Czytelnia

Psychologia a duchowość

Poniższy tekst jest odpowiedzią na ankietę pt. Do księdza czy do terapeuty?

Dariusz Kowalczyk SJ

Chorobą XXI wieku będzie depresja

Coraz częściej spotykam się w swojej pracy duszpasterskiej z osobami, które potrzebują różnorakiej pomocy: duchowej, psychologicznej, a niekiedy psychiatrycznej. W tych przypadkach chodzi nie tyle o odesłanie od konfesjonału na psychoterapeutyczną kozetkę, ile o zaproponowanie dodatkowej pomocy w myśl zasady: łaska buduje na naturze. Oczywiście, niekiedy zdarzają się przypadki problemów psychicznych na tyle poważnych, że uniemożliwiają one sensowne korzystanie z sakramentu. Jeśli na przykład osoba cierpiąca na paniczny lęk na tle skrupułów, przychodzi do konfesjonału po kilku godzinach od ostatniej spowiedzi, to udzielanie w takiej sytuacji rozgrzeszenia nie tylko nie ma wielkiego sensu, ale może okazać się szkodliwe.

Z mojej praktyki wynika, że współpraca duszpasterza i psychologa jest potrzebna najczęściej w przypadku depresji oraz różnego rodzaju uzależnień i nałogów. Alkoholizm, narkomania, uzależnienie od pornografii lub gier komputerowych w jakiejś mierze wiążą się z grzechem i podejmowanymi kiedyś wyborami, ale przede wszystkim są chorobami, wymagającymi fachowej pomocy psychologa lub psychiatry. Według klasycznej definicji grzech jest świadomym i dobrowolnym nieposłuszeństwem wobec woli Bożej. Natomiast w przypadku uzależnień dobrowolność jest niekiedy całkowicie skrępowana. Stąd konieczność odblokowania naturalnych władz penitenta. Odwoływanie się do pomocy lekarza nie przekreśla pomocy księdza, i odwrotnie. Charyzmatyczna lub sakramentalna modlitwa o uzdrowienie z nałogu może iść w parze z psychoterapią. Ostatecznie chodzi o to, aby pomóc cierpiącej osobie. A skoro tak, to potrzeba pokory i uznania, że jest wiele dróg dotarcia do człowieka.

Problem, z jakim niejednokrotnie musiałem się zmierzyć, to niemożność podania konkretnego adresu, gdzie penitent mógłby się udać. Stwierdzenie: „Proszę sobie znaleźć psychologa” najczęściej nie prowadzi do niczego. Po pierwsze, nie każdy psycholog jest zdolny do otwarcia się na duchowo-religijny wymiar ludzkich problemów, a po drugie za wizyty u psychologa trzeba płacić, na co nie każdego znać. Wiem że są kapłani, którzy szukają jakichś kontaktów i znajomości z psychologami i psychiatrami, aby móc ewentualnie skierować penitenta do konkretnej osoby. Z drugiej strony nie brak lekarzy, którzy chcą współpracować z duchownymi i w niektórych przypadkach radzą pacjentowi udanie się do księdza.

Sądzę że wymogiem czasu jest tworzenie ośrodków, w których teoretycznie i praktycznie integrowano by różne wymiary wiedzy o człowieku: duchowy, psychiczny i fizyczny. Osób potrzebujących zintegrowanej pomocy duszpastersko-psychologicznej będzie bowiem coraz więcej. Wszak wielu fachowców zapowiada, że chorobą XXI wieku będzie depresja.

Płaszczyzną współpracy psychologów z duchownymi bywają domy rekolekcyjne, w których udziela się rekolekcji zamkniętych zgodnie z metodą „Ćwiczeń Duchownych” św. Ignacego z Loyoli. Rekolekcje zamknięte nie są przeznaczone dla osób chorych, które wymagałyby poważnego leczenia, ale — z drugiej strony — problemy, z jakimi przyjeżdżają na nie ludzie, nie są problemami czysto religijnymi. Wszak w domach rekolekcyjnych rozmawia się o życiu, a nie o teologicznych abstrakcjach. Najczęściej jest tak, że sami duchowni dający rekolekcje wykorzystują pewne podstawowe elementy pomocy psychologicznej. Ważne jest jednak, aby w takich przypadkach znali swoje ograniczenia i nie próbowali eksperymentować, „bawiąc się” w psychologów. Integrowanie różnych płaszczyzn nie powinno oznaczać spontanicznego ich mieszania.

1 2 następna strona

Psychologia a duchowość

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?