Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Sebastian Duda

Bóg jest dla mnie mało interesujący, z Magdaleną Środą rozmawia Sebastian Duda, WIĘŹ 2009 nr 5-6.

Czy rzeczywiście dla filozofii nowożytnej Bóg jest zagadnieniem podstawowym? Nie sądzę. Na pewno nie jest nim w nastawionej na epistemologię tradycji anglosaskiej (Locke, Berkeley, Hume). W filozofii politycznej, w koncepcjach kontraktualistycznych, np. u Hobbesa, Bóg i religia pełnią funkcje instrumentalne, poglądy deistyczne np. Lockea konserwują ideę Boga nie tyle jako przedmiotu wiary, co jako sposobu na legitymizację praw naturalnych, które jednak mają charakter racjonalny, a nie objawiony. Bóg i wiara w niego potrzebne są jako fundament tych praw i gwarant dla dotrzymywania zobowiązań, a nie jako inspirujący przedmiot filozoficznej refleksji. Bóg i religijność u Jana Jakuba Rousseau też nie stanowią przedmiotu czystej wiary, raczej spoiwo społeczne. Choć oczywiście jego Wyznanie wiary wikarego sabaudzkiego jest bardziej tajemnicze. Jest tam i racjonalizm kartezjański, i okazjonalizm Malebranche’a, i — jak twierdzi Giraud — mistyczna i sentymentalna restauracja katolicyzmu, a nawet wyraźna antycypacja kantowskiego projektu „religii w obrębie samego rozumu”. To pasjonujący temat! Ale tam nie ma Boga, jako przedmiotu wiary, tam jest wiara, która czegoś szuka, o czymś wie. To nie jest wyznanie wiary w Boga osobowego.

Jeśli chodzi o nowożytne rozumienie praw naturalnych, które stanowi fundament nowożytnego państwa, to warto podkreślić, że jest ono inne niż chrześcijańskie, o czym się w Polsce często zapomina. Prawa naturalne, według Tomasza, to rodzaj obowiązków moralnych płynących z faktu, że człowiek został stworzony przez Boga w określony sposób i w określonym celu. By go osiągnąć, musimy dysponować środkami, które do celu tego prowadzą. Musimy dysponować obiektywną prawdą o naturze ludzkiej i jej przeznaczeniu. Jeśli mamy „prawo naturalne” do życia, to znaczy, że mamy obowiązek życia, bo prawdą jest, że życie jest darem Boga i do niego należy. W oświeceniowym rozumieniu praw naturalnych prawo do życia oznacza prawo do niebycia zabitym, prawo do bezpieczeństwa. Po to organizujemy się we wspólnotę, żeby nasze prawo do życia miało gwarancje przestrzegania. Samo życie jest naszą własnością. Stąd na gruncie postoświeceniowego rozumienia prawa naturalnego, możemy popełnić samobójstwo, bo jesteśmy autonomiczni, a na gruncie chrześcijańskiego — nie, bo mamy obowiązek moralny trwania w życiu.

W wieku XIX idea Boga nie tylko zanika, ale jest przedmiotem ataków, choćby u Marksa czy Nietzschego. Zapewne Kierkegaard odświeża jakoś ideę Boga, ale robi to w mało ortodoksyjny sposób. Husserl z kolei Bogiem zajmował się rzadko, jeśli nie wcale, choć wielu z jego uczniów — tak. Bóg Levinasa czy „modnego” obecnie Jeana-Luca Mariona pojawia się w ramach fenomenologii. I to z pewnością najciekawsze obecnie koncepcje. Tyle że w metafizycznym, a nie religijnym sensie. A jeśli weźmie pan pod uwagę filozofię współczesną, którą akurat ja się interesuję, czyli Michela Foucaulta, Hannę Arendt, Julię Kristevą, Giorgio Agambena, Jürgena Habermasa, to po Bogu — jako przedmiocie wiary i idei metafizycznej — nie ma tam nawet śladu. Tak jak w dzisiejszej Europie. Bóg skrył się tam, gdzie jego miejsce — w świecie intymnym. Choć — być może dzięki temu — niektórym filozofom wydał się on jeszcze bardziej pociągający.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Sebastian Duda

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?