Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Sebastian Duda

Bóg jest dla mnie mało interesujący, z Magdaleną Środą rozmawia Sebastian Duda, WIĘŹ 2009 nr 5-6.

Czasem myślę, że to głównie w Polsce idea Boga święci swoje triumfy, więc i na dorobek światowej filozofii spogląda się z punktu widzenia tego, jakie miejsce przypisuje się tam Bogu. Podobnie jest z literaturą. Pamiętam jak przyjechał do Polski Michel Houellebecq, z którym brałam udział w panelu zorganizowanym przez „Dziennik”. Houellebecq jest przecież ateistą, a prowadzący panel i komentujący tę wizytę dziennikarze za wszelką cenę chcieli zrobić z niego osobę wierzącą lub przynajmniej poszukującą Boga (i do tego — oczywiście — wielbiciela Jana Pawła II). Myślę, że przeciętny Polak, a na pewno dziennikarz prawicowej prasy, nie jest sobie w stanie wyobrazić myślącego i twórczego ateisty. I tak też jest w filozofii — myśliciel, który zajmuje się Bogiem lub jego poszukiwaniem, traktowany jest znacznie poważniej niż ten, który szuka fundamentów demokracji czy pozareligijnego sensu ludzkiego życia.

Duda
A Pani nigdy nie pociągał pascalowski (i biblijny) „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba”? Czy raczej taki Bóg wydał się Pani odstręczający? Dlaczego?

Środa
Możemy porozmawiać o Bogu Pascala czy Kierkegaarda, o Bogu Kanta czy de Maistre’a, ale nie o tym, czy Bóg mnie pociąga... Idea Boga nie ma dla mnie takiej siły. Natomiast idea oświecenia, rozumu, sprawiedliwości i wolności — tak. Bóg mnie więc również nie odstręcza, tak jak nie odstręcza mnie idea Pierwszej Przyczyny (choć jest ona tak bezosobowa, że aż mroczna), monady (choć zawsze wydawała mi się zimna) czy Natury u Stoików (która przecież bywa okrutna).

Duda
Przedstawiciele najbardziej prężnego w świecie anglosaskim ruchu teologicznego — radykalnej ortodoksji — twierdzą, że wiara jest intensyfikacją rozumu. Oczywiście, intensyfikacją nie uniwersalnego rozumu Oświecenia (który wielu współczesnych filozofów uznaje za mit, podlegający zresztą destrukcji na naszych oczach), lecz rozumu mającego swe źródło w boskim Logosie, o którym mowa w Prologu Ewangelii Jana. Tym samym rozum ma swe zakorzenienie w wierze. Z drugiej strony pewność płynąca z wiary ma być silniejsza niż pewność płynąca z ustaleń rozumu, co zdaje się również sugerować lewicowy, ateistyczny filozof francuski Alain Badiou w swej książce o św. Pawle. Jakie jest Pani spojrzenie na takie stanowiska?

Środa

Niewiele wiem o anglosaskim ruchu radykalnej ortodoksji. Dużo więcej o anglosaskich debatach wokół problemu słabej woli, moralnego trafu czy fundamentów demokracji. Nie wiem też, co to znaczy intensyfikacja rozumu przez wiarę. Dobrze brzmi, ale równie intrygująco brzmiałoby: „intensyfikacja rozumu uwolnionego od wiary”. Wiara wydaje mi się raczej unieważniać czy zawieszać rozum, choć zapewne wierzącym daje pewność większą niż poznanie racjonalne.

Nie zgodzę się też, że mit oświeceniowego rozumu ulega destrukcji. Dla Polski, która w ogóle nie przeżyła, nie zasymilowała idei oświecenia, to raczej przedmiot aspiracji nie destrukcji. Jeśli chodzi o Badiou, zrobił na mnie znacznie mniejsze wrażenie niż na innych członkach „Krytyki Politycznej”. Nie potrafię się zachwycić filozofami, których myśli nie jestem w stanie streścić. Nie jest takich wielu, ale Badiou do nich należy. Można z niego wychwycić pewne pomysły, nośne idee, inspiracje — podobnie jak z bardziej przeze mnie cenionego Jacquesa Rancière’a — ale tam nie ma wyraźnych tez, którym można by zaprzeczyć czy się z nimi identyfikować. Tam język jest jak szuwary, w których można brodzić i cieszyć się ich barwą, a nie jak wiklina, z której można coś upleść. Wielu „modnych” filozofów współczesnych dostarcza pigułek zamiast pożywnej strawy. Ale wielu woli też te pigułki

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Sebastian Duda

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?