Czytelnia

Józef Majewski

Józef Majewski, Biskup homoseksualista a jedność chrześcijan, WIĘŹ 2003 nr 10.

Jak do tej pory dla jedności Wspólnoty Anglikańskiej nie jest istotna jedność w każdym, nawet – jak się okazało – istotnym aspekcie wiary. Tymczasem takie rozumienie jedności – w obliczu zagadnień seksualności – po prostu przestało już wystarczać wielu wiernym tradycji anglikańskim biskupom i prymasom, przede wszystkim z największych i najbardziej żywotnych prowincji w Afryce, Azji i Oceanii. Twierdzą oni, że tylko f o r m a l n a jedność – bez jedności wiary – jest iluzją jedności wymaganej przez Chrystusa, a warunkiem jedności wiary może być tylko pogłębienie kolegialności biskupów, szczególnie prymasów, na poziomie całej Wspólnoty Anglikańskiej. Ich zdaniem tylko realna kolegialność, której decyzje byłyby wiążące dla wszystkich prowincji, może uchronić Kościół anglikański przed akceptacją posunięć jawnie niezgodnych z tradycją i Pismem Świętym. Problem w tym, że Wspólnota Anglikańska w gruncie rzeczy nie ma prawnokanonicznych narzędzi i struktur, które mogłyby zobowiązać wszystkie prowincje do zaakceptowania takiej kolegialności. Istna kwadratura koła. Bez rozwiązania tego problemu jedność anglikanizmu niechybnie zmierza jednak ku rozkładowi.

Dzieje dialogu ekumenicznego naznaczone były i są sukcesami i porażkami, niemniej wydawało się, że jednym z zasadniczych owoców dialogu było przyjęcie przez Kościoły fundamentalnej zasady ekumenii: „Żaden Kościół nie powinien podejmować jakichkolwiek istotnych decyzji bez wzięcia pod uwagę ich reperkusji w innych Kościołach i bez kontaktu i konsultacji z innymi Kościołami” (kard. Walter Kasper). Zasadę tę w 2000 r. za swoją przyjęła również Międzynarodowa Komisja Anglikańsko-Rzymskokatolicka, prowadząca z ramienia obu Kościołów dialog na forum światowym. Kościół episkopalny nie zastosował się do tej zasady, przy czym istotne jest, że od 1999 r. Międzynarodowej Komisji ze strony anglikańskiej przewodniczy abp Frank Griswold, zwierzchnik amerykańskiej wspólnoty episkopalnej, który w sierpniu opowiedział się właśnie za wyborem na biskupa „praktykującego” homoseksualisty. Czy można poważnie traktować uzgodnienia ekumeniczne, które potem są ostentacyjnie łamane przez jedną z akceptujących je stron? Czy taki ekumenizm może mieć rację bytu?

Sierpniowy krok Kościoła episkopalnego jest klarownym świadectwem głębokiego kryzysu, jaki przeżywa dziś ruch ekumeniczny. Niektórzy mówią wręcz o początku jego końca, słusznie podkreślając, że nie może być mowy o jedności między Kościołami, z których jedne niewiele sobie robią z Biblii i tradycji. Dodajmy, że w niektórych Kościołach protestanckich trwają obecnie debaty na temat homoseksualizmu i instytucji małżeństwa, przy czym stanowisko zbliżone do episkopalnego przybiera na sile. Część przedstawicieli tych Kościołów twierdzi, że losy tej debaty istotnie zależą od tego, jak teraz ułożą się sprawy w amerykańskim Kościele episkopalnym i całej Wspólnocie Anglikańskiej.

Decyzja Kościoła episkopalnego zapewne nie uśmierci ruchu ekumenicznego, niemniej oznacza wejście ekumenii w nowy trudny etap, którego kształtu nie sposób przewidzieć. Jedno jest pewne – od sierpnia tego roku – ekumenizm już nigdy nie będzie taki sam jak wcześniej.

poprzednia strona 1 2 3 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?