Czytelnia

ks. Grzegorz Strzelczyk

Ks. Grzegorz Strzelczyk

Chrześcijaństwo dialogiczne czy pluralistyczne?

Chrześcijaństwo pod wpływem kultury greckiej zaczęło wyrażać się w pojęciach metafizycznych, czyli zhellenizowało się. We współczesnej kulturze dokonało się odrzucenie metafizyki (dehellenizacja), przez co chrześcijaństwo stało się niezrozumiałe — stąd jego kryzys. By go przezwyciężyć, należy model metafizyczny zastąpić modelem dialogicznym. Tak — trywializując nieco — można streścić koncepcję Marka Szulakiewicza zawartą w publikowanym wyżej tekście „Od chrześcijaństwa metafizycznego do dialogicznego”.

Niestety, zbyt prosta jest ta teza, by mogła być prawdziwa. Pewnie byłoby łatwiej, gdyby za wszelkie kłopoty współczesnego Kościoła odpowiadał jeden tylko czynnik (nawet bardzo złożony) i gdyby można było sobie z nimi poradzić jednym lekarstwem. Byłoby łatwiej — pachnie to jednak utopią.

Szulakiewicz słusznie wskazuje na jeden z istotnych czynników kryzysu Kościoła, a dokładniej jego zachodniej inkulturacji — bo przecież nie wszędzie Kościół znajduje się w kryzysie i nie wszystkie Kościoły chrześcijańskie żyją w postmetafizycznej kulturze. Jest nim niezrozumienie dla metafizycznych problemów, pojęć i języka w ponowoczesnych społeczeństwach. Jednak ten element, jeden z wielu,1 zostaje przez autora przedstawiony jako jedyny i z tym już zgodzić się trudniej — zwłaszcza że Szulakiewicz nie do końca przekonuje, a jego koncepcja w kilku miejscach podatna jest na krytykę.

Autor przyjmuje jako oś swoich rozważań tezę o hellenizacji chrześcijaństwa, a dokładniej — o jego ścisłym związku z grecką metafizyką. Problem w tym, że owa hellenizacja zostaje przedstawiona jako efekt przedziwnego, metahistorycznego paktu pomiędzy bliżej nieokreślonymi siłami: myśl grecka umożliwiała uniwersalizację idei chrześcijańskich, w zamian wiążąc je z metafizyką. Dzięki temu można było uznać, że da się zbudować jedną, zamkniętą i uniwersalną religię, w niewielkim tylko stopniu otwartą na historię i dalszy rozwój. Jak ma się takie przedstawienie sprawy do historii? Ano bardzo marnie. Michał Wojciechowski w publikowanym obok szkicu o dziejach spotkania chrześcijaństwa i kultury greckiej ukazuje, jak złożony i wieloetapowy był to proces, nie będę więc tutaj szczegółowo się tym zajmować. Problemu nie należy doszukiwać się ani w kulturze greckiej, ani w samej metafizyce — sam autor przyznaje zresztą, że przez długi czas model metafizyczny znakomicie spełniał swoją funkcję wyrażania tego, co dla Kościoła najważniejsze.

Karykatura metafizyki

Gdzie zatem leży problem? Szulakiewicz widzi przyczyny kryzysu w zmianach, jakie dokonały się w kulturze, która odrzuciła model metafizyczny. Ale dlaczego właściwie go odrzuciła? Tego pytania autor nie stawia, a wydaje się, że ma ono kluczowe znaczenie. Adekwatna odpowiedź wymagałaby odrębnego studium2, ale czy nie było czasem tak, że kryzys kultury wyszedł z łona Kościoła, w którym w pewnym momencie dziejów zaczęto rezygnować z myślenia na rzecz „wierności” pojmowanej jako powtarzanie niezmiennych formuł? I czy odrzucenie metafizyki nie było raczej protestem przeciwko pewnej jej zdegradowanej formie, do której doprowadziło kilka wieków administracyjnie narzuconego intelektualnego bezruchu? I wreszcie: czy proces odrzucenia nie został czasem spotęgowany blokowaniem w XIX i na początku XX wieku (poprzez sankcje kościelne) prawie wszystkich prób podjęcia dialogu z ową niemetafizyczną kulturą?

1 2 3 4 5 następna strona

ks. Grzegorz Strzelczyk

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?