów ze sceny muzycznej często przedmiotem analiz stają się listy czytelników magazynu „Bravo”. Przerażenie wyraża prof. Zbigniew Lew-Starowicz. To wirtualny świat, twierdzi seksuolog, w którym podaje się 13-latkom przepis na seks oralny i osiągnięcie orgazmu lub uniknięcie miesiączkowania podczas szkolnego obozu (na którym będzie „jeden chłopak, z którym się lubimy”, pisze dziewczynka) albo pochwała masturbacji w odpowiedzi zaniepokojonemu swoją seksualnością chłopcu. Dzieci nie odkrywają swojego ciała, ale wirtualną rzeczywistość: kreują sztuczne zachowania w codziennych relacjach ze znajomymi.

Do wypaczenia seksualności przyczyniają się także sami młodzieżowi idole. Zdarza się, że w ich wypowiedziach mamy właściwie do czynienia z pornografią (jest to treść słowna pozbawiona formy wizualnej). Czynią wyznania typu: „Seks daje mi kopa”, a dalej: „Mam kilka dziewczyn, ale nie chcę się angażować” (Usher). „Miałem trzy dziewczyny naraz” — wyznaje Baby Bash, co pozwala mu dojść do wniosku, że: „Każdy facet marzy o przeżyciu gorącej orgii i seksu we trójkę”. Inny przykład z kolorowej prasy młodzieżowej, to choćby pornograficzne zdjęcie w „Popcornie” przedstawiające wspomnianego Snoop Dogga podczas stosunku jako ilustracja materiału o jego wytwórni. Estetyka porno w popkulturze nie razi.

Inna forma komunikowania — znów wracamy do internetu — to portale społecznościowe. A na nich znajduje się ostatnio reklama „Pobudź Faustynę”: na kobiecym dekolcie pojawiają się hasła, jak „czochraj bobra” (aluzja do włosów łonowych). Po wejściu, okazuje się, że chodzi o środek zwiększający aktywność umysłową. W ramach promocji firma stworzyła stronę, na której steruje się blondynką o wydatnym biuście za pomocą wulgarnych poleceń, jak „ciągnij druta” czy „kładź na to lachę”. Do podobnego słownictwa odwołuje się na swoich citylightach firma odzieżowa „Cropp Twon”: „obrabianie dziurki” czy „krochmalenie poszwy” to niektóre z haseł. Kiedy wejdzie się na stronę firmy można „wyrwać gorące towary”, czyli kursorem podejrzeć, co się dzieje w czterech rysunkowych przebieralniach. W jednej zasłona nie uchyla się w całości, tak że można tylko dostrzec dziewczynę na klęczkach, z odwróconą głową na wysokości krocza uśmiechniętego chłopaka.

Ostatnio Komisja Etyki przy polskiej Radzie Reklamy uznała, że kampania „Virginity” młodzieżowej firmy odzieżowej „House” narusza normy etyczne przez niewłaściwe odwoływanie się do symboli religijnych (różaniec, hasło „strzeż mnie Ojcze”). Bilbordy przedstawiały osobno dziewczynę i chłopaka stylizowanych na świętych: Marię Goretti i Dominika Savio. W jednej wersji są rozmodleni w swoich pokojach, w drugiej w wulgarnej pozie sugerującej gestem seks oralny mówią: „Znam 69 sposobów na zachowanie dziewictwa”. Kampania House przywołuje na myśl przypadek młodej Jordan Capri. Nastolatka zrobiła karierę — przynajmniej do czasu — nagrywając, jak się masturbuje, czy uprawia „miłość francuską” z kobietami. Swoje dziewictwo, a raczej błonę dziewiczą, trzymała dla męża. Podróż poślubna (z mężem „z branży”) stała się zatem pretekstem do wypuszczenia na rynek hitowej produkcji DVD, a małżeństwo było niemal jak rytuał przejścia: od nagrań soft do hardcore.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Mistyka i erotyka

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?