Czytelnia

Kobieta

Bardziej z bliska Z matką Jolantą Olech, przełożoną generalną urszulanek szarych, rozmawiają Katarzyna Jabłońska i Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2004 nr 6.

Na co dzień nasze życie jest proste i zwyczajne, poświęcone modlitwie i pracy. Nasze klasztory to wspólnoty zwykłych ludzi, którzy mają swoje poglądy i wady. Ścieramy się na tematy polityczne, sprzeczamy się o Radio Maryja. Czasem łapiemy się na tym, że może warto byłoby częściej mówić o Panu Bogu i dzielić się doświadczeniem, a my gadamy o tym, co akurat Rokita zrobił. Jest u nas podobnie, jak w normalnym świecie. Są osoby wspaniałe pod każdym względem. Są inni, którzy borykają się ze sobą przez całe życie. Są jeszcze inni, którym się nie chce ze sobą borykać… Niewątpliwie klasztory nie są złożone tylko z ludzi dojrzałych – tak samo jak i życie kapłańskie, i życie świeckie. Reprezentujemy całą paletę różnych stopni dojrzałości.

Kryzys powołań?

Dane pokazują, że liczba sióstr zakonnych w Polsce spada, z wyjątkiem zakonów kontemplacyjnych. Czy to kryzys życia zakonnego?

– Jeśli słowo kryzys ma oznaczać zamęt i zamieranie, to na pewno Polski dzisiaj to nie dotyczy. Może tylko na razie? A może Pan Bóg uchroni nas choć w części od doświadczenia wielu krajów, gdzie kryzys powołań prowadzi do obumierania wspólnot i zakonów, gdzie są wspólnoty, które od 20-30 lat nie mają żadnych powołań!? Musimy się modlić i dziękować Bogu, ale bez poczucia wyższości czy jakiejś dumy. Bo to nie nasza zasługa.

Warto pamiętać, że u nas życie zakonne żeńskie nigdy nie było bardzo rozwinięte. Może wiąże się to z naszą bardzo trudną historią? W najlepszym okresie było w Polsce około 25-26 tysięcy zakonnic, podczas gdy w Hiszpanii 160 tysięcy! We Francji jeszcze dzisiaj, po wszystkich burzach i huraganach, jest około 60 tysięcy, we Włoszech podobnie.

Wiemy, że życie zakonne jest jednym ze znaków żywotności Kościoła. Gdy pogłębiają się procesy sekularyzacyjne, to w pierwszym rzędzie dotykają tego najbardziej czułego punktu. Dzisiaj w Polsce liczby ukazują systematyczne zmniejszanie się liczby osób konsekrowanych. W przypadku zakonów męskich wygląda to nieco lepiej, myślę jednak, że jest tak nie dlatego, że są oni zakonnikami, lecz że są księżmi.

Wracając do liczby zakonnic w Polsce – w 1986 roku były ogółem 25044 siostry, które złożyły śluby zakonne. Obecnie jest nas 22791. To są dane z końca 2003 roku. Widać, że spada liczb sióstr w zakonach czynnych, a rośnie w zakonach klauzurowych. Ten ostatni przyrost nie jest wielki, ale znaczący. Te liczby nie są jednak pełne. Trzeba bowiem uwzględnić fakt, że w ciągu ostatnich 20 lat trafiło do Polski ponad 50 nowych zgromadzeń, z których większość nie należy do naszej Konferencji, nie dysponujemy więc ich danymi. Na moje wyczucie można dopisać jeszcze około 600 osób z tej zakonnej „szarej strefy”. Część z nich to nie są Polki.

Dlaczego liczby zakonnic spadają?

– Ponieważ spada liczba wstępujących do klasztoru. W roku 1986 było ok. 800 postulantek, czyli dziewcząt przygotowujących się do nowicjatu zakonnego, dzisiaj jest ich prawie o połowę mniej – 440. Te dane najlepiej wskazują istniejące tendencje. Trudno odpowiedzieć na pytanie o przyczyny. Na pewno wchodzą w grę procesy sekularyzacyjne, przemiany w świecie i w Kościele, demografia, ale może też coś w nas samych?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?