Czytelnia

Jan Paweł II

Stefan Frankiewicz, Chrześcijanin Karol Wojtyła, WIĘŹ 2005 nr 5-6.

Przed nami dni powszednie życie – już bez Jana Pawła II. Wielu z nas, jego rodaków, prawdopodobnie po raz pierwszy zdało sobie teraz w pełni sprawę z ogromu długu, zaciągniętego wobec niego przez Kościół, naród, państwo – i jednocześnie ze skali niewykorzystanych szans. Pod ciśnieniem niezwykłości chwili rodzą się projekty dzieł, akcji i misji, które należałoby podjąć. Mówi się o nowych pomnikach upamiętniających Papieża, o świątyniach wotywnych, o ustanowieniu jeszcze jednego narodowego święta...

Przypominają mi się przygotowania sprzed czterech lat do obchodów 180. rocznicy urodzin Cypriana Norwida. Elementem tych obchodów miało być sprowadzenie na Wawel prochów poety. Reakcja Papieża, do którego – na życzenie inicjatorów ponownego pochówku Norwida – zwróciłem się o opinię w tej sprawie, była sceptyczna. Zauważył, że przecież niemożliwe jest zidentyfikowanie spoczywających w zbiorowej mogile w Montmorency szczątków artysty, który ponadto tak zdecydowanie nie cierpiał naszej narodowej słabości do celebrowania grobów i trumien. Należałoby raczej zatroszczyć się o szersze poznanie etycznego przesłania jego dzieł. Zastanawiające było dla mnie to, że Ojciec Święty nie przywołał ani norwidowskiej teologii dziejów, ani głębokiej eklezjologii czy poglądów na powołanie sztuki, do których przecież sam nieraz nawiązywał w publicznych wystąpieniach. Rozmowa skoncentrowała się za to wokół refleksji poety na temat obrazu Polaków jako społeczeństwa i wokół relacji pomiędzy patriotyzmem a potrzebą społecznych więzi, opartych na poszanowaniu „osoby – człowieka”. Ostatecznie Papież pobłogosławił później urnę z ziemią z mogiły w Montmorency i odprawił mszę w intencji poety.

To wspomnienie towarzyszy mi teraz, kiedy toniemy w morzu deklaracji, wyrażających wolę podjęcia „całego” dziedzictwo Jana Pawła II, dochowania wierności „wszystkiemu”, co głosił. A głosił, jak wiadomo, Ewangelię i zasady Dekalogu, a więc to, co było i zawsze pozostanie treścią nauczania Kościoła i papieży. Dlatego myślę, że przydałby się teraz autentyczny wysiłek odczytania na nowo (a może po raz pierwszy) tego, co w dialogu Papieża z rodakami stanowiło odpowiedź na tradycyjne niedostatki polskiego chrześcijaństwa, na niebezpieczną trwałość negatywnych stereotypów z historii polskich zachowań zbiorowych, na nasze narodowe kompleksy i lęki. Przecież każda spośród siedmiu papieskich pielgrzymek do Polski stanowiła bardzo konkretne zaproszenie do „narodowych rekolekcji” i przyjrzenia się sobie w lustrze prawdy o nas samych: jako Kościele, narodzie i społeczeństwie. Wszystkie one były niepowtarzalne. Niepowtarzalne, ponieważ prawdopodobnie nikt już nie będzie mówił do nas o naszych tradycyjnych słabościach i zarazem wielkości z taką samą bezinteresowną szczerością i troską, z równie żarliwą wiarą w możliwość naprawy, z podobnie precyzyjnym dostrzeganiem tego, co pośród obowiązków kościelnych, narodowych i społecznych jest rzeczywiście najważniejsze, najbardziej pilne i warte wielkich poświęceń (ileż razy – pamiętam – Papież wskazywał na częsty u nas brak „hierarchii rzeczy” jako zjawisko niepokojące w modelu naszej kultury).

poprzednia strona 1 2 3 następna strona

Jan Paweł II

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?